- Dziś mapy i plany miejscowe są zrozumiałe tylko dla urzędników. Tego rodzaju dane muszą być cyfrowe i dostępne dla inwestorów oraz właścicieli działek - mówi Magdalena Błeńska, architekt, należy do Stowarzyszenia „Republikanie” i Partii Republikańskiej, w latach 2015–2019 poseł na Sejm

Republikanie liczą, że staną się nowym koalicjantem PiS i że pani zajmie się działem budownictwo. To realny plan?
Moim marzeniem jest realizacja długo odkładanej reformy urbanistyczno-budowlanej. Została ona przygotowana jeszcze za czasów ministra Jerzego Kwiecińskiego. Jej założenia pisaliśmy z pomocą wielu ekspertów w zespole powołanym przy ówczesnym Ministerstwie Rozwoju. Projekty, które pojawiają się teraz, w pierwszym etapie Polskiego Ładu, są tylko częściową realizacją tamtych założeń. Bo np. bez całościowej reformy planowania przestrzennego nie da się wprowadzić pełnego uproszczenia procedur dla małych inwestorów, którzy chcą wybudować domek jednorodzinny. Co prawda reforma planowania również jest projektem Polskiego Ładu, ale ma być wprowadzona później.
O jakich zmianach w planowaniu konkretnie mówimy?
Założenia reformy planowania publikowaliśmy ponad trzy lata temu i były one konsultowane z całym środowiskiem już na samym początku kadencji minister Jadwigi Emilewicz. Po pierwsze plany miejscowe muszą obejmować cały obszar gminy, nie mogą być fragmentaryczne, tak jak to jest obecnie. Po drugie pozwolenia na budowę będą wydawane jedynie na podstawie planu miejscowego, czyli znikną słynne WZ-tki (indywidualne decyzje o warunkach zabudowy). Po trzecie plany będą musiały zawierać zdecydowanie więcej wytycznych, łącznie z tymi, które teraz każdy inwestor musi uzgadniać indywidualnie dla każdej inwestycji i to osobno w wielu instytucjach, np. z zarządami dróg i zieleni, konserwatorami czy gestorami sieci. Dzięki temu inwestor czytając plan będzie miał jasno określone wymagania projektowe i będzie wiedział jakie formalne ograniczenia istnieją na danej działce. Plany będą musiały być także powiązane z finansami gminy oraz z konkretnym harmonogramem czasowym – dzięki temu założenia planów będą odpowiadać rzeczywistym możliwościom gminy, a inwestorzy będą wiedzieli czy droga zapisana w planie powstanie za 5 czy za 50 lat. Dzisiaj w tej kwestii panuje chaos i niepewność. Oczywiście są także zmiany w mechanizmach finansowych, dotyczące odszkodowań czy samego finansowania planów. Bardzo dużą część stanowią także zmiany w dopuszczeniu właścicieli działek do pełnej informacji na temat tego, co planuje się w ich okolicy lub wręcz na ich działce, dziś nawet nie są o tym informowani. Lokalne społeczności zostaną włączone w ich tworzenie w szerszym zakresie, zostanie wprowadzona całkowita cyfryzacja oraz pełna transparentność na całym etapie planowania, a nie tak jak teraz, od momentu tzw. wyłożenia planu, czyli kiedy jest on już prawie gotowy. I wiele, wiele innych.
Była pani w Porozumieniu, doradzała Jadwidze Emilewicz. Czy to nie będzie obciążeniem w forsowaniu swoich pomysłów w koalicji z PiS?
Wcześniej współpracowałam też z ministrami Kwiecińskim czy Żuchowskim. To nie jest tak, że współpracuję wyłącznie z ludźmi związanymi z partią Jarosława Gowina. Tematem planowania i budownictwa zajmuję się od wielu lat. Każdy rok czekania na zmiany w tym zakresie jest ze szkodą dla Polaków, nie tylko ze względu na deficyt mieszkaniowy, ale również kwestie demograficzne.
To tym bardziej musicie szybko wejść do tej koalicji rządzącej.
Akces już zgłosiliśmy na naszej konwencji.
Macie już jakąś odpowiedź z PiS?
Cały czas współpracujemy na różnych polach w ramach Zjednoczonej Prawicy.
Ale ja pytam o coś więcej - o stanowiska, funkcje dla pani i waszych ludzi.
Nigdy nie zajmowałam się kwestiami personalnymi. Moim celem było i jest dokończenie reformy i wyjście z PRL-owskiego prawa, które daje urzędnikom ogromne pole do uznaniowości, a inwestorom - ogromną niepewność.
Polski Ład przewiduje domki do 70 mkw. na zgłoszenie. Czyli jednak coś da się uprościć bez tej reformy.
Polski Ład zakłada potrzebne punktowe zmiany. Całościowa zmiana zajdzie wraz z wprowadzeniem nowego planowania przestrzennego. Główne bariery dla inwestorów dotyczą braku miejscowych planów zagospodarowania. Zazwyczaj ich nie ma, a nawet jeśli są, brakuje w nich wytycznych - inwestor musi uzgadniać z różnymi instytucjami np. zjazd na swoją działkę, odrolnić ją nawet gdy w planie miejscowym działka ma już przeznaczenie budowlane, czy liczyć się z ograniczeniami stawianymi przez konserwatora zabytków. Obecnie inwestor przystępując do działania tak naprawdę nie wie, co go czeka.
To co powinniśmy uprościć i w jaki sposób?
To, co zostało przedstawione w przypadku domków do 70 mkw., to drobne kwestie w procedurze urzędowej np., że nie będzie trzeba zgłaszać rozpoczęcia robót, czyli nie będzie kierownika budowy. Mówimy więc bardziej o zmianach w samym procesie budowlanym, ale nadal nie pomożemy inwestorom uniknąć wszystkich utrudnień na wcześniejszym etapie, gdy trzeba wybrać się po uzgodnienia do różnych instytucji. Bo jeśli planu miejscowego nie ma, inwestor musi swoją inwestycję indywidualnie uzgadniać. To taki zastępnik planowania przestrzennego. Gdyby był plan i wytyczne do niego, nie trzeba byłoby wszystkiego osobno uzgadniać.
W jakiejś mierze to chyba wina także samorządów, które w powolnym tempie pokrywają miasta planami miejscowymi?
Trafna uwaga. Samorządy mogłyby zwiększyć tempo, zadbać, by plany nie były fragmentaryczne, jak np. w Warszawie. A przede wszystkim uprościć komunikację z mieszkańcami, np. przywracając możliwość omówienia nieprawidłowości na żywo. Mogłyby też sprawnie i szybko odpowiadać na maile albo np. nie utrudniać dostępu do złożonych projektów. Teraz często trzeba czekać nawet tydzień na możliwość naniesienia uzupełnień we własnym projekcie. Gdy inwestor dostaje na to termin 14 dni, a urzędnicy są na urlopach, to uzupełnienie projektu staje się nierealne, a niezłożenie uzupełnień w terminie oznacza całą procedurę od nowa. Jest wiele zupełnie banalnych przeszkód, które bardzo często powodują wielomiesięczne opóźnienia w uzyskaniu pozwolenia. Oczywiście samorządy mają duże możliwości, by upraszczać ten proces dla mieszkańców we własnym zakresie. Minęło 30 lat od transformacji, a nadal planowanie przestrzenne jest na niskim poziomie. Niestety większość tego okresu polskie samorządy przespały. Dalsze czekanie na to, aż samorządy same się ockną, będzie kontr-rozwojowe.
fot. Wojtek Górski
Magdalena Błeńska, architekt, należy do Stowarzyszenia „Republikanie” i Partii Republikańskiej, w latach 2015–2019 poseł na Sejm
Macie jakieś jeszcze propozycje dla PiS?
Dla nas kluczowa jest reforma planowania przestrzennego, także w kontekście mechanizmów, które zmotywują samorządy do opracowywania planów oraz tego, żeby inwestor mógł się łatwo w nich rozeznać. Dziś brakuje narzędzi cyfrowych, choć samorządy mogłyby same np. doposażyć istniejący już tzw. Geoportal w niezbędne informacje. Geoportal to rządowy portal zbierający informacje geodezyjne itd. Gdyby plany miejscowe były cyfrowe i były w nim udostępniane przez samorządy, to inwestor jednym kliknięciem wiedziałby co przewiduje plan dla jego działki i co ma zrobić, by wybudować tam dom.
Jeśli dostaną na to pieniądze, to pewnie chętnie to zrobią. Same z siebie? Wątpię.
Samorządy często mają już własne systemy, to kwestia udostępnienia tych informacji czy przygotowania planów miejscowych w innej postaci. Obecnie są w formie PDF i każdy inwestor musi sobie sam znaleźć jego własną kartę, opatrzoną odpowiednim numerkiem. To nie jest scyfryzowane tak, że ten numer wyświetli się np. na Geoportalu. Dla kogoś kto buduje dom pierwszy raz w życiu, czasem samo znalezienie odpowiedniego planu miejscowego jest już wyzwaniem. W dobie intuicyjnych aplikacji, których używamy na co dzień, te bardzo niewygodnego dla użytkowników, mapy i uchwały o planach miejscowych wyglądają wręcz kuriozalnie. One są zrozumiałe tylko dla urzędników, którzy sami je tworzą.
Czy w Polskim Ładzie czegoś brakuje w zakresie zagospodarowania przestrzennego? A może zawarte tam propozycje budzą jakieś wątpliwości?
Nasz wkład już tam jest, bardzo zabiegaliśmy o to, by w Polskim Ładzie znalazła się reforma planowania przestrzennego, tak samo jak cyfryzacja procesu inwestycyjno-budowlanego. Bo to te rzeczy zapewnią realizację reformy, której założenia powstały już trzy lata temu.