ONZ nie boi się innowacyjnych rozwiązań. Angażuje się we wszystkie projekty cyfrowe, które mogą wspierać życie i zdrowie, a także prawa człowieka, polepszać dobrobyt społeczeństw i państw czy dbać o klimat i ochronę naszej planety.

Prognozowanie katastrof związanych z niedoborem wody, analiza upraw rolniczych, klęsk głodu i teledetekcja, wyszukiwanie podobieństw wizerunku znaków towarowych, identyfikacja rekinów po kształcie płetwy z wykorzystanie technologii uczenia maszynowego. To tylko niektóre z projektów realizowanych poprzez agendy ONZ w ostatnich latach. Działania bardzo zróżnicowane i tematycznie rozstrzelone, ale taka też jest działalność tej instytucji.
Setki projektów
Można powiedzieć bez przesady, że niemal wszystkie agendy wyspecjalizowane ONZ prowadzą własne projekty związane z rozwojem cyfrowym, wdrażaniem rozwiązań dotyczących sztucznej inteligencji czy cyberbezpieczeństwa. Co więcej, co roku powstaje raport „United Nations Activities on Artificial Intelligence” przygotowany przez Międzynarodowy Związek Telekomunikacyjny (z ang. ITU — także agenda wyspecjalizowana ONZ) informujący o projektach poszczególnych agend poświęconych SI. To ponad 150 stron opisów projektów, działań i aktywności w obszarze tej technologii, które realizują struktury ONZ. Z najnowszego dokumentu za 2020 r. wynika, że samych projektów dotyczących SI było ponad 250.
Skąd tak duże zainteresowanie technologiami i innowacjami szczególnie w ostatnim roku? Pandemia przyspieszyła cyfryzację. Zaczęło się rozpaczliwe poszukiwanie cyfrowej odpowiedzi na wyzwania związane z COVID-19. Między innymi w ramach badań nad opracowywaniem i produkcją leków czy szczepionek. Dużą uwagę ONZ przykładał także do rozwiązań analitycznych, pozwalających za pomocą algorytmów sztucznej inteligencji i uczenia maszynowego prognozować rozwój pandemii, analizować jej ogniska i ewentualne rozprzestrzenianie. ONZ pochylał się nawet nad tak drobnymi sprawami jak budowa prostych narzędzi chatbotowych do informowania społeczeństw o objawach koronawirusa. Oczywiście nie oznacza to, że przed listopadem 2019 r. ONZ nie wspierał rozwoju innowacji, ale pewne jest, że w pandemii ten proces przyspieszył.
Wpływ pandemii na ONZ można prześledzić, m.in. spoglądając na działania UNDP (Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju), jednej z agend organizacji. Od początku pandemii UNDP współpracował z ponad 60 rządami w celu wdrożenia krytycznych technologii do usprawnienia współpracy, takich jak usługi wideokonferencyjne czy dostawy nowoczesnego sprzętu. W ramach międzynarodowych struktur UNDP pojawiło się prawie 250 cyfrowych rozwiązań odpowiadających na potrzeby związane z pandemią. Były to systemy zarządzania pracownikami w trakcie izolacji i kwarantanny czy integracja systemów danych.
UNDP wspierał też innowacyjne rozwiązania dla małych biznesów w krajach rozwijających się, gdzie miliony osób z dnia na dzień zostały bez pracy, a rządy tych państw nie były w stanie same przestawić się na cyfrową gospodarkę. Jak zauważyli bowiem eksperci UNDP, w trakcie cyfrowego przyspieszenia wywołanego pandemią COVID-19 okazało się, że kluczowym wyzwaniem będzie zmniejszenie przepaści cyfrowej.
COVID-19 ujawnił niedomagania
Pandemia koronawirusa przez moment wymusiła blokadę, także tę w przepływie technologii i funduszy. Najgorsze było jednak potwierdzenie problemów, które przecież od lat toczą międzynarodową społeczność. Różnice w zaawansowaniu technologicznym spowodowały, że część państw łatwo wdrożyła transformację cyfrową, a część pozostała bez żadnej pomocy.
Opracowywany przez ONZ ranking E-Government Digital Index (EGDI) wskazuje, że najbardziej rozwiniętymi krajami w dziedzinie e-administracji są Dania, Korea Południowa i Estonia. I te kraje oczywiście świetnie radziły sobie w czasie pandemii, wdrażając bardzo innowacyjne rozwiązania. Ogółem 65 proc. członków ONZ znajduje się na wysokim lub bardzo wysokim poziomie EGDI. Co ciekawe, wśród krajów najsłabiej rozwiniętych liderami e-administracji stały się też takie państwa jak Bhutan, Bangladesz czy Kambodża.
W odpowiedzi na stan zagrożenia zdrowia rządy wprowadziły nowe narzędzia, takie jak portale informacyjne dotyczące COVID-19, hackathony poszukujące innowacyjnych rozwiązań, e-usługi dostarczania leków i materiałów medycznych, rozbudowane e-commerce, wirtualne wizyty lekarskie, aplikacje do telemedycyny czy e-zezwolenia na godziny policyjne. W wielu krajach szybko wdrożono też aplikacje śledzące rozwój choroby oraz aplikacje do pracy i nauki w domu. Nie można też pominąć masowej produkcji chatbotów i voicebotów.
Tymczasem część świata walczyła o dostęp do podstawowych aktywności i praw. Pomimo zysków i dużych inwestycji wielu krajów w e-administrację, przepaść cyfrowa nadal się utrzymuje. Siedem z ośmiu krajów o niskich wynikach w indeksie znajduje się w Afryce i należy do grupy krajów najsłabiej rozwiniętych. To tam pandemia uderzyła, nie tylko jeśli chodzi o zgony i dostęp do służby zdrowia, ale we wszystkie sfery życia publicznego i gospodarczego.
Plan zrównoważonego rozwoju
Dlatego ONZ stawia na wyrównywanie cyfrowych szans i zakopywanie podziałów pomiędzy najbardziej zaawansowanymi technologicznie państwami na świecie a tymi znajdującymi się na końcu raportów i zestawień. Oczywiście nie jest to możliwe od razu, ważne jest zapewnienie podstaw.
„Nowe technologie dają niesamowitą obietnicę poprawy ludzkiego dobrobytu. Dzięki nowej technologii kultura zarządzania organizacją może stać się bardziej wydajna, zwinna i proaktywna, a także zapewniać lepsze wyniki”. To zdanie spokojnie mógłby wypowiedzieć zarówno Elon Musk, Jeff Bezos czy Bill Gates. Zapewne oni też tak myślą, choć słowa te padłu z ust António Guterresa, sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Pandemia COVID-19, przyspieszając cyfryzację, zwiększyła zarówno możliwości, jak i wyzwania. Korzyści takie jak szczepionka, badania naukowe, zdalna praca i nauka oraz e-commerce pokazały, jak dużo mogą zyskać społeczeństwa podłączone do cyfrowego świata i te, które są z niego wykluczone.
Według Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU) prawie połowa światowej populacji, bo aż 46,4 proc., nie ma dostępu do sieci i nie może w pełni korzystać z dobrodziejstw, które stwarza era cyfrowa. Dlatego ONZ w 2020 r. opublikował raport pod nazwą „Mapa drogowa cyfrowej współpracy” („Roadmap for Digital Cooperation”). Według jej założeń do 2030 r. każdy powinien mieć bezpieczny i przystępny dostęp do internetu. Istotne jest promowanie cyfrowych dóbr publicznych w celu odblokowania bardziej sprawiedliwego świata. Konieczne jest zapewnienie integracji cyfrowej wszystkim, w tym najsłabszym. Równy dostęp do narzędzi cyfrowych dla wszystkich, w tym dla grup wykluczonych, pozwoli przyspieszyć tempo rozwoju na całym świecie. ONZ stawia także na wzmocnienie budowania potencjału cyfrowego i rozwój umiejętności poprzez szkolenia. Organizacja duży nacisk kładzie również na zapewnienie ochrony praw człowieka w erze cyfrowej, zarówno online, jak i offline. Zapowiada wspieranie globalnej współpracy w zakresie opracowywania rozwiązań sztucznej inteligencji, etycznej i godnej zaufania.
Troska o dane
Niedawno UNCTAD, Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju, przedstawiła wnioski z raportu Digital Economy Report 2021. Uwzględniono w nim między innymi potrzebę nowego podejścia, aby umożliwić jak największej liczbie osób dostęp do danych cyfrowych niezależnie od granic państwowych. Ten nowy globalny system musi pomóc uniknąć dalszej fragmentacji internetu, sprostać wyzwaniom politycznym wynikającym z dominującej pozycji platform cyfrowych oraz zmniejszyć istniejące nierówności.
Zdaniem UNCTAD obecny kraj obraz rozdrobnionych danych może powodować poważne szkody związane z naruszeniami prywatności, cyberatakami i innymi zagrożeniami. Należy zatem temu przeciwdziałać. „Dane cyfrowe odgrywają coraz ważniejszą rolę jako zasób gospodarczy i strategiczny, a trend ten został jeszcze wzmocniony przez pandemię COVID-19” – czytamy w raporcie.
Oczywista jest jednak kwestia, że dane te muszą być w odpowiedni sposób chronione, przetwarzane i wykorzystywane dla dobra ogółu. Niestety obecnie istnieją bardzo zróżnicowane podejścia do zarządzania danymi: amerykańskie skupia się na kontroli danych przez sektor prywatny, model chiński kładzie nacisk na kontrolę danych przez rząd, podczas gdy UE preferuje kontrolę danych przez osoby fizyczne, opartą na podstawowych prawach i wartościach. To nie jest dobre dla świata i dla społeczności międzynarodowej. – Brak globalnych ram zarządzania danymi utrudnia krajom czerpanie korzyści z gospodarki cyfrowej – powiedział dyrektor ds. technologii i logistyki UNCTAD Shamika N. Sirimanne.
Co oznacza takie holistyczne podejście do zarządzania danymi? Przede wszystkim to, że dane nie będą należały tylko do dwóch państw na świecie, jak to ma miejsce dziś. Ocenia się, że nawet za 50 proc. centrów danych odpowiadają dziś USA i Chiny. Te dwa państwa nie tylko inwestują w branżę i pozyskują dane, lecz także na nich zarabiają. Reszta świata na razie się przygląda i dostarcza te dane poprzez różnego rodzaju aplikacje czy serwisy. Być może inne podejście do danych pozwoliłoby uczestniczyć w tym rozwoju większej liczbie państw. Ta nierówność już dziś wyklucza wiele podmiotów, a w przyszłości może stworzyć bardzo niebezpiecznych hegemonów. Takim scenariuszom chciałaby zapobiec Organizacja Narodów Zjednoczonych. Pozostaje oczywiście pytanie, czy państwa zaawansowane technologicznie zgodzą się na nowy deal, czy nowy podział tortu, którego są największymi beneficjentami.