Jacek Kurski nie jest już prezesem Telewizji Polskiej. Mówi się, że wraca do polityki. – Kurski po prostu wystawia kopyto do kucia – twierdzi współpracownik premiera Morawieckiego. – To krokodyl, z którym ciężko się współpracuje - dodaje.

W poniedziałek Rada Mediów Narodowych podjęła uchwałę o odwołaniu ze stanowiska dotychczasowego prezesa TVP. Jak rzadko, pięcioosobowe gremium było w tej sprawie jednomyślne: obaj przedstawiciele opozycji głosowali tak samo jak trójka reprezentantów partii rządzącej.

Inicjator głosowania, przewodniczący RMN Krzysztof Czabański (w radzie z ramienia PiS), nie podał powodu odwołania Jacka Kurskiego. Na jego miejsce powołano dotychczasowego członka zarządu TVP, Mateusza Matyszkowicza.

Za Kurskiego Matyszkowicz

– Zawiadomiony o tym Matyszkowicz sprawiał wrażenie zaskoczonego – relacjonuje poseł Lewicy i członek RMN Marek Rutka (posiedzenie odbywało się online). – To odwołanie ma wymiar symboliczny, myślę, że były prezes nadal będzie miał na Woronicza dużo do powiedzenia. Nie wierzę, żeby linia państwowej telewizji się zmieniła i stała się bardziej pluralistyczna – stwierdza Rutka.

Kurskiego odwoływano już dwukrotnie. Za pierwszym razem wrócił na stanowisko jeszcze tego samego dnia. Za drugim – po kilku miesiącach.

Jacek Kurski wraca do polityki?

Tym razem napisał na Twitterze, że przestał być prezesem „w wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną” i że przed nim „kolejne wyzwania”. Nasi rozmówcy z rządu twierdzą jednak, że Kurski został odwołany nagle, gdy rozłączył się już ze zdalnego posiedzenia Rady Mediów Narodowych. Choć w kręgach prawicy nie brakuje też osób potwierdzających wersję byłego szefa TVP. – Jacek jest potrzebny, trzeba przecież wygrać kampanię. Ale męczył się już w fotelu prezesa telewizji, zawsze był zwierzęciem politycznym – mówi nam jedna z nich.

Czy wraca do polityki i zajmie miejsce w rządzie? Na te pytania Jacek Kurski nam nie odpowiedział. – Wieści o śmierci Jacka Kurskiego są przesadzone – uważa Marek Rutka. – Może nie zostanie twarzą kampanii wyborczej PiS, ale na pewno będzie tę kampanię współrealizował, a może nawet grał w niej pierwsze skrzypce.

Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel stwierdził na Twitterze, że „zmiana na stanowisku prezesa TVP nie oznacza oczywiście negatywnej oceny dotychczasowej pracy” Kurskiego, przed którym „już niedługo” staną „nowe zadania”.

Kurski za … Glińskiego?

To może sugerować, że zmiana warty w TVP stanowi element większej układanki politycznej. Najczęściej mówi się o jego powrocie do resortu kultury, być może w randze wicepremiera, co oznaczałoby, że zagrożona jest pozycja Piotra Glińskiego. Przy czym słyszymy też, że nowej funkcji Kurski nie dostanie od razu, bo musi odbyć „kwarantannę”.

