Ukraińcy eksperymentują z cyfrowym pieniądzem. Zbierają dotacje w kryptowalutach i właśnie zaczynają handlować niewymienialnymi tokenami.
Ukraińcy eksperymentują z cyfrowym pieniądzem. Zbierają dotacje w kryptowalutach i właśnie zaczynają handlować niewymienialnymi tokenami.
Choć wojna w Ukrainie wciąż trwa, rząd w Kijowie już buduje jej muzeum. Tyle że cyfrowe. Każdy eksponat jest tokenem NFT (patrz: ramka), który można odkupić. Meta History: Muzeum Wojny, bo tak nazywa się projekt, ma być dla Ukraińców sposobem na pozyskanie kryptowalut i zdobycie przewagi w internecie.
Wirtualna wystawa ma dokumentować przebieg konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Jest ułożona chronologicznie, a każda jej część składa się z krótkiej informacji dotyczącej wojny i jej interpretacji wytworzonej przez artystę. Te dwa elementy tworzą pojedyncze NFT. Każde z nich można kupić w kryptowalucie etherum, za równowartość 2,5 tys. zł. Co ciekawe, dopiero kiedy ktoś dokona wpłaty, nabyte przez niego NFT odsłoni się na stronie. Jak można przeczytać na stronie muzeum, „odsłaniasz prawdę, kupując MetaHistorię”. Kupować NFT można od dziś.
Pozyskane w ten sposób fundusze trafią bezpośrednio do portfeli kryptowalutowych należących do ministerstwa transformacji cyfrowej i będą wydane na zaopatrzenie ukraińskiej armii i pomoc cywilom. To element rządowej strategii – od początku wojny prosi on o dotacje właśnie w cyfrowych pieniądzach. Dotychczas zebrano w ten sposób równowartość 100 mln dol. Tylko organizacja Ukrainian DAO pozyskała etherum o wartości 6,7 mln dol., wystawiając na licytację NFT z ukraińską flagą.
Dlaczego kryptowaluty są tak atrakcyjne dla Ukraińców? – Ponieważ jest to szybszy i skuteczniejszy sposób niż tradycyjne przelewy – wyjaśnia prof. Krzysztof Piech, dyrektor Centrum Technologii Blockchain Uczelni Łazarskiego. – Kryptowaluty są bardzo skuteczne zwłaszcza tam, gdzie system bankowy może być narażony na usterki albo gdzie sytuacja waluty jest bardzo niepewna. Trzeba też pamiętać, że Ukraina już przed wojną była krajem bardzo zaawansowanym w kryptowalutach. Swoje portfele miało wielu obywateli, a firmy informatyczne mocno współpracowały w tej kwestii ze Stanami Zjednoczonymi. W Ukrainie odbywały się duże konferencje poświęcone kryptowalutom – dodaje.
Dotacje w NFT zbiera dla Ukrainy też Polska Akcja Humanitarna. Razem z kilkoma innymi firmami i organizacjami uruchomiła projekt „Peace of heart”, w ramach którego wystawiła jako niewymienialne tokeny rysunki ukraińskich dzieci. Podobnie jak w Muzeum Wojny, rysunki udostępniono na stronie internetowej, a po przekazaniu 0,1 etherum (ok. 1,4 tys. zł) donator staje się właścicielem losowego obrazka. – Naszym celem jest zebranie środków w postaci kryptowalut na finansowanie pomocy udzielanej przez PAH. Poza prowadzeniem w Polsce punktów recepcyjnych czy udzielaniem tymczasowego wsparcia finansowego dla najbardziej wrażliwych grup uchodźców działamy także w Ukrainie. Współpracując z lokalnymi organizacjami, zauważyliśmy, że przekazanie kryptowalut jest znacznie wygodniejsze niż tradycyjnych środków: nie wymagają przewalutowania, transfer jest przyjazny użytkownikowi, nie podlega dodatkowym ograniczeniom związanym z transferami bankowym – wyjaśnia Marek Abłasewicz, koordynator komunikacji w PAH. Dodaje też, że sprzedawać NFT można komukolwiek na świecie, więc dla organizacji jest to też szansa na zwiększenie zasięgu akcji o ludzi mieszkających za granicą.
Kupowanie NFT ma wysoki próg wejścia. Zazwyczaj rozliczenie dokonuje się już w kryptowalucie, a to oznacza, że użytkownik musi wcześniej założyć własny portfel i kupić cyfrowe pieniądze. Tak jest też w ukraińskim muzeum. Inicjatorzy projektu PAH postanowili jednak wdrożyć ułatwienie: NFT można kupić za pomocą karty płatniczej.
Marek Abłasiewicz przyznaje, że projekt z dziecięcymi rysunkami to dopiero pilotaż. Jeśli jednak się powiedzie, może zrewolucjonizować sposób, w jaki PAH niesie pomoc. – NFT może stwarzać dodatkowe możliwości zarobkowania np. dla artystów z globalnego południa, którzy dziś uzależnieni są od lokalnej ekonomii. Tymczasem mogliby za pomocą niewymienialnych tokenów dystrybuować swoją sztukę globalnie. To ciekawa perspektywa, którą chcielibyśmy obserwować.
Projekt budowy wirtualnego Muzeum Wojny może być też podobnym poligonem dla ukraińskiego rządu. Dzięki akcji charytatywnej rządzący przetestują rozwiązania, które w przyszłości pomogą np. zbierać pieniądze na odbudowę kraju albo realizować inne cele. – Wśród polityków ukraińskich dokonała się zmiana świadomościowa i docenili oni zalety obracania kryptowalutami. Dzięki temu, że nie ma nad nimi kontroli bankowej, portfel może założyć każdy, pozostając przy tym anonimowym dla opinii publicznej. To pozwoli np. wypłacać pieniądze rosyjskim dezerterom – prognozuje prof. Piech.
Ale wirtualne Muzeum Wojny może mieć dla Ukraińców jeszcze jeden cel. Poza sprawdzaniem funkcjonalności NFT może być elementem zdobywania przewagi w sieci. Od kilku lat fani technologii rozmawiają o budowie Metawersum, czyli rozbudowanego wirtualnego świata, w którym ludzie za pomocą awatarów prowadzą swoje życie. Do tej pory była to idea rodem z książek science fiction albo świata gier komputerowych – faktycznie społeczność, która zbudowała się wokół takich tytułów jak „Fortnite”, „Roblox” czy „Minecraft”, spotykała się na wirtualnych platformach nie tylko, żeby pograć, ale coraz częściej po prostu spędzić czas. Teraz temat chce wykorzystać Mark Zuckerberg, założyciel Facebooka. Jego zdaniem Metawersum to przyszłość mediów społecznościowych, więc zmienił nazwę swojej firmy na Meta, zatrudnił dodatkowych programistów i ruszył do budowy wirtualnego kosmosu. Ukraińcy najwyraźniej badają też możliwości swojej obecności w tym świecie – nazwa Meta History: Muzeum Wojny nawiązuje właśnie do Metawersum. Jeśli faktycznie amerykański projekt się przyjmie i kiedyś użytkownicy internetu będą spędzać czas w alternatywnym świecie, pamięć o wojnie z Rosją już tam będzie. Napisana przez Ukraińców.
Co to jest NFT
To skrót od „non-fungible token”, czyli „niewymienialny token”. Jest to rodzaj aktywów cyfrowych, coś między certyfikatem własności dzieła a kryptowalutą. Z tym pierwszym łączy go środek wyrazu – NFT kupujemy jako obraz, dźwięk, film czy cyfrową animację. Z tym drugim – wartość. NFT można handlować z innymi użytkownikami sieci poprzez specjalne giełdy (w odróżnieniu od bitcoina czy etherum nie można go jednak podzielić). Dlaczego ktoś miałby płacić za posiadanie obrazka w internecie? Podobnie jak w przypadku sztuki, dzieło jest cenne wtedy, kiedy ludzie wierzą, że tak jest. Jeśli posiadanie NFT będzie w internetowej przestrzeni uznane za prestiżowe, jego wartość będzie rosła. Krytycy twierdzą jednak, że NFT może szybko okazać się bańką spekulacyjną.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama