- Nie możemy się wiecznie bać współpracy publiczno-prywatnej - mówi Nikodem Bończa-Tomaszewski, prezes Exatela.
- Nie możemy się wiecznie bać współpracy publiczno-prywatnej - mówi Nikodem Bończa-Tomaszewski, prezes Exatela.
Nowelizacja ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa była najpierw nazywana lex Huawei. Po ostatnich zmianach to jest raczej lex Exatel.
Absolutnie się nie zgadzam.
To coś panu z projektu KSC przeczytam. „Prezes UKE może zapewnić odpowiednie częstotliwości w celu oferowania przez przedsiębiorcę telekomunikacyjnego (...) usług na warunkach hurtowych”. Według informacji, jakie mam z KPRM, będzie tu jeszcze dopisane, że chodzi o pasmo 700 MHz. To dla was?
Dyskusja, która wyniknęła w związku z pojawieniem się operatora strategicznego i operatora hurtowego w nowelizacji ustawy o KSC, zmierza w dziwnym kierunku. To mieszanina fake newsów i domniemań, która w ogóle nie odnosi się do tego, skąd ten pomysł się wziął, przed jakimi wyzwaniami telekomunikacyjnymi Polska stoi i jakie problemy chcemy rozwiązać.
To w takim razie o co w tych przepisach chodzi?
Polska jest jedynym krajem wśród sąsiadów podobnej wielkości, który nie ma narodowego operatora.
Narodowego, czyli państwowego?
Chodzi zarówno o rodzimy kapitał, jak i o wpływ państwa na jego działanie. We Francji i Niemczech państwo ma mniejszościowe udziały odpowiednio w Orange i Deutsche Telekom. Te kraje nie mają problemu z ochroną swojej cybersuwerenności infrastrukturalnej.
Co to znaczy?
Cyberprzestrzeń – która jest obecnie najważniejszym obszarem przestrzeni publicznej – można podzielić na dwie warstwy. W kontentowej, treściowej globalnie dominuje Dolina Krzemowa jako dostawca mediów społecznościowych oraz rozrywki – tutaj kraje UE straciły już kontrolę. Natomiast fizycznie cyberprzestrzeń tworzy infrastruktura telekomunikacyjna, światłowody i maszty sieci bezprzewodowych. I w tej warstwie toczy się teraz walka o pozycję Polski.
Walka kogo z kim?
Ze względu na położenie geograficzne przez Polskę wiodą najszybsze łącza telekomunikacyjne między Europą a Azją. Dlatego panowanie nad polską cyberprzestrzenią to nie tylko kwestia naszej cybersuwerenności – zdolności państwa do zapewnienia obywatelom wolności i bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni – lecz także tego, kto będzie kontrolował łączność między kontynentami.
Z punktu widzenia operatorów zachodnioeuropejskich, a z drugiej strony rosyjskich i azjatyckich, im mniej pośredników, tym lepiej. Natomiast dla nas rozstrzyga się teraz, czy będziemy tylko korytarzem tranzytowym, czy też staniemy się bramą – i będziemy czerpali profity z tego ruchu. To schemat podobny do tego, jaki mamy np. na rynku energetycznym.
Cyber Nord Stream?
Tak. Pozycja Polski w transferze danych Wschód–Zachód jest cały czas kontestowana. Na takie projekty, jak światłowód między Finlandią a Niemcami pod dnem Bałyku, który de facto służy do połączenia rynku dalekowschodniego z zachodnioeuropejskim, powinniśmy patrzeć analogicznie jak na gazociąg Nord Stream.
To wyzwania. Jakie mamy problemy?
Przede wszystkim brakuje nam sieci komórkowej o zasięgu ogólnokrajowym.
Akurat przerwało nam połączenie. A chciałam powiedzieć, że z zasięgiem nie jest tak źle.
Tu nie chodzi tylko o to, czy pojedyncza osoba może się skontaktować za pomocą telefonu komórkowego w codziennym życiu. Chodzi o budowę zasięgu, który będzie niezawodny i rzeczywiście obejmie 99,9 proc. kraju – dla służb ratowniczych, dla służb obsługujących infrastrukturę krytyczną, dla wojska, policji i przemysłu. Dzisiaj tego nie ma, nawet gdybyśmy połączyli wszystkie cztery sieci komórkowe w jedną.
