Ceny złomu stalowego i ropy naftowej wzrosły między listopadem ubiegłego roku a marcem 2021 aż o 60 proc. – wyliczają ekonomiści PKO BP. Dla branży budowlanej ma to duże znaczenie, bo zarówno stal, jak i wytwarzane na bazie ropy tworzywa sztuczne to istotne dla niej materiały. Ekonomiści zakładają, że normalizacja cen może potrwać nawet kilkanaście miesięcy.

Stal drożeje na rynkach światowych już od kilku tygodni, a budowlanka to niejedyna branża, która ustawia się po nią w kolejce. Łokciami w tym peletonie rozpychają się jeszcze motoryzacja czy wytwórcy sprzętu RTV-AGD. Wszyscy chcą zająć jak najlepsze pozycje, zanim wyścig wejdzie w decydującą fazę: mocnego popandemicznego odbicia w gospodarce, napędzanego odłożonym popytem i skumulowanymi oszczędnościami.
Popyt na stal rośnie na całym świecie tak bardzo, że organizacja World Steel Association podniosła pod koniec kwietnia swoje prognozy. Według niej, po spadku o 0,2 proc. w 2020 r., w tym roku wzrośnie o 5,8 proc. – do niemal 1,9 mld ton. W połowie kwietnia ceny doszły do rekordowych poziomów, a względem poprzedniego roku były wyższe o ok. 59 proc.
Mateusz Stachewicz, ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich, mówi, że obawy przed rosnącymi cenami materiałów są coraz bardziej widoczne w branży. Jeszcze na początku 2020 r. 70 proc. firm nie widziało takiego ryzyka, dziś zaczyna ono spędzać sen z powiek dwóm trzecim przedsiębiorstw. – Wzrost cen materiałów może się przełożyć na wzrost cen mieszkań – przyznaje Stachewicz.
Inny kosztogenny czynnik to ceny gruntów. Deweloperzy od lat skarżą się na ich niską podaż, ale teraz dodatkowym czynnikiem jest mocny wzrost zainteresowania działkami budowlanymi. Firma analityczna HRE Investments wyliczyła, że popyt na działki budowlane w I kwartale był o 67 proc. większy niż rok wcześniej (czyli w porównaniu jeszcze do stanu sprzed pandemii). Firma JLL, zajmująca się m.in. analizami rynku nieruchomości, uważa, że to, co się dzieje z cenami gruntów, może być jednym z głównych czynników co najmniej utrzymania obecnego poziomu cen mieszkań. Według niej spadek cen działek, biorąc pod uwagę to, co się dzieje na rynku, jest obecnie mało prawdopodobny. Ekonomiści PKO BP na podstawie wniosków o kredyty, jakie składają klienci banku, policzyli, że już w ciągu poprzedniego roku tzw. mediana (środkowa wartość z przedziału cen, po odrzuceniu wartości skrajnych) ceny metra kwadratowego gruntu pod zabudowę mieszkaniową wzrosła o jedną piątą w przypadku ziemi w powiatach grodzkich. Rachuby banku wskazują przy tym, że wolniej drożały działki w miastach wojewódzkich oraz w powiatach ziemskich.
Firmy muszą się też liczyć ze wzrostem kosztów pracy. Trend, w którym to praca szukała człowieka, wyhamował pod wpływem pandemii, ale wiele wskazuje na to, że wróci w niektórych branżach. Jedną z nich jest właśnie budownictwo. Mateusz Stachewicz zwraca uwagę na skalę zapowiadanych inwestycji infrastrukturalnych. Mogą one stanowić poważną konkurencję w wyścigu po wykonawców budów.
– Elementy te mogą wpływać na koszt pracy w następnych kwartałach przy prognozowaniu zmian cen, ale nie są w czołówce obaw. Sama sytuacja gospodarcza, także w kontekście obostrzeń, kształtuje się dość dynamicznie, więc konkretne liczby są trudne do przewidzenia – mówi ekspert PZFD. I dodaje, że bazując na danych za ubiegły rok, na początku 2021 szacowaliśmy wstępnie, że ceny mieszkań mogą wzrosnąć o ok. 5 proc. w perspektywie następnych kwartałów. Na ten wzrost mogą składać się takie czynniki, jak właśnie wzrost cen materiałów i surowców czy kosztów pracy, ale także spowolnienie urzędów w wydawaniu rozstrzygnięć, co opóźni inwestycje. Swoją cegiełkę mogą dorzucić regulatorzy, jeśli przejdzie nowelizacja ustawy deweloperskiej, która wprowadzi Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Firmy będą się musiały na niego składać, co dodatkowo zwiększy koszty i może stanowić powód do podniesienia cen.