Nie może być tak, że właściciel małego sklepu odpowiada tak samo jak ten, który ma kilkaset olbrzymich placówek. Dla tego ostatniego 40 tys. zł kary w ciągu 12 miesięcy to drobna suma, niczym kieszonkowe
Nie może być tak, że właściciel małego sklepu odpowiada tak samo jak ten, który ma kilkaset olbrzymich placówek. Dla tego ostatniego 40 tys. zł kary w ciągu 12 miesięcy to drobna suma, niczym kieszonkowe
Taki stan rzeczy to efekt obowiązującej od połowy zeszłego roku ustawy z 9 maja 2014 r. o informowaniu o cenach towarów i usług (Dz.U. z 2014 r. poz. 915). Wprowadziła ona wiele obowiązków dla przedsiębiorców trudniących się handlem. Najważniejszym jest takie oznakowanie oferowanych towarów i usług, by konsumenci mieli pewność, za ile mogą nabyć daną rzecz. Cena jednostkowa towaru (usługi) powinna być podana w sposób jednoznaczny, niebudzący wątpliwości oraz umożliwiający porównanie. W przypadku obniżki ceny uwidacznia się także informację o przyczynie wprowadzenia obniżki.
Trzeba więc np. podawać dane nie tylko o cenie określonego opakowania towaru, lecz także cenę jednostkową (np. za kg, litr etc.), by potencjalny klient mógł łatwo porównać, jaką gramaturę najkorzystniej jest kupić. Takie obowiązki są zgodne z duchem dyrektywy Parlamentu i Rady nr 98/6/WE z 16 lutego 1998 r. w sprawie ochrony konsumenta przez podawanie cen produktów oferowanych konsumentom (Dz.Urz. UE z 1998 r. L 80, s. 27), której postanowienia wdraża do polskiego prawa właśnie wspomniana ustawa.
O wiele ciekawsze od samych obowiązków są jednak kary, które grożą niesubordynowanym przedsiębiorcom, w sytuacji gdy ci nie szanują prawa. Artykuł 6 wspominanej ustawy wskazuje, że wówczas wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej powinien nałożyć na kontrolowaną firmę karę pieniężną w wysokości do 20 tys. zł. W przypadku trzykrotnego naruszenia przepisów na przestrzeni dwunastu miesięcy liczonych od momentu stwierdzenia pierwszego konfliktu z prawem inspekcja wlepia grzywnę do 40 tys. zł. I tu zaczynają się schody.
Przedsiębiorca, czyli kto
Wspomniany przepis nakładający restrykcje posługuje się pojęciem „przedsiębiorcy”. To on jest podmiotem, którego dotyczą sankcje. Ustawa nie definiuje jednak tego pojęcia. W tym zakresie trzeba sięgnąć do ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 672 ze zm.). Ta zaś wskazuje, że przedsiębiorcą jest osoba fizyczna lub prawna prowadząca działalność gospodarczą. Takie rozumienie rodzi konkretne konsekwencje na gruncie ustawy o informowaniu o cenach towarów i usług.
– Jako przedsiębiorcę należy rozumieć podmiot, który działa we własnym imieniu i na własną rzecz, niezależnie od jego struktury organizacyjnej oraz wielkości. Niezależnie zatem, czy mamy do czynienia z małym sklepikarzem, czy siecią handlową, formalnie są to tacy sami przedsiębiorcy. Po prostu ten pierwszy ma jeden sklep, a ci drudzy kilkaset – tłumaczy w rozmowie z DGP Michał Koralewski, wspólnik w Kancelarii Radców Prawnych Legitus.
To z kolei oznacza, że zarówno osiedlowy sklepikarz, prowadzący zaledwie jeden niewielki sklep, jak i duża spółka handlowa, prowadząca sieć supermarketów czy hipermarketów, za naruszenie przepisów o cenach zapłacą takie same kary. Nawet jeśli podmiot prowadzi kilkaset placówek.
– Tak będzie w przypadku, gdy właścicielem wszystkich sklepów w sieci jest jeden i ten sam podmiot, a więc jeden przedsiębiorca – mówi mec. Koralewski.
Potwierdza to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– W przypadku sieci handlowych podmiotami kontrolowanymi są co do zasady ich właściciele, a nie poszczególne placówki. Gdy przedsiębiorca prowadzi swoją działalność w więcej niż jednym zakładzie, Inspekcja Handlowa może przeprowadzić kontrole niezależnie w każdej z tych placówek. Za nieprawidłowości ujawnione w poszczególnych sklepach sieci odpowiada jednak przedsiębiorca, do którego one należą – wyjaśnia Ernest Makowski, starszy specjalista z Biura Prezesa UOKiK. [ramka]
Wyjątkiem są jednak np. sieci franczyzowe. Wtedy status przedsiębiorcy ma każdy z właścicieli sklepów działających pod logo franczyzodawcy. – W tym przypadku inspektorzy kontrolują poszczególnych franczyzobiorców, którzy działają pod własnym imieniem i na swoją odpowiedzialność, choć w ramach określonej sieci sprzedaży – dodaje Makowski.
Kropla w morzu
Dla porównania: we wcześniej obowiązującej ustawie o cenach kara pieniężna za podobne przewinienia mogła wynosić od 1000 do 5000 euro, ale cezury czasowej nie było.
O ile w przypadku osiedlowego sklepikarza kara 40 tys. zł za uporczywe naruszanie przepisów może robić wrażenie i pełnić funkcję dyscyplinującą, o tyle pojawia się uzasadniona wątpliwość, czy podobną rolę odgrywa ta sama kwota w przypadku wielkich sieci handlowych osiągających wielomilionowe zyski. W tym drugim przypadku, niezależnie od tego, w ilu marketach należących do sieci wykryto w ciągu 12 miesięcy naruszenie, inspekcję handlową ogranicza pułap sankcji w wysokości wspomnianych 40 tys. zł na całą sieć.
– Z art. 8 dyrektywy 98/6/WE wynika tymczasem, że „kary muszą być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające”. Tymczasem w przypadku dużych sieci handlowych nawet kwota 40 tys. zł rocznie może nie być odstraszająca. Należy więc postawić pytanie, czy art. 6 polskiej ustawy w sposób wystarczający implementuje przepisy dyrektywy – komentuje mec. Koralewski.
– Mnie takie przepisy nie dziwią. To kolejny przykład, że obowiązuje u nas doktryna wspierania wielkich koncernów. Dla podmiotu prowadzącego sieć placówek 40 tys. zł to kieszonkowe. Da małego podmiotu zaś taka kara jest niewspółmiernie dotkliwa – komentuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Zdaniem ekspertów warto pomyśleć o zmianie sposobu sankcjonowania naruszeń przepisów o cenach. Chodzi o zróżnicowanie sytuacji prawnej różnego rodzaju przedsiębiorców. Może to nastąpić chociażby przez uzależnienie wysokości kar od osiąganych przychodów. Wzorem mogą tu być rozwiązania z ustawy z 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 184), która zamiast kwotowego wskazywania kar mówi o sankcji odpowiadającej 10 proc. rocznych przychodów ukaranego przedsiębiorcy. Wymagałoby to jednak zmiany ustawy, która weszła w życie zaledwie kilka miesięcy temu.
– Tego typu rozwiązanie, zważywszy na zmniejszającą się wartość pieniądza, a także ogromne zróżnicowanie sprzedawców, od drobnych sklepikarzy po sieci handlowe, mogłoby być lepsze, a z pewnością spełniałoby warunek proporcjonalności. Kary dla sieci handlowych byłby zapewne dużo wyższe, więc byłyby także skuteczne i odstraszające – podsumowuje mec. Michał Koralewski.
Liczba placówek sieciowych
Na koniec 2014 roku Jeronimo Martins Polska SA pod szyldem Biedronka prowadziła 2587 placówek, Lidl – miał ich 548, a np. Rossmann – 993.
Licząca ponad 3000 placówek sieć Żabka działa na zasadach franczyzy. Poszczególne sklepy wprawdzie łączy ten sam szyld, ale prowadzone są one przez osobne podmioty.
Dane: firma badawcza PMR
OPINIA EKSPERTA
Przepisy dotyczące kar są absurdalne, niejednoznaczne, nieszczelne i nie uwzględniają różnych form własnościowo-organizacyjnych nowoczesnego handlu. W świetle obowiązującej interpretacji przepisów kara jest nakładana na przedsiębiorcę, jej maksymalna wysokość nie może przekroczyć 40 tys. zł w ciągu 12 miesięcy. Powstaje w efekcie absurdalna dysproporcja, także między sieciami handlowymi: tymi, które stanowią jeden podmiot prawny, a tymi, które nierzadko osiągają podobne rozmiary pod względem liczby placówek, a opierają się na koncepcji franczyzowej. Przedsiębiorcą dla inspekcji jest zarówno ogromna firma, która ma kilkaset placówek, jak i franczyzobiorca, który prowadzi zaledwie jeden sklep franczyzowy i podpisuje umowę z wielką siecią, np. Eurocashem, Żabką. Zarówno ten przedsiębiorca, który posiada placówek krocie, jak i ten, który ma jedną placówkę, narażony jest na ryzyko tej samej 40-tysięcznej kary. Takie przepisy zaprzeczają celowi, dla którego zostały powołane. Miały uporządkować bałagan związany z nakładaniem kar, a tymczasem znacznie skomplikowały sytuację.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama