Niebankowe instytucje pożyczkowe chcą utworzyć wspólną bazę danych o swoich klientach. Miałaby ona służyć lepszej ocenie ryzyka kredytowego. Dziś firmy takie jak Provident czy Vivus weryfikują klientów w bazach biur informacji gospodarczej oraz, rzadziej, w Biurze Informacji Kredytowej. Rzadziej, bo jest to drogie (każde zapytanie to kilkanaście złotych) i skomplikowane (uzyskanie informacji z BIK wymaga za każdym razem zgody pożyczkobiorcy). Poza tym duża część klientów sektora pożyczkowego nie widnieje w żadnym rejestrze i nie ma historii finansowej. Utworzenie nowej bazy ma więc te problemy wyeliminować.
Liczba klientów obsługiwanych przez niebankowe instytucje finansowe / Dziennik Gazeta Prawna
Rynek pożyczek rozwija się dynamicznie / Dziennik Gazeta Prawna
Osiem dużych firm zajmujących się udzielaniem krótkoterminowych pożyczek, w tym Provident, Vivus i ViaSMS, chce utworzyć bazę, w której będą gromadzone informacje o klientach i ich zobowiązaniach wobec niebankowych pożyczkodawców. Informacje te mają posłużyć do precyzyjniejszej oceny zdolności kredytowej osób wnioskujących o pożyczki. Wczoraj odbyło się robocze spotkanie przedstawicieli tych firm w sprawie szczegółów przedsięwzięcia. Mają nadzieję, że baza powstanie już w przyszłym roku. Ma funkcjonować w oparciu o ustawę o biurach informacji gospodarczej.
Przedstawiciele branży pożyczkowej szacują, że na rynku może być nawet kilka milionów osób, które nie są klientami banków, ale korzystały w przeszłości lub będą w przyszłości korzystać z usług niebankowych pożyczkodawców. Osoby te mają więc zobowiązania wobec instytucji finansowych, ale wiedzy na ten temat nie ma w Biurze Informacji Kredytowej, gdzie trafiają jedynie dane z banków. Firmy pożