KE rozważa wprowadzenie czasowego zakazu stosowania technologii rozpoznawania twarzy w przestrzeni publicznej – tak wynika z fragmentu dokumentu, który wyciekł do sieci. Nie wiadomo, czy ostatecznie ta propozycja znajdzie się w oficjalnym dokumencie, na razie wzbudziła poważne dyskusje.



Magazyn DGP 7 lutego 2020 / Dziennik Gazeta Prawna

Pomysły Komisji Europejskiej w ogniu krytyki

Sztuczna inteligencja jest coraz powszechniej stosowana w Unii Europejskiej. System rozpoznający twarze i wyszukujący osoby stwarzające zagrożenie działa m.in. na berlińskich lotniskach. Wirtualni asystenci pomagają dokonać zakupów w niejednym internetowym sklepie, zaawansowane algorytmy dostosowują reklamy do preferencji czytelników portali, specjalnie opracowane programy tworzą teksty dziennikarskie, a nawet opracowują wynalazki!
Nic więc dziwnego, że UE pracuje od pewnego czasu nad pakietem przepisów dotyczących sztucznej inteligencji (SI). W pierwszej kolejności chce uregulować m.in. kwestie bezpieczeństwa systemów ją wykorzystujących oraz odpowiedzialności za szkody powstałe w wyniku błędu takiego oprogramowania. Na 19 lutego planowana jest publikacja białej księgi SI, wskazującej kierunek zmian prawnych w tym zakresie. Tym większe więc zainteresowanie wzbudziła informacja, że fragment owego dokumentu wyciekł niedawno do sieci (patrz tekst na s. C17), opublikowany został nawet na brukselskim portalu Euractiv.com. Wynika z niego, że Komisji Europejskiej zależy na stworzeniu takich ram prawnych, które sprawią, by SI była przez przedsiębiorców projektowana z myślą o ryzyku, jakie może nieść jej wykorzystanie. Choć ujawnione propozycje nie są zapewne ostateczne i mają jeszcze podlegać dyskusji (co więcej, nie wiadomo, czy to wstępna, czy finalna wersja, jaka zostanie przedstawiona w drugiej połowie lutego), to wywołały gorące komentarze w mediach na zachodzie Europy (w polskich raczej przeszły bez echa).
Największe kontrowersje wzbudziło rozważane przez KE wprowadzenie kilkuletniego (3‒5 lat) zakazu stosowania oprogramowania do rozpoznawania twarzy w przestrzeni publicznej. Doniesienia o takich planach wstrząsnęły branżą – wszak technologia wideoweryfikacji z użyciem SI właśnie nabiera rozpędu. Konsumenci zaczynają się przyzwyczajać, że do odblokowywania smartfonów może służyć nie tylko odcisk palca, lecz także skan twarzy. Mało tego, pojawiają się informacje, że w kolejnych krajach europejskich ochoczo adaptuje się tę technologię w celu zapewnienia bezpieczeństwa lub usprawnienia dostępu do usług. – Niemcy, po testach w Berlinie, zamierzają wprowadzić rozpoznawanie twarzy na 14 lotniskach i 134 dworcach kolejowych, Francja pozwala zaś na wstęp do stron rządowych poprzez logowanie twarzą – zauważa radca prawny Tomasz Palak, autor bloga Tomaszpalak.pl. Z kolei Sąd Najwyższy w Londynie wyraził zgodę, aby Walia Południowa wprowadziła system rozpoznawania twarzy do celów walki z przestępczością. Przykłady można mnożyć. A sieci handlowe już zaczynają rozważać, jak technologię skanowania twarzy wykorzystać do lepszego dostosowania oferty dla tych stałych bywalców ich placówek i salonów, którzy nie mają kart stałego klienta.
Dla Komisji Europejskiej taki rozwój wydaje się jednak zbyt szybki i niekontrolowany. A przy masowym przetwarzaniu cech biometrycznych obywateli w przestrzeni publicznej od zapewnienia bezpieczeństwa jest tylko krok do masowej inwigilacji – wystarczy spojrzeć na przykład USA czy Chin. W Państwie Środka rozpoznawanie twarzy służy wzmocnieniu nadzoru nad mieszkańcami i systemu oceny obywateli. Komisja Europejska zaznacza, że nie chce ani porównywać się z dwoma mocarstwami, ani też się z nimi ścigać. Podkreśla, że kierunek jest jasno wskazywany przez europarlamentarzystów – chodzi o „etyczną SI” w UE.