Podatki dla zagranicznych firm mają wspomóc rodzimy sektor technologiczny. Tuż przed wyborami sypią się też grzywny dla serwisów społecznościowych

Moskwa zamierza opodatkować usługi cyfrowe, jakie na terenie Federacji Rosyjskiej świadczą firmy zagraniczne – czyli przede wszystkim amerykańskie platformy jak Google i Facebook. Rząd ogłosił ten plan jako sposób na wzmocnienie swojego krajowego sektora technologicznego.
Szczegółów na razie nie ujawniono. Rządowy dokument informuje tylko o opodatkowaniu „dochodów spółek zagranicznych uzyskanych w wyniku interakcji z obywatelami rosyjskimi i wykorzystania danych na ich temat”. Dodaje, że zostaną przy tym uwzględnione rozwiązania wypracowane przez OECD – Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, nie precyzuje jednak, w jakim zakresie.
Efektem nowego podatku ma być wyrównanie „warunków prowadzenia działalności gospodarczej, w tym reklamy, dla krajowych i zagranicznych firm internetowych” oraz wzrost wpływów do budżetu państwa.
Danina cyfrowa dla spółek zagranicznych to pierwszy punkt z mapy drogowej – rządowego planu stymulującego rozwój krajowych firm z branży informatycznej. Obejmuje on działania, które – jak informuje rząd – prócz wyrównywania szans podmiotów rosyjskich i międzynarodowych korporacji internetowych mają również na celu „stymulowanie wdrażania rosyjskich rozwiązań w działalności krajowych przedsiębiorstw, a także wspieranie eksportu i promowanie rosyjskich rozwiązań informatycznych na rynkach zagranicznych”.
Jak podkreśla Reuters, plan opodatkowania zagranicznych podmiotów pojawia się po wprowadzeniu obniżek daniny pobieranej od krajowych firm IT. Innym działaniem wspierającym rodzimy sektor technologiczny są obowiązujące od kwietnia br. przepisy wymagające, aby smartfony, komputery i inne urządzenia zakupione w Rosji oferowały użytkownikom preinstalowane rosyjskie oprogramowanie.
Opublikowanie planu fiskalnego uderzenia w globalne platformy cyfrowe zbiega się też z innymi działaniami przeciwko nim. Nasilają się one wraz ze zbliżającymi się wyborami do rosyjskiego parlamentu – Dumy Państwowej (głosowanie zacznie się w piątek).
W tym tygodniu rosyjski sąd nałożył kolejne kary na media społecznościowe. Reuters podaje, że z powodu nieusunięcia treści uznanych za nielegalne Facebook dostał pięć grzywien na łączną kwotę 21 mln rubli (1,1 mln zł), Twitter dwie grzywny o łącznej wartości 5 mln rubli (0,3 mln zł), a Telegram grzywnę 9 mln rubli (0,5 mln zł). Ponadto Twitter na podstawie decyzji regulatora rynku mediów (Roskomnadzoru) od marca działa ze zmniejszoną prędkością – za ociąganie się z usunięciem zakazanych materiałów.
Przedwyborcza presja, jaką rosyjskie władze wywierają na serwisy internetowe, dotyczy przede wszystkim aktywności więzionego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego i związanych z nim osób. Na początku września Roskomnadzor zażądał od Apple’a i Google’a, żeby usunęły ze swoich sklepów z aplikacjami na urządzenia mobilne aplikację „Nawalny”. Groźby kar nie poskutkowały, ale w tym tygodniu – jak podaje Reuters – z powodu nagłej awarii użytkownicy telefonów komórkowych w Rosji nie mogli pobrać aktualizacji z AppStore.
Ponadto Roskomnadzor zabronił Google’owi i rosyjskiej wyszukiwarce Yandex pokazywania w wynikach określenia „inteligentne głosowanie”. Pretekstem była decyzja sądu wydana na wniosek firmy handlowej Wool Inter Trade ze Stawropola. Ta spółka w lipcu zarejestrowała „inteligentne głosowanie” jako swój znak handlowy.
Tak samo („umnoje gołosowanie”) nazywa się wyborcza strategia Aleksieja Nawalnego, opracowana jeszcze w 2018 r. Ta metoda ułatwia pokonanie w wyborach polityków partii rządzącej Jedna Rosja dzięki temu, że w poszczególnych okręgach głosuje się na tego kandydata opozycji, który ma największe szanse zwycięstwa. Informacje o takich kandydatach podaje właśnie „inteligentne głosowanie”, dostępne na stronie internetowej i w aplikacji Nawalnego. Od początku września w grę wchodzi już jednak tylko aplikacja, bo strona „inteligentnego głosowania” została w Rosji zablokowana przez Roskomnadzor.
W razie potrzeby rosyjskie władze są w stanie całkowicie odłączyć kraj od światowej sieci. Jeszcze w 2019 r. przyjęto – motywowaną względami bezpieczeństwa – ustawę o „suwerennym internecie”, a później wypracowano techniczne sposoby przeprowadzenia takiej operacji. W czerwcu i lipcu tego roku przeprowadzono testy odłączające krajową sieć (RuNet) od globalnego internetu.