Jak nękany restrykcjami USA chiński producent został światowym liderem rynku smartfonów? Wystarczyło, że wygrał na własnym boisku.
Punkt ciężkości sprzedaży smartfonów Huaweia w minionym kwartale przesunął się w stronę Chin. Dotychczas producent z Shenzhen sprzedawał w Państwie Środka niewiele ponad połowę swoich smartfonów. Z danych analizującej rynek telekomunikacyjny firmy Canalys wynika, że w kolejnych kwartałach ub.r. było to od 51 proc. do 64 proc., a na początku tego roku – 61 proc. Ale w II kwartale do chińskich sklepów trafiło już 72 proc. urządzeń Huaweia.
A ponieważ to właśnie chiński rynek najlepiej sobie radził w tym okresie z utrudnieniami wywołanymi pandemią koronawirusa, to Huawei został światowym liderem sprzedaży smartfonów. Wystarczyło, że wysłał do punktów handlowych w Chinach o 8 proc. urządzeń więcej niż rok temu. Przy 27-proc. spadku obrotów ze sklepami w innych krajach globu chiński gigant zakończył drugi kwartał z wynikiem tylko o 5 proc. gorszym niż w analogicznym okresie ub.r. Tymczasem jego główny rywal Samsung zanotował 30 proc. spadku.
W I kwartale obaj najwięksi dostawcy smartfonów wykazali równą skalę redukcji dostaw – wysłali do sklepów o 17 proc. urządzeń mniej niż przed rokiem. Południowokoreański koncern poza rodzimym rynkiem jest jednak szczególnie aktywny m.in. w Brazylii, Indiach, Stanach Zjednoczonych i Europie – więc na terenach, które bardziej od Państwa Środka ucierpiały gospodarczo podczas pandemii. Jego obecność w Chinach jest natomiast śladowa – według Canalys nie ma nawet 1 proc. udziału w rynku.
Dlatego Huawei – z 55,8 mln wysłanych do sklepów urządzeń na koncie – po raz pierwszy w historii zajął pierwsze miejsce w globalnym rankingu. Samsung spadł na drugie miejsce z wynikiem 53,7 mln sztuk. – Gdyby nie COVID-19, to by się nie wydarzyło – uważa starszy analityk Canalys, Ben Stanton. – Huawei w pełni wykorzystał ożywienie gospodarcze w Chinach, aby ożywić swój biznes – dodaje.
Inny analityk z tej firmy, Mo Jia, podkreśla jednak, że gigantowi z Shenzhen będzie trudno utrzymać pozycję światowego lidera w dłuższej perspektywie. – Główni partnerzy dystrybucyjni tej firmy w kluczowych regionach, takich jak Europa, coraz bardziej obawiają się asortymentu Huaweia, zamawiają mniej modeli i wprowadzają do swojej oferty inne marki w celu ograniczenia ryzyka – stwierdza ekspert. – Silna pozycja w samych Chinach nie wystarczy, aby Huawei w dalszym ciągu utrzymywał się na szczycie, gdy światowa gospodarka zacznie się już odbudowywać – uważa.
Rynek smartfonów w Chinach odnotował wzrost o jedną czwartą wobec I kwartału br. – gdy skutki pandemii były w tym kraju najbardziej odczuwalne. Mimo to poziom sprzedaży – od kwietnia do czerwca do sklepów trafiło ponad 90 mln urządzeń – pozostaje o 7 proc. niższy w porównaniu z tym okresem w 2019 r. Huawei sprzedał na swoim terenie 40,2 mln smartfonów, zwiększając udział w chińskim rynku do 44 proc. Drugie i trzecie miejsce utrzymały Vivo i Oppo, a czwarte Xiaomi. Amerykański gracz ze światowej czołówki – Apple – w przeciwieństwie do Samsunga jest w Państwie Środka wyraźnie obecny. Sprzedał tam 7,7 mln iPhone’ów, odnotowując najszybszy wzrost w pierwszej piątce (35 proc. rok do roku). Jego udział w chińskim rynku z poniżej 6 proc. rok temu wzrósł w II kwartale do 8,5 proc.
Poza swoim terenem Huawei musi się liczyć z poważnymi ograniczeniami, będącymi efektem restrykcji Stanów Zjednoczonych. Waszyngton zarzuca chińskiemu gigantowi telekomunikacyjnemu współpracę z rodzimym wywiadem i wykorzystywanie sprzedawanych urządzeń do szpiegowania. Wprawdzie administracja prezydenta Donalda Trumpa niczego takiego koncernowi z Shenzhen nie udowodniła, ale w maju ub.r. trafił na czarną listę. Od tej pory amerykańskie przedsiębiorstwa nie mogą sprzedawać Huaweiowi swoich produktów ani technologii bez specjalnej zgody Departament Handlu. Za potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA zostało uznanych ponad 100 zarejestrowanych w różnych krajach podmiotów powiązanych z chińskim koncernem.
Jednym ze skutków tych restrykcji jest brak rozwiązań Google’a na nowych smartfonach Huawei – który w tej sytuacji musiał wprowadzić własny system operacyjny z AppGallery zamiast sklepu z aplikacjami Google Play. Zakaz współpracy dotyczy jednak nie tylko oprogramowania, lecz także m.in. półprzewodników. Początkowo problem można było obejść, wykorzystując pośredników. Ale w maju br. amerykańskie restrykcje zostały zaostrzone. Teraz zgody Departamentu Handlu wymaga również sprzedaż chińskiemu koncernowi chipów i innych produktów, które mimo że nie zostały wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych – to powstały przy użyciu amerykańskiej technologii.
Podzespoły, będące zmorą Huaweia, dla zdetronizowanego przezeń Samsunga stanowią ważne źródło dochodów i szansę poprawy wyników finansowych. Południowokoreańska firma jest bowiem największym na świecie producentem układów pamięci – na które popyt podczas pandemii koronawirusa jeszcze wzrósł. Ogłaszając niedawno wyniki II kwartału br., Samsung poinformował, że jego zysk operacyjny ze sprzedaży chipów wzrósł o 60 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub.r.
Jak podaje Reuters, Samsung spodziewa się, że popyt na chipy pozostanie na stałym poziomie do końca br. Ceny układów pamięci w II kwartale wzrosły, gdyż z powodu pandemii wiele osób musiało się przestawić na zdalną pracę i naukę w domu. Wiceprezes spółki odpowiadający za ten segment działalności Han Jin-man stwierdził jednak, że obecnie trudno przewidzieć, kiedy osiągną pułap maksymalny.
Huawei w pełni wykorzystał ożywienie w Chinach