Przewodniczący KRRiT Witold Kołodziejski wspomniał o swoim pomyśle na wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Odpowiadając na pytania posłów, zwrócił uwagę, że choć przed laty w naziemnej telewizji analogowej były tylko cztery programy, a dziś w cyfrowej jest prawie 30, to układ sił na rynku telewizyjnym się nie zmienił: nadal dominują ci sami nadawcy, Polsat i TVN (obecnie działający razem z Discovery). Oprócz dużej liczby kanałów i cennych praw do transmisji sportowych każda z tych telewizji zbudowała swoją przewagę konkurencyjną na dodatkowych polach; tzn. firma Zygmunta Solorza dysponuje największą w kraju platformą telewizji płatnej (Cyfrowy Polsat), natomiast Grupa TVN zgromadziła największe na polskim rynku zasoby czasu reklamowego, sprzedając spoty w kanałach własnych i wielu stacjach należących do mniejszych nadawców.
– Chodzi nam o to, żeby nie dopuszczać do wykorzystywania pozycji na jednym rynku i wpływania na inny rynek – mówił Kołodziejski o propozycji KRRiT wprowadzenia zapisów dekoncentracyjnych do ustawy RTV. – Koncentrację krzyżową uważamy za największe zagrożenie dla pluralizmu mediów. I niezależnie od losów ustawy dekoncentracyjnej to powinno być uwzględnione w ustawie o radiofonii i telewizji – dodał. Podkreślał, że nie chodzi mu o demontaż rynku. – Jest potrzeba ustawowej ochrony pluralizmu przed skutkami koncentracji i ochrony małych nadawców przed silnie skonsolidowanymi grupami – zaznaczył.
Tak czy inaczej, zręby nowelizacji przepisów o RTV, tzw. ustawy czyszczącej, Ministerstwo Kultury już przygotowało. Czy w dokumencie znajdą się zapisy dotyczące koncentracji? – Dostrzegamy potrzebę zmian gwarantujących pluralizm na rynku mediów i jesteśmy otwarci na propozycje krajowej rady – odpowiada wiceminister kultury Paweł Lewandowski.
Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach stwierdzają, że „decyzja polityczna” o rozpoczęciu dekoncentracji przez nowelizację ustawy RTV jeszcze nie zapadła. Jeśli będzie zielone światło, wprowadzenie nowych przepisów nie zajmie wiele czasu i jest realne w tym roku. Pytanie, czy jeszcze przed wyborami samorządowymi? – Okres przedwyborczy to nie jest dobry moment na takie zmiany – mówi nam osoba związana z kierownictwem koalicji rządzącej.