Publikacja informacji GUS dotyczącej wstępnych danych budownictwa mieszkaniowego za pełen okres 2012 r. jest potwierdzeniem faktu konfrontacji optymistycznych prognoz gospodarczych sprzed 2-3 lat z odczuwalnym pogłębieniem dekoniunktury rynkowej na przestrzeni kilku ostatnich kwartałów.

W efekcie mamy dalszy ciąg spowolnienia aktywności inwestycyjnej w zestawieniu z rosnącą liczbą mieszkań oddanych – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Dane GUS za cały ubiegły rok po raz kolejny potwierdzają zarysowany w drugiej połowie 2012 roku trend hamowania koniunktury krajowego rynku nieruchomości mieszkaniowych mierzony liczbą nowych inwestycji oraz pozwoleń na budowę. Statystyki GUS za okres styczeń-grudzień 2012 są o 12,6 proc. niższe niż w analogicznym okresie 2011 r. w kwestii mieszkań, których budowę rozpoczęto, natomiast w punkcie dotyczącym nowych pozwoleń liczba ich zmalała o 10,3 procent. Co warte podkreślenia, dane procentowe odzwierciedlające te trendy miały tendencję wyraźnie progresywną w stosunku do poprzedniego raportu, co świadczy prawdopodobnie o nasilającej się skali zjawiska i jego przeniesieniu na pierwsze miesiące 2013 roku. .

Spektakularne spadki dotyczące liczby mieszkań rozpoczętych oraz pozwoleń na budowę dotyczą w jeszcze większym stopniu danych miesięcznych za grudzień ub. roku. Tu mamy odpowiednio prawie 40 i 23 procent niższe wyniki w stosunku do ostatniego miesiąca 2011 roku – zauważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Sytuacja jeszcze gorzej przedstawia się w przypadku deweloperów, którzy w grudniu 2012 rozpoczęli budowy nowych lokali w liczbie zaledwie 2 656 jednostek, a więc mniejszej o grubo ponad połowę niż w analogicznym miesiącu poprzedniego roku, natomiast nowych pozwoleń uzyskali niespełna 6 tys. - czyli mniej o prawie 30 proc.

Z drugiej strony nie traci impetu trwająca już 3 kwartały z rzędu, raczej mało optymistyczna jak na obecne warunki makroekonomiczne, hossa w ramach statystyk dotyczących mieszkań oddanych do użytkowania. Ogółem w grudniu ub. roku było ich więcej o dokładnie 8 procent niż w analogicznym miesiącu 2011 roku, natomiast w okresie styczeń – grudzień 2012 progres wyniósł prawie 17 procent.



Dane dotyczące deweloperów są jeszcze bardziej wymowne, bo tu liczba lokali ukończonych w przypadku danych grudniowych przewyższyła wynik roku 2011 o prawie jedną piątą, natomiast w całym roku 2012 inwestorzy budujący na sprzedaż oddali do użytkowania z górą 63 tys. lokali, czyli 30 proc. więcej niż rok wcześniej.

Wciąż więc na obecne statystyki mieszkaniowe wpływa kombinacja optymizmu, jaki panował 2-3 lata temu, a pochodził z ówczesnego okresowego przekonania większości przedsiębiorców o nadejściu trwałego ożywienia gospodarczego, z aktualnym mocno utrwalonym pesymizmem, wynikającym m.in. ze świadomości wysokiego ryzyka znacznego pogorszenia sytuacji makroekonomicznej w bieżącym roku – podkreśla Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.

Uwzględniając jednak długość cyklu inwestycyjnego w budownictwie mieszkaniowym, obecna awersja deweloperów do rozpoczynania nowych inwestycji, nie tylko w zupełności zrozumiała, ale niejako wymuszona przez trudne środowisko makroekonomiczne, znajdzie swoje najbardziej widoczne odzwierciedlenie w statystykach podażowych krajowej mieszkaniówki już w 2015 roku. Wtedy to prawdopodobnie wybór mieszkań gotowych będzie nieporównywalnie mniejszy niż obecnie, a lokali o parametrach najbardziej popularnych zdecydowanie niewystarczający.

Uwzględniając jednak nieco krótszy, kilkumiesięczny horyzont inwestycyjny na rynku nieruchomości, należy oczekiwać przeniesienia tendencji z ostatnich miesięcy 2012 roku na pierwszy kwartał, a być może dwa kwartały roku bieżącego. Co to znaczy?

Impet wzrostu lokali gotowych może wprawdzie już wkrótce ulec stopniowemu wygaszeniu, jednak trend spadku lub stabilizacji na niskich poziomach nowych budów oraz pozwoleń na budowę utrzyma się do czasu wyraźnych symptomów zbliżania się koniunkturalnego przesilenia na rynku nieruchomości mieszkaniowych, a więc być może co najmniej do końca roku. Tak długo bowiem możemy mieć do czynienia z uciążliwym marazmem wynikającym ze znacznie ograniczonego, nawet w wymiarze 20-30 procentowym, popytu, przy optymalnych z punktu widzenia kupujących warunkach cenowo - podażowych.

Sytuacja taka będzie następstwem być może niezbędnej dla ustawodawcy, ale zdecydowanie destrukcyjnej dla rynku mieszkaniowego kilkunastomiesięcznej zwłoki z uruchomieniem nowego programu dopłat do kredytów hipotecznych „Mieszkanie dla Młodych” – podsumowuje Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.