- Sprawdzanie produktów, których inspektorzy pracujący dla nadzoru rynku nie mogą obejrzeć w sklepie, jest trudniejsze i wymaga innych narzędzi - mówi Pinuccia Contino, kierownik działu bezpieczeństwa produktów i systemu wczesnego ostrzegania w Dyrekcji Generalnej ds. Sprawiedliwości i Konsumentów Komisji Europejskiej.
W warszawskiej siedzibie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów odbyło się we wrześniu spotkanie przedstawicieli Komisji Europejskiej oraz reprezentantów krajowych punktów kontaktowych systemu RAPEX. Poruszano zagadnienia związane z funkcjonowaniem systemu, takie jak m.in. szacowanie ryzyka, współpraca ze służbami celnymi, problemy z produktami przypominającymi żywność czy z niektórymi zabawkami. Tymczasem wiele osób wciąż nawet nie wie o istnieniu tego systemu. Na czym on polega?
System RAPEX (ang. Rapid Alert System for dangerous non-food products) umożliwia usuwanie z obrotu niebezpiecznych produktów z rynku wewnętrznego. Obejmuje on 31 europejskich krajów, jest więc szerszy niż sama UE. Kiedy jakiś produkt na rynku państwa członkowskiego zostanie uznany za niebezpieczny, państwo to podejmuje działania, by go zniszczyć i zapobiec temu, by trafił w ręce konsumentów. Sporządza też notyfikację w systemie szybkiej informacji, który koordynujemy jako Komisja Europejska. Gdy notyfikacja znajdzie się w systemie, inne państwa członkowskie mają obowiązek zareagować i sprawdzić, czy produkt jest dostępny również na ich rynku. I jeśli tak, to zakazać go, zniszczyć lub podjąć inne środki, które sprawią, że zniknie on z obrotu.
Rozumiem, że chodzi zawsze o konkretny produkt wytworzony przez konkretną firmę, a nie generalnie o rodzaj produktów uznanych za niebezpieczne?
Zawsze mówimy o konkretnym produkcie, który musi też zostać jasno zidentyfikowany. Jeśli wejdzie się do systemu – a jest on dostępny dla wszystkich osób połączeniem internetowym pod adresem ec.europa.eu/consumers – można sprawdzić „system bezpieczeństwa”. Na stronie znajdują się alerty publikowane codziennie – pojawiają się one na pasku aktualności u góry strony. W każdy piątek zaś można otrzymać najnowszy raport na temat wszystkich produktów zgłoszonych w danym tygodniu we wszystkich oficjalnych językach europejskich, również po polsku.
Oczywiście mamy też system wyszukiwania, więc każdego dnia można sprawdzić daną notyfikację i znaleźć wszystkie informacje o produktach i podjęte kroki. Dotyczy to np. lalek, zabawek do ściskania lub z masy rozciągliwej. Ale także wszystkich innych kategorii produktów – takich jak samochody lub tatuaże. Jeśli zostaną uznane za niebezpieczne i usunięte z rynku w jednym kraju, to muszą zostać też usunięte we wszystkich innych państwach uczestniczących w systemie.
A jak definiowane jest „niebezpieczeństwo” stwarzane przez produkt?
„Niebezpieczeństwo” oznacza, że produkt został uznany za stwarzający poważne ryzyko dla zdrowia i bezpieczeństwa obywateli. Mamy jednak także notyfikacje dotyczące mniejszych zagrożeń, w przypadkach gdy organy krajowe uznają, że warto je zakomunikować. Ale co do zasady trzymamy się kryterium „poważnego ryzyka”. Jest ono zawsze powiązane z produktem i jego przewidywanym zastosowaniem. Przykładowo więc, jeśli mamy nóż, to jest normalne, że on tnie i może skaleczyć użytkownika. Technicznie określa się to jako „hazard”. Ryzyko występuje wówczas gdy „hazard” zdarza się zbyt często. W przypadku noża nie będzie to fakt, że tnie, ale np. że zawiera chrom(VI), który w pewnych stężeniach jest bardzo niebezpieczny. Prostszy przypadek – ubranka dziecięce. Mogą mieć paski lub sznurki, ale do określonej długości, bo inaczej dziecko mogłoby się nimi udusić lub doznać obrażeń. W tym przypadku dość łatwo jest zmierzyć długość pasków i jeśli są za długie – produkt uznaje się za niebezpieczny i nie można go sprzedawać.
System został uruchomiony w 2003 r., a działa na podstawie dyrektywy 2001/95/WE z 2001 r. Jakie są obecnie największe problemy w jego funkcjonowaniu?
Powiedziałabym, że największe wyzwania związane są z nowymi technologiami. Pierwsze dotyczy rozwijającej się szybko sprzedaży internetowej. Nie jest to całkowicie nowe zjawisko, ale narasta z każdym rokiem. W 2001 r., gdy powstawała dyrektywa, e-sprzedaż praktycznie nie istniała. A kontrola produktów, których inspektorzy pracujący dla nadzoru rynku nie mogą obejrzeć w sklepie, jest trudniejsza i wymaga innych narzędzi. Prócz tego mamy inne rodzaje nowych technologii w samych produktach. Chodzi o urządzenia podłączone do WiFi, albo zawierające sztuczną inteligencję, które mogą ewoluować i same się modyfikować wraz z upływem czasu.