Drugi problem to brak bezprzewodowej sieci łączności specjalnej, obsługującej obszary krytyczne dla funkcjonowania państwa i gospodarki.
Trzeci – to nadmiar infrastruktury telekomunikacyjnej, także bezprzewodowej, która nie jest optymalnie wykorzystana. Powoduje to wyższy poziom emisji elektromagnetycznej, niż gdyby sieci były w większym stopniu współdzielone. Jest to problem ekologiczny i społeczny.
No i ostatnia sprawa. Inwestycje w sieci bezprzewodowe w Polsce idą w miliardy złotych i w większości napędzają import, nie stymulując rozwoju polskiego sektora producentów rozwiązań ICT. Współdzielenie pozwoliłoby obniżyć te koszty.
Ale czy rozwiązaniem tych problemów faktycznie będzie państwowy operator, który przejmie wszystkie sieci?
Nie ma i nigdy nie było takiego planu, żeby przejmować wszystkie sieci.
To jaki jest plan?
Państwo polskie, reagując na te problemy, stwierdziło, że musi mieć realną obecność i kompetencje w cyberprzestrzeni. Dlatego w 2017 r. kupiło Exatel, który jest dzisiaj stuprocentową spółką Skarbu Państwa.
I to Exatel ma być tym narodowym operatorem?
Kto nim zostanie, to zależy od rządu. My zaproponowaliśmy rozwiązanie, w którym strony prywatna i państwowa mogą wspólnie korzystać z sieci piątej generacji, czyli #Polskie5G. To sieć bezprzewodowa działająca w oparciu o pasmo 700 MHz. Spośród częstotliwości wskazanych przez UE na sieć piątej generacji właśnie ten zakres pozwoli na szybkie i łatwe pokrycie dużego terytorium. Co ważne, #Polskie5G nie obejmuje atrakcyjnego komercyjnie pasma 3,4–3,8 GHz dedykowanego do obsługi terenów miejskich.
Zanim częstotliwości 700 MHz będą dostępne, miną dwa, trzy lata.
Rzeczywiście, trwają uzgodnienia międzynarodowe o ich uwalnianiu w pasie granicznym, ale w dużej części kraju implementację #Polskie5G można zacząć już dziś. W naszym modelu strona państwowa miałaby większościowe udziały, a pozostałe otrzymaliby czterej operatorzy komórkowi. I bazując na ich istniejącej infrastrukturze, moglibyśmy względnie tanio zbudować sieć w całej Polsce. Technologia 5G umożliwi każdemu operatorowi zachowanie autonomii w swojej części. Będą więc cztery kawałki prywatne i jeden państwowy, na potrzeby łączności specjalnej. Każdy po 20 proc. pojemności sieci.
W lipcu ub.r. przekazaliście premierowi raport o możliwości budowy tej sieci. Zapisy o przydziale częstotliwości umieszczone w styczniu br. w projekcie KSC to odpowiedź na waszą propozycję?
Z pewnością dają one podstawę, by stworzyć #Polskie5G. Pojawienie się operatora hurtowego i operatora sieci strategicznej w tej nowelizacji jest przełomowe. Wraz z zakupem Exatela polityka telekomunikacyjna oparta o doktrynę wycofania się państwa z cyberprzestrzeni została odrzucona. Nowelizacja to kolejny kamień milowy w budowie cybersuwerenności Polski.
Można się obawiać, że to wstęp do nacjonalizacji sieci.
Kompletnie nie rozumiem tych lęków. Nikt nie ma zamiaru nacjonalizować sieci telekomunikacyjnych. #Polskie5G od początku zakłada symetryczną współpracę państwa i operatorów prywatnych. W żadnym wariancie tego projektu nie były rozważane jakiekolwiek formy nacjonalizacji. Wspólny interes obu stron polega na obniżeniu kosztów: państwo nie musi samo budować sieci łączności specjalnej, co kosztowałoby miliardy złotych, a operatorzy nie muszą dublować masztów, budując każdy na własną rękę.
Współpraca z państwem może się firmom prywatnym wydawać ryzykowna. „Miś” uczy, że na państwowym gospodaruje się inaczej niż na zasadach rynkowych.
Dlatego zakładamy, że w przyszłej spółce zagwarantowane zostaną prawa mniejszościowych udziałowców prywatnych. Obszar technologiczny i finansowy pozostałby w ich gestii, natomiast kwestie bezpieczeństwa i wskazanie szefa byłyby po stronie rządowej.
Nie możemy się wiecznie bać współpracy publiczno-prywatnej. To jest machina wzajemnie napędzających się lęków i braku zaufania. Musimy wyjść z tego zaklętego kręgu. Burza medialna po ukazaniu się projektu nowelizacji KSC dowodzi, że będzie to trudny proces, ale musimy go podjąć dla dobra kraju.
KSC wprowadza też koncept sieci komunikacji strategicznej. Jej operatorem będzie spółka Skarbu Państwa. To też Exatel?
Exatel jest naturalnym kandydatem do tej roli. Operatora wskaże jednak rząd i do tego czasu nie ma o czym mówić.
Chcielibyście nim zostać?
Oczywiście. Exatel przeszedł metamorfozę. Odbudowaliśmy rentowność firmy, rozbudowaliśmy sieć światłowodową, uzyskaliśmy samodzielność w zakresie cyberbezpieczeństwa, jako pierwsi w Europie prowadziliśmy testy 5G, dzięki grantom NCBiR budujemy własne urządzenia telekomunikacyjne. Kończymy też budowę satelitarnego teleportu. Wszystko to służy przygotowaniu do nowych wyzwań. Nasza strategia do 2030 r. to budowa polskiego „connectivity”. #Polskie5G jest jednym z elementów tej układanki. Pozostałe to komunikacja satelitarna oraz budowa światłowodu transatlantyckiego z Polski do USA.
Jest w nowelizacji zapis, że operatorzy prywatni będą musieli temu strategicznemu (OSKS) zapewnić dostęp do swoich sieci. Czyli podmiot państwowy wejdzie na ich infrastrukturę.
W #Polskim5G proponujemy system wzajemnych rozliczeń i nie przewiduję scenariusza, w którym ktoś by kogoś do czegoś zmuszał.
A jeśli sieć strategiczna wyjdzie poza #Polskie5G?
Sieci strategiczne obejmują dwa obszary. Pierwszym są państwowe sieci światłowodowe, głównie pod nadzorem MSWiA i MON. Tutaj Exatel stawia na pełną samodzielność i prowadzimy szeroko zakrojone inwestycje na rzecz tych sieci. Drugi jeszcze nie istnieje – to bezprzewodowa sieć łączności specjalnej. Będzie ona częścią #Polskiego5G.
Tylko że przepisy wprowadzające OSKS nie mówią, że to będzie sieć #Polskie5G.
Co w żaden sposób nie przeszkadza w powołaniu tej spółki. Widzimy, że państwo chce sobie pozostawić narzędzia do działania, gdyby projekt #Polskie5G się nie udał. Dobrze mieć plan B, ale w mojej ocenie obecnie porzucenie #Polskie5G byłby to scenariusz ekstremalny, którego nie biorę pod uwagę – mimo trudności, jakie napotykamy.
Jak się zmieni skala waszych obrotów, gdy ruszy #Polskie5G?
Exatel pełniłby wtedy dwie role: operatora technicznego sieci hurtowej i operatora sieci łączności specjalnej. Wartość naszej firmy liczona na podstawie wskaźnika EBIDTA to dziś 600–700 mln zł, podczas gdy każdego z czterech telekomów prywatnych wynosi od kilku do kilkunastu miliardów złotych. Zatem nawet gdybyśmy zdublowali wartość dzięki #Polskiemu5G, nadal będziemy mniejszym graczem. Nie mamy też planów wejścia na rynek konsumencki, pozostaniemy na rynku B2B.
I nie zbudujecie monopolu?
Nie ma takiego planu. Natomiast w Europie panuje tendencja do integracji telekomów na poziomie unijnym poprzez wchłanianie krajowych operatorów przez globalne koncerny. W Polsce naturalnymi kandydatami do tego są Orange i T-Mobile, należące do spółek o światowym zasięgu. Czterech silnie rywalizujących operatów daje nam dziś korzyści w postaci niskich cen usług. W razie powstania europejskiego francusko-niemieckiego oligopolu ta konkurencja by zanikła. Mniejsze stałyby się też możliwości oddziaływania państwa na tę branżę, zwłaszcza że wielkie międzynarodowe korporacje mają tendencję do stawiania się na równi z państwami. W tej sytuacji #Polskie5G to kompromis dający równe szanse operatorom krajowym i tym będącym częścią paneuropejskiej sieci.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama