O wyzwaniach stojących przed Polskim Radiem rozmawiamy z jego prezesem Andrzejem Siezieniewskim.
Ile kosztuje Polskie Radio proces nadawania cyfrowego?
W tym roku będzie to 300 tys. zł, ale w przyszłym już ok. 10 mln zł. Po zakończeniu tego procesu zakładamy znaczne ograniczenie kosztów nadawania.
W jaki sposób?
Do momentu wyłączenia sygnału analogowego będziemy musieli nadawać symultanicznie – cyfrowo i analogowo – a więc płacić podwójnie. Emisja analogowa czterech programów PR kosztuje obecnie ok. 45 mln zł rocznie, podczas gdy emisja cyfrowa nie czterech, ale dziesięciu programów będzie nas docelowo kosztowała rocznie ok. 20 mln zł. Innymi słowy liczba anten się podwoi, a koszty spadną o połowę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powinniśmy być do tego gotowi w ciągu pięciu lat.
Na razie Polacy o cyfryzacji radia nie mają zielonego pojęcia, a cyfrowych radioodbiorników praktycznie nie uświadczysz.
Odbiorników rzeczywiście wciąż jest niewiele, ale pracujemy nad tym, aby to zmienić. Będzie łatwiej wraz z poszerzaniem zasięgu emisji cyfrowej. Radia cyfrowe szybko przestaną być dobrem luksusowym, a ich cena spadnie. To jest zmiana cywilizacyjna. Pamiętajmy jednak, że radio zmieniało się na przestrzeni kilkudziesięciu lat w sposób zasadniczy. W latach 60., gdy rozpoczęto nadawanie w zakresie UKF, niezbyt przecież majętni w tamtych czasach Polacy masowo decydowali się na wymianę sprzętu. Druga rewolucja radiowa nastąpiła, gdy pojawiło się stereo. Jeśli ktoś chciał słuchać muzyki w pełnym brzmieniu, to też musiał kupić nowy odbiornik. I wówczas też nie rwano szat. Potem górny UKF zastąpił dolny i ten proces też przebiegł bez zakłóceń. Teraz mamy kolejny krok. Co warto jednak podkreślić, to będzie zmiana stopniowa, niewymagająca natychmiastowej wymiany odbiorników.
Ale to były inne czasy. Po co nam ta rewolucja, skoro radia można słuchać w internecie?
Nie można tego porównywać. Nadawanie naziemne daje możliwość łatwego dostępu do odbioru. Internet to zupełnie inne medium, o wciąż ograniczonej przepustowości i dostępności, a także zazwyczaj płatne.
Jak skorzysta na cyfryzacji zwykły Kowalski?
Dziś stały sygnał cyfrowy dostępny jest w Warszawie i aglomeracji śląskiej. Docelowo zakładamy jednak, że będziemy mieli 97 proc. pokrycia. Jest się o co bić, bo dziś w analogowym systemie nie możemy uzyskać takiego rezultatu. Dziś Dwójka dociera na 60 proc. kraju, a Czwórka zaledwie 17 proc. Emisja cyfrowa to korzyść dla spółki, a zwykły Kowalski oprócz znacznie bogatszej, specjalnie sprofilowanej oferty programowej, dostanie cały pakiet dodatkowych opcji – od najświeższych informacji o pogodzie dostępnych na wyświetlaczu po wiadomości o korkach dostosowane do lokalizacji jego odbiornika. Standardem staną się opisy audycji, graficzne prezentacje płyt czy możliwość nagrywania wybranych audycji.
Ale komercyjna konkurencja zapiera się przed cyfryzacją rękami i nogami.
Gdybym był komercyjnym inwestorem, zachowałbym się tak samo i czekałbym do ostatniej chwili z możliwością przejścia na emisję cyfrową. Wynik finansowy dla tych podmiotów jest najważniejszy. My też liczymy każdą złotówkę, ale mamy ustawowo zapisany obowiązek nadążania za zmianami technologicznymi. Jest takie powiedzenie, że pionierów poznaje się po liczbie strzał wbitych w plecy. Mamy świadomość zagrożeń i trudności. Ale jeśli my tego nie zrobimy, to ta cywilizacyjna zmiana nie dokona się w naszym kraju.
Cały wywiad do przeczytania tutaj.