Nasi rozmówcy z otoczenia premiera twierdzą, że choć scenariusza wejścia byłego prezesa TVP do rządu nie można wykluczyć, to jednak na dziś jest to bardziej „legendowanie się” samego Kurskiego niż zatwierdzony polityczny plan. – Kurski po prostu wystawia kopyto do kucia – twierdzi współpracownik premiera Morawieckiego. Dodaje, że premier nie będzie zachwycony ewentualnym powrotem Kurskiego do rządu. – To krokodyl, z którym ciężko się współpracuje – mówi i dodaje że co jakiś czas dało się zauważyć ciosy wymierzone przez TVP w szefa rządu, przy jednoczesnym promowaniu wicepremiera i szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Nie bez znaczenia w układance politycznej z udziałem Jacka Kurskiego jest fakt, że prezes TVP był największym orędownikiem zmian w ordynacji wyborczej, polegającej na zwiększeniu dzisiejszych 41 okręgów sejmowych do 100. Taka reforma utrudniłaby zdobycie mandatów kandydatom mniejszych ugrupowań, a sprzyjała większym graczom. – Sam Kurski planuje powrót do Sejmu, prawdopodobnie przez nowy okręg warszawsko-praski, który by powstał po takiej reformie ordynacji – zwraca uwagę jeden z rozmówców DGP.

Trampolina do kariery politycznej

Jeżeli nie jest to prztyczek w nos, tylko trampolina do wznowienia kariery politycznej, to dlaczego Kurskiego odwołano zamiast pozwolić mu samemu zrezygnować po otrzymaniu nowego stanowiska?

Jeden z naszych rozmówców ze środowiska koalicji prawicowej wskazuje, że mogło chodzić o względy formalne, łatwość powołania następcy oraz oddzielenie telewizyjnego i politycznego „wcielenia” Jacka Kurskiego jakimś okresem karencji.

Odprawa dla Jacka Kurskiego

Zgodnie z przepisami o wynagradzaniu w spółkach Skarbu Państwa odwołany prezes w ramach odprawy może otrzymać maksymalnie trzykrotność stałego miesięcznego wynagrodzenia. Zgodnie z raportem TVP złożonym w KRS, roczne wynagrodzenie zarządu spółki w ub.r. – Jacka Kurskiego i Mateusza Matyszkowicza – wyniosło w sumie prawie 1,6 mln zł (brutto). Rok wcześniej zarząd zainkasował 2,17 mln zł. Telewizja utrzymywała się w tych latach w większości ze środków publicznych: przede wszystkim rekompensaty przydzielanej jej z budżetu państwa, a także abonamentu radiowo-telewizyjnego (patrz wykres). To pierwsze źródło przychodów pojawiło się właśnie za prezesury Jacka Kurskiego, w 2017 r., i od tego czasu ratowało spółkę, której przychody reklamowe topniały.

Jacek Kurski, który kierował TVP od stycznia 2016 r., na Twitterze stwierdził, że oddaje telewizję „u szczytu potęgi”.

TVP za Kurskiego

Według danych Nielsena w 2021 r. udział grupy kanałów telewizyjnych TVP w czasie oglądania telewizji wyniósł 28,3 proc. Spółka w swoim sprawozdaniu podkreśla, że zanotowała pod tym względem lekki wzrósł w porównaniu z 2020 r., utrzymując się na pozycji lidera na rynku. Udział stacji grupy Polsat wzrósł w ub.r. do 22,9 proc, zaś grupy TVN Discovery spadł do 22,9 proc.

Przede wszystkim jednak telewizja za jego kadencji przybrała zdecydowany charakter stacji prorządowej i antyopozycyjnej, narażając się na zarzuty porzucenia zasad pluralizmu i rzetelności dziennikarskiej.

– Odwołany prezes odpowiada za degradację mediów publicznych i zniszczenie ich etosu – uważa Tadeusz Kowalski, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, Wydział Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii, niedawno wybrany przez Senat RP do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nowej kadencji. – Z menadżerskiego punktu widzenia można powiedzieć, że powiększył budżet TVP, co niewątpliwie jest osiągnięciem. Z tych środków nie powstało jednak żadne wybitne dzieło – dodaje medioznawca.

Były członek RMN i były prezes TVP Juliusz Braun podkreśla z kolei, że pieniądze będą kluczową kwestią dla nowego szefa spółki. – Bez rekompensaty, której nie zapisano w projekcie ustawy budżetowej na 2023 r., TVP wystarczy środków najwyżej do wiosny przyszłego roku – mówi Braun.

Współpraca Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak