Kontrakt na dostawy rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji ma umożliwiać władzom Izraela inwigilację narodu palestyńskiego
Kontrakt na dostawy rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji ma umożliwiać władzom Izraela inwigilację narodu palestyńskiego
W ubiegłym tygodniu z pracy dla giganta technologicznego zrezygnowała Ariel Koren. Kobieta stała się twarzą protestów przeciwko kontrowersyjnej umowie Project Nimbus, którą Google i Amazon podpisały z rządem Izraela. Szczegóły kontraktu o wartości 1,2 mld dol. nie są znane. Jednak informacje, które wyciekły do mediów, wskazują, że koncern zapewnia państwu żydowskiemu dostęp do usług Google Cloud. Te oferują narzędzia z zakresu sztucznej inteligencji, wśród których znajduje się m.in. możliwość rozpoznawania twarzy, analizy jej stanów emocjonalnych czy śledzenia poszczególnych obiektów w materiałach wideo. Z usług tych korzysta już izraelskie ministerstwo obrony. – Jesteśmy dumni, że Google Cloud został wybrany przez rząd Izraela do świadczenia usług chmury, aby pomóc w cyfrowej transformacji kraju – informowała rzeczniczka firmy Shannon Newberry. Jej zdaniem technologia Google’a ma służyć Tel Awiwowi do wzmocnienia sektorów takich jak opieka zdrowotna czy edukacja.
Ale pracownicy firmy obawiają się, że technologia Google’a może pomóc Siłom Obronnym Izraela w inwigilacji i uciszaniu mieszkających na okupowanych terytoriach Palestyńczyków. Zawarta na siedem lat umowa weszła w życie w lipcu 2021 r., czyli tuż po kolejnym kilkunastodniowym oblężeniu Strefy Gazy przez Izrael. Głośno zrobiło się o niej dopiero teraz, kiedy zrzeszeni wokół kampanii „No Tech for Apartheid” pracownicy obu korporacji wzmogli swoje wysiłki na rzecz powstrzymania projektu. – Google nie zapewnił żadnej przejrzystości swoim udziałowcom, opinii publicznej ani pracownikom w kwestii tego, z czym wiąże się ten kontrakt – komentowała Koren w opublikowanym przed weekendem wywiadzie dla „Wired”. Z informacji przekazanych przez byłą pracownicę wynika, że w umowie zapisano, że Google nie może się z niej wycofać. Nawet w przypadku protestów pracowników. Gigant nie może także regulować, które agencje rządowe stają się beneficjentami technologii i jak jest ona przez nie wykorzystywana. Zasadniczo Google buduje więc narzędzia dla rządu i wojska, a potem umywa ręce od odpowiedzialności za nadzorowanie technologii. Koren, która jest Żydówką, pomagała w tworzeniu petycji i lobbowaniu wśród kadry kierowniczej. W listopadzie otrzymała jednak ultimatum: w 17 dni przeniesie się z siedziby w San Francisco do biura w Brazylii albo zostanie zwolniona. Doszło do tego tuż po tym, jak udzieliła wywiadu stacji telewizyjnej MSNBC na temat protestów przeciwko Nimbusowi. Podjęcie decyzji opóźniła skarga, którą Koren złożyła w dziale kadr, oskarżając pracodawcę o działania odwetowe.
Google ma długą historię uciszania Palestyńczyków i innych narodów arabskich w sieci oraz wewnątrz koncernu. W rozmowie z „New York Timesem” jeden z pracowników przyznał, że po tym, jak na forum firmy ogłosił, że Izrael jest państwem apartheidu, ocena jego wydajności została obniżona do „wymagająca poprawy”. Stracił też premię w wysokości ponad 10 tys. dol., a za kolejne wykroczenie tego typu zostanie zwolniony. Żydowscy pracownicy korporacji są podzieleni. Latem 2020 r. zrzeszająca ich grupa Jewglers wyraziła oburzenie przekazaniem przez Google’a darowizny na rzecz ruchu Black Lives Matter. Powodem miało być wsparcie, jakie organizacja wyraziła wobec Palestyny. Firma szybko zareagowała, wysyłając do Jewglersów e-mail z przeprosinami. – Byliśmy wściekli, widząc, że firma przeprasza za przekazanie darowizny na rzecz koalicji prowadzącej walkę z rasizmem i przemocą w USA (...). Dla nas było to jedynie wzmocnieniem fałszywych narracji o antysemityzmie – komentowała Koren w rozmowie z „Wired”. W ubiegły wtorek – tuż po odejściu aktywistki – na platformie YouTube pojawiło się nagranie 15 pracowników sprzeciwiających się dyskryminującej polityce Google’a. W rozmowie z NYT wskazywali, że nie mogą otwarcie dyskutować o swoich poglądach bez ryzyka utraty stanowiska. Google nie odniósł się bezpośrednio do ich skarg w żadnym oświadczeniu.
To nie pierwszy raz, kiedy pracownicy protestują przeciwko kontrowersyjnym planom giganta. Pozytywne rezultaty takie działania przyniosły m.in. w przypadku Project Maven, czyli kontraktu z Pentagonem na oprogramowanie przetwarzające obraz rejestrowany przez drony bojowe, który ostatecznie nie doszedł do skutku. Dzięki dostarczanym przez Google usługom bezzałogowce amerykańskiej armii mogłyby skuteczniej rozpoznawać konkretne obiekty na rejestrowanym z dużej wysokości obrazie. Innym przykładem jest Projekt Dragonfly, czyli cenzurowana wyszukiwarka, którą Google tworzył dla chińskiego rządu.
Częściej jednak dochodzi do uciszania i zwolnień tych, którym polityka firmy nie odpowiada. W 2019 r. z pracy odeszły Claire Stapleton i Meredith Whittaker. Kobiety – podobnie jak Koren – spotkały się z odwetem po zorganizowaniu strajku pracowników przeciwko polityce firmy w zakresie wykroczeń seksualnych. Inny pracownik został zwolniony za stworzenie wyskakującego komunikatu w sieci korporacyjnej Google’a, powiadamiającego pracowników o ich prawie do organizowania się. Firma zwolniła również dwie badaczki sztucznej inteligencji – Timnit Gebru i Margaret Mitchell. Obie były częścią zespołu Ethical A.I. (etyka w sztucznej inteligencji – red.) i w jednej ze swoich prac badawczych skrytykowały technologię Google’a. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama