Egzaminy znane jako SEP są przeprowadzane wyłącznie przez organy administracji publicznej, choć komisje powołuje się przy stowarzyszeniach elektryków. Tymczasem Urząd Patentowy RP spełnił wniosek jednego z nich i zastrzegł na jego rzecz określenia „SEP” i „sepowskie” w tej branży.

Andrzej Paterek Von Sperling, prawnik i historyk
Pod określeniami „sepowskie” bądź „SEP” powszechnie znane są uprawnienia i egzaminy państwowe z zakresu obsługi sieci oraz urządzeń i instalacji w branży elektrycznej (grupa G1), ciepłowniczej (grupa G2) i gazowniczej (grupa G3). Niemal nikt nie zna ich fachowej nazwy. Nie posługują się nią nawet sądy, skrótowo orzekając o „kwalifikacjach zawodowych i uprawnieniach SEP”, „kursach SEP”, „uprawnieniach SEP” (np. wyrok SN z 13 kwietnia 2000 r., sygn. akt I PKN 600/99).
Co do zasady podjęcie na terytorium RP zatrudnienia polegającego na wykonywaniu czynności związanych z eksploatacją urządzeń, instalacji lub sieci wymaga uzyskania uprawnień określonych ustawą – Prawo energetyczne (Dz.U. z 1997 r. nr 54, poz. 348 ze zm.) oraz rozporządzeniem ministra klimatu i środowiska z 1 lipca 2022 r. w sprawie szczegółowych zasad stwierdzania posiadania kwalifikacji przez osoby zajmujące się eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci (Dz.U. z 2022 r. poz. 1392), które zastąpiło dotychczasowe rozporządzenie o identycznym tytule wydane przez ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej.
Nie ma wątpliwości, że stwierdzanie posiadania kwalifikacji jest wyłączną domeną państwa, a nie prywatną sferą czyjejkolwiek działalności gospodarczej. Wbrew pokutującemu nieraz poglądowi prawem nadawania tych uprawnień nie dysponują bowiem żadne osoby wykonujące działalność gospodarczą, spółki czy stowarzyszenia. Dokonują tego wyłącznie organy administracyjne. Uprawnienia energetyczne, gazowe i ciepłownicze stanowią zatem przejaw woli samego ustawodawcy porządkującego dopuszczenie do prac z niebezpieczną dla życia energią elektryczną i gazem, by zapewnić bezpieczeństwo obywateli. Uprawnienia takie zdobywa się w drodze szkolenia i egzaminu państwowego. Egzaminu również nie przeprowadzają żadne spółki, stowarzyszenia czy innego rodzaju podmioty prowadzące działalność gospodarczą, lecz działające na podstawie przepisów prawa administracyjnego wspomniane komisje państwowe.
Ponieważ pierwszym podmiotem, przy którym ustanowiono takie komisje, było Stowarzyszenie Elektryków Polskich, powszechnie przyjął się skrót „SEP” dla oznaczenia tychże uprawnień, a zwroty takie jak „sepowski” występują w zlepkach typu: „szkolenia sepowskie”, „uprawnienia sepowskie”, „egzaminy sepowskie”, „egzaminy i uprawnienia SEP”, „kursy SEP”. Zakorzeniły się w języku na tyle głęboko, że już nie kojarzą się ze wspomnianym stowarzyszeniem. Osoby starające się o wskazane uprawnienia często nie mają pojęcia, jaka była etymologia skrótu, nie wiedzą nawet tego, że wspomniane stowarzyszenie w ogóle istnieje.

