Jacek Kurski i Maciej Stanecki po przejściu na kontrakty menedżerskie dostali podwyżki. Ich zarobki wzrosną do ponad 30 tys. zł miesięcznie. Ustawa pozwalała na więcej, ale rada nadzorcza uznała, że TVP ma trudną sytuację
Jacek Kurski i Maciej Stanecki po przejściu na kontrakty menedżerskie dostali podwyżki. Ich zarobki wzrosną do ponad 30 tys. zł miesięcznie. Ustawa pozwalała na więcej, ale rada nadzorcza uznała, że TVP ma trudną sytuację
4403,78 zł brutto więcej będą zarabiać co miesiąc prezes i członek zarządu Telewizji Polskiej. Obydwaj od sierpnia zamiast na etatach, pracują na kontraktach menedżerskich. Nie wzrosły natomiast zarobki szefów spółek radiowych.
Podwyżka na wizji
Jak pisaliśmy w serwisie Dziennik.pl, umowy o pracę z dwuosobowym zarządem TVP rozwiązano 1 sierpnia za porozumieniem stron i teraz Jacek Kurski oraz Maciej Stanecki kierują TVP na kontraktach menedżerskich. Kontrakt dla prezesa telewizji publicznej przewiduje wynagrodzenie miesięczne równe siedmiu średnim w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku. Podstawą jest tutaj przeciętne wynagrodzenie w IV kw. roku poprzedniego, które wyniosło dokładnie 4403,78 zł. Kurski dostanie więc ponad 30 tys. zł. Na tyle samo rada nadzorcza ustaliła wynagrodzenie członka zarządu TVP. Dla Kurskiego i Staneckiego oznacza to podwyżkę, bo dotychczas mogli zarobić sześć średnich pensji, czyli ok. 26 tys. zł.
– Większe zarobki zarządu wynikają z przepisów ustawy – wyjaśnia Przemysław Tejkowski, wiceprzewodniczący rady nadzorczej Telewizji Polskiej. Zmiany w formie zatrudnienia i wysokości wynagrodzenia zarządu TVP wynikają bowiem z zastosowania przepisów ustawy o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami z 9 czerwca 2016 r. W przypadku TVP ustawa, określając zarobki zarządu, dopuszcza nawet 15-krotność średniego wynagrodzenia. – Zdecydowaliśmy się jednak na najniższy mnożnik przewidziany w przepisach, zresztą takie samo było stanowisko zarządu telewizji. Biorąc pod uwagę trudną sytuację finansową spółki, to zrozumiałe – podkreśla Przemysław Tejkowski.
Obniżka na fonii
Kontrakty menedżerskie zamiast etatów ma od 1 sierpnia także zarząd Polskiego Radia i prezesi 17 regionalnych rozgłośni publicznych, w 16 miastach wojewódzkich i w Koszalinie. W rozgłośniach sytuacja wygląda jednak inaczej. Według poprzednich zasad na etatach prezesi rozgłośni regionalnych – zarządy są tam jednoosobowe – mogli zarobić od czterokrotności do pięcioipółkrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Nowe przepisy przewidują dla nich mnożniki od dwóch do czterech. Prezes Polskiego Radia RDC Tadeusz Deszkiewicz stracił np. pół przeciętnego wynagrodzenia – czyli ok. 2,2 tys. zł miesięcznie. Jak wszyscy członkowie zarządów publicznego radia może jednak dodatkowo liczyć na premię w wysokość do 50 proc. rocznych zarobków. Natomiast zarząd telewizji ma szansę na premię nawet 100 proc. wynagrodzenia.
Media to nie gwoździe
Premie za ten rok będą wypłacane w drugiej połowie 2018 r., po zamknięciu sprawozdań rocznych i skwitowaniu władz spółki przez walne zgromadzenie akcjonariuszy, które dla radia i telewizji stanowi minister kultury i dziedzictwa narodowego.
O tym, czy i ile premii dostaną prezesi, zdecydują rady nadzorcze. Ma to zależeć od realizacji celów wyznaczonych dla spółki. – I tu jest największy problem z tą ustawą, którą najwidoczniej przygotowano dla innych spółek niż medialne – mówi prezes RDC Tadeusz Deszkiewicz. – Bo jak można spełnić kryteria dobrego zarządzania, skoro jednym z nich jest rentowność, której nie da się pogodzić z misją medium publicznego? Żeby się w tej dziedzinie wykazać, musiałbym zacząć grać disco polo i zaniedbać tematy kulturalne, a przecież nie o to w radiu publicznym chodzi – argumentuje Deszkiewicz. – Owszem, cele misyjne też mi postawiono, ale misja jest tylko jednym z wielu kryteriów. Nie można tej samej ustawy stosować wobec producentów gwoździ i spółek medialnych – stwierdza prezes RDC.
W TVP o tym, czy zarząd dostanie premie, zdecyduje ocena realizacji przedstawionej radzie nadzorczej strategii. – Dotyczy ona m.in. inwestycji programowych oraz materialnych i była warunkiem naszej zgody na zaciągnięcie 800 mln zł pożyczki – mówi Przemysław Tejkowski z rady nadzorczej TVP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama