Wszystkie partie polityczne zgodnie zauważają, że rynek mieszkaniowy w Polsce nie wygląda tak, jak powinien. Proponowane rozwiązania tej sytuacji są jednak radykalnie inne.

W ubiegłym tygodniu na łamach DGP pisaliśmy o planach największych partii politycznych w kwestii ochrony zdrowia i edukacji. Dziś przyszła pora na mieszkalnictwo. Rozwój tego obszaru – ze względu na ciągle rosnące ceny na rynku i utrzymujący się wysoki deficyt mieszkań – to jeden z najbardziej palących problemów, z którym przyjdzie się zmierzyć kolejnemu rządowi.

W kwestionariuszu wyborczym poruszyliśmy trzy kwestie: budowa przez państwo mieszkań na tani wynajem, dopłaty do kredytów mieszkaniowych i zjawisko tzw. patodeweloperki. Informacje w tej kwestii udzieliły nam największe partie opozycyjne. Biuro prasowe Prawa i Sprawiedliwości, w tym rzecznik partii Rafał Bochenek, nie zdecydowali się odpowiedzieć na nasze pytania. W artykule prezentujemy więc działania rządu, które naszym zdaniem wpłynęły w ostatnich latach na sferę mieszkaniową.

Tani wynajem? Idźmy w to

Większość partii opozycyjnych zgadza się z twierdzeniem, że państwo powinno być zaangażowane w rozwój rynku najmu. Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Nowa Lewica do tego celu chce w dużym stopniu zaangażować jednostki samorządu terytorialnego. – Program budowy mieszkań na wynajem musi być oparty na samorządach, bo to one najlepiej wiedzą, gdzie i ile mieszkań powinno powstawać. Mają też narzędzia do oceny, komu takie mieszkanie powinno przysługiwać – mówi DGP Andrzej Domański, główny ekonomista Instytutu Obywatelskiego, think tanku PO. Jego zdaniem finansowanie centralne w tej kwestii powinno być przyznawane na wniosek JST. Na największą pomoc mogłyby liczyć samorządy, w których deficyt mieszkaniowy jest największy.

Szersze rozwiązanie proponuje Lewica. Jej zdaniem w budowę mieszkań na tani wynajem powinny zostać zaangażowane niemal wszystkie gminy, które mogłyby liczyć na pieniądze z Banku Gospodarstwa Krajowego. – Na ten cel BGK powinien wyemitować obligacje mieszkaniowe. Pieniądze z obligacji zasiliłyby samorządy. Stworzyć należy Państwową Agencję Mieszkaniową, która nadzorować będzie politykę mieszkaniową państwa – tłumaczy poseł Wiesław Szczepański. W założeniu rokrocznie przybywać miałoby 50–70 tys. takich lokali.

Co z mieszkaniami komunalnymi?

Prawo i Sprawiedliwość postawiło z kolei na rozwój zasobów komunalnych. W 2023 r. przeznaczono na ten program 1,65 mln zł. Jak mówił DGP minister rozwoju Waldemar Buda, w programie biorą udział podmioty z ok. 200 gmin (niecałe 10 proc. ogółu). Uzupełnieniem jest również program „Mieszkanie na start”, który zakłada dopłaty pokrywające część czynszu za najem mieszkania. Skala projektu jest jednak ograniczona – umowy z BGK w tej kwestii podpisało zaledwie 37 gmin.

Do sprawy nieco inaczej podchodzi Polska 2050. – Rząd nigdy nie będzie państwowym deweloperem, lecz powinien aktywnie wspierać budowę mieszkań na wynajem, np. poprzez zachęty podatkowe i tworzenie bezpiecznego otoczenia prawnego – wskazuje Mariola Rzepka. Jak tłumaczy, należy m.in. zwolnić z podatku od dochodu osoby, które decydują się na najem długoterminowy, a tych, którzy posiadają trzy mieszkania lub więcej i ich nie wynajmują, obłożyć dodatkową daniną (krotność podatku od nieruchomości, który zasilałby budżet gminy).

Powyższym rozwiązaniom sprzeciwia się Konfederacja. – Należy zwiększyć podaż gruntów, ograniczyć biurokrację i zrezygnować ze zbędnych, ideologicznie motywowanych wymogów klimatyczno-energetycznych – tłumaczy Michał Wawer. Jego zdaniem taki ruch pozwoli obniżyć koszty budowy o nawet 30 proc.

Dwugłos w sprawie kredytów

Dyskusja o sensie dopłat do kredytów mieszkaniowych rozpoczęła się na nowo za sprawą wprowadzonego przez PiS bezpiecznego kredytu 2 proc. Na preferencyjne warunki mogą liczyć osoby do 45. roku życia, które nie mają i nie miały mieszkania lub domu. Maksymalna wysokość kredytu to 500 tys., a w przypadku małżeństw 600 tys. zł. Dopłaty przysługują przez 10 lat.

Lider PO Donald Tusk proponował, aby pójść o krok dalej i wprowadzić kredyt 0 proc. – W wyniku błędów NBP inflacja w Polsce pozostaje nadal wysoka. Przy stopach procentowych na poziomie 6,75 proc. tylko nielicznych stać na uzyskanie kredytu hipotecznego na warunkach komercyjnych – argumentuje Andrzej Domański.

Podobnie na sprawę patrzy PSL, które chciałoby wprowadzić program „Własny kąt”. – Zakłada on stałe oprocentowanie w wysokości 1,5 proc. i pomoc ze strony państwa w postaci 100 tys. zł, co byłoby wkładem do kredytu dla młodych – mówi rzecznik partii Miłosz Motyka.

Stosowaniu dopłat sprzeciwiają się Konfederacja i Lewica. – Dopłaty do kredytów nie zwiększają podaży mieszkań, a zwiększają popyt, czego efektem jest wzrost ceny mieszkań. Na dopłatach zarabiają tylko banki i deweloperzy – tłumaczy Michał Wawer. – Inflację należy obniżyć, a program dopłat wygasić. W to miejsce proponujemy powstanie kas mieszkaniowych, które istnieją w wielu krajach Europy, a pozwalają odłożyć środki finansowe stanowiące wkład własny do zakupu czy budowy własnego mieszkania – mówi z kolei Wiesław Szczepański.

Patodeweloperka istnieje

Problem patodeweloperki w Polsce dostrzegają zgodnie wszystkie partie polityczne, a propozycją wysuwaną na pierwszy plan jest odpowiednia egzekucja istniejących przepisów. – Głównie poprzez wzmocnienie roli samorządów w procesie przyznawania pozwoleń na budowę. Do tego potrzebne są dodatkowe środki dla wydziałów urbanistycznych i budowlanych – wskazuje Andrzej Domański. Wtóruje mu Wiesław Szczepański. – Potrzebne jest także dofinansowanie sektora nadzoru budowlanego, który jest dzisiaj niewydolny – podkreśla parlamentarzysta Lewicy. Każda z partii podkreśla również kwestię precyzyjnego formułowania nowych zapisów ustawowych. – Przykładem może być chociażby regulacja obowiązków dotyczących budowy infrastruktury. Należy doprecyzować, co spoczywa na deweloperach, a co na samorządach – mówi Michał Wawer. – Obecnie jest to niejasne, co skutkuje przerzucaniem się odpowiedzialnością. Efekt to wydłużenie procesu inwestycji, co przekłada się na wyższe koszty i marże – konkluduje ekspert Konfederacji. ©℗