Język i ochrona obrotu

Zgodnie z art. 179 ustawy – Prawo własności przemysłowej (Dz.U. z 2021 r. poz. 324) nie może być udzielone prawo z rejestracji na oznaczenie, które w następstwie jego powszechnego używania dla oznaczenia rodzaju towarów stało się nazwą rodzajową, chyba że przemawia za tym interes publiczny bądź ochrona oznaczenia wynika z umowy międzynarodowej. Słowa nagminnie używane w języku powszechnym, a stanowiące spopularyzowaną już i powszechnie funkcjonującą na co dzień nazwę rodzaju określonej działalności gospodarczej – nawet gdy pierwotnie były nazwą przedsiębiorców (firmą) – nie mają szansy na rezerwację. Nie da się bowiem zastrzec słów z języka powszechnego. Gdyby tak było wolno, ktoś mógłby zastrzec słowa takie jak rower, pekaes czy prysznic. Tym bardziej nie da się zastrzec przyjętego w języku powszechnym określenia działalności wykonywanej przez organy administracji publicznej. Gdyby tak było wolno, ktoś zastrzegłby np. słowo „matura”.
Zagadnienie ukształtowanego w społeczeństwie uzusu językowego, wbrew powszechnemu mniemaniu, często wplata się w praktykę stosowania prawa. Nazwy przedsiębiorstw bądź stowarzyszeń mogą zostać zastrzeżone w urzędzie patentowym, ale tylko, gdy ma to na celu ochronę obrotu gospodarczego, tj. aby konkretna firma (nazwa przedsiębiorcy) nie wprowadzała w błąd co do osoby (nazwy, nazwiska) przedsiębiorcy, przedmiotu jego działalności, miejsca jej wykonywania czy źródeł zaopatrzenia. Ideą ustawodawcy jest przede wszystkim, by zastrzeżenie określenia służyło ochronie działalności wytwórczej danego podmiotu – nigdy zaś, by „zastrzeżenie” odnosiło się do działalności administracyjnej danego podmiotu, prowadzonej choćby w ramach zadań zleconych.
Co do zasady zastrzeżenie określenia wykonywanej działalności gospodarczej nie powinno być pochopne. Nie da się zastrzec określeń niekojarzonych powszechnie z tylko jednym podmiotem. Przykładem takiego zwrotu są „usługi PKS”, które w świadomości powszechnej nie opisują przedmiotu działalności tylko jednego przedsiębiorcy, lecz określają aktywność całej branży, wykonywaną przez różnych przewoźników. Podobnie też jest z upowszechnionym określeniem: „SEP”, „sepowski”. Wydawać by się mogło, że żaden podmiot nie jest obecnie uprawniony do zastrzegania sobie tych określeń, a już na pewno w obszarze działań związanych z przeprowadzeniem egzaminu państwowego.

Państwo i działalność gospodarcza

Zastrzeżenie zwrotów z użyciem wyrazów: „SEP” i „sepowski” jest więc o tyle problematyczne, że dotyczy nie przedmiotu działalności gospodarczej, lecz odnosi się do działalności administracyjnej wykonywanej w ramach zadań zleconych przez państwowe komisje egzaminacyjne. Uprawnienia do przeprowadzania egzaminów nie przysługują przecież stowarzyszeniom, lecz komisjom kwalifikacyjnym powoływanym przy stowarzyszeniach branżowych. Komisje te nie są organami stowarzyszeń, lecz organami administracyjnymi. Nie działają one na podstawie wytycznych stowarzyszeń, lecz przepisów prawa administracyjnego. Powoływane są więc wyłącznie przez prezesa URE, a nie władze stowarzyszeń. Ta właśnie okoliczność przede wszystkim powinna przesądzać o niedopuszczalności zastrzeżenia znaku „SEP”, bo komisje kwalifikacyjne powoływane przez prezesa URE mają wypełniać wyłącznie administracyjne zadania publiczne realizowane na podstawie ustaw, a ich działalność porównać można do komisji maturalnych powoływanych w szkolnictwie. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że wspomniane na wstępie egzaminy w aktach prawnych nie noszą nazwy „SEP” czy „sepowski”, ale również wspomniane oraz zakorzenione w świadomości społecznej określenie „matura” występuje jedynie w języku powszechnym, a nie prawnym.
Tymczasem, mimo wskazanych wątpliwości Urząd Patentowy RP udzielił Stowarzyszeniu Elektryków Polskich prawa ochronnego na znaki: „uprawnienia SEP” (zastrzeżenie nr 286162), „SEP-kursy” (zastrzeżenie nr 317005), „egzaminy SEP” (zastrzeżenie nr 328963), „szkolenia SEP” (zastrzeżenie nr 328964), „sepowskie” (zastrzeżenie nr 342002). Decyzja taka dziwi, bo odnoszą się one przecież ewidentnie do działalności publicznoprawnej o charakterze administracyjnym wykonywanej w ramach zadań zleconych przez komisje powołane przy tym stowarzyszeniu.

Utrudnianie misji

W swej istocie takie „zastrzeżenie znaku” zmierza do utrudnienia innym podmiotom misji upowszechniania wiedzy i zasad bezpieczeństwa pracy w branży elektrycznej, gazowniczej i ciepłowniczej. I to po latach upowszechniania analizowanych określeń słownych przez wszystkie stowarzyszenia elektryków, noszące rozmaite nazwy. Wspomniane komisje kwalifikacyjne działające przy stowarzyszeniach (mimo iż są organami administracji państwowej) przynoszą wymierne korzyści materialne stowarzyszeniom, przy których działają, ponieważ osoby zdające egzaminy oraz podejmujące szkolenia wpłacają stosowne opłaty z tego tytułu na rzecz tychże właśnie stowarzyszeń, a one wypłacają wynagrodzenia egzaminatorom powołanym przez URE.
Nie wiem, jak takie zastrzeżenie oceniłby sąd. Przypomnę jednak, że w polskim systemie prawa cywilnego obowiązuje zasada, wedle której nie można czynić ze swego prawa użytku sprzecznego ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego, bo takie działanie nie korzysta z ochrony (art. 5 k.c.). Poza tym, w myśl art. 58 k.c. nieważna jest czynność prawna mająca na celu obejście ustawy albo sprzeczna z zasadami współżycia społecznego.
Badając dokonane zastrzeżenia przez pryzmat art. 5 i 58 k.c., bez trudu można dostrzec, iż noszą one cechy, które upoważniają inne stowarzyszenia do podjęcia obrony merytorycznej. Czymże jest zastrzeżenie określenia „uprawnienia SEP”, skoro w naszym obrocie prawnym nie ma żadnych szczególnych „uprawnień” nadawanych przez zastrzegające te zwroty stowarzyszenie? Podobnie rzecz ma się z tak „zastrzeżonymi” określeniami „SEP-kursy”, „egzaminy SEP”, „szkolenia SEP”, skoro wszystkie one odnoszą się do działalności publicznoprawnej komisji państwowych oraz do państwowych egzaminów zawodowych, które ze swej natury są domeną władzy państwa polskiego jedynie zleconą państwowym komisjom przy poszczególnych podmiotach.
Stowarzyszenie Elektryków Polskich występuje obecnie do niektórych podmiotów zachęcających do zdawania wspomnianych państwowych egzaminów zawodowych w działających przy nich komisjach (również państwowych), podnosząc roszczenia finansowe z tytułu posługiwania się skrótem „SEP” i słowem „sepowskie”. Niektóre sprawy znalazły się już na drodze sądowej. Wydaje się, że pozwanym podmiotom pozostaje jedno z możliwych rozwiązań, jakim jest przede wszystkim zwalczanie zastrzeżenia. W tym celu, na podstawie art. 129 ust. 1 pkt 4 oraz art. 164 ust. 1 ustawy z 30 czerwca 2000 r. – Prawo własności przemysłowej podmioty te mogą zgłosić do Urzędu Patentowego RP w Warszawie wniosek o wszczęcie postępowania spornego o unieważnienie prawa ochronnego na znaki towarowe, a w toczących się sprawach wnieść o zawieszenie postępowania (art. 177 par. 1 pkt 3 k.p.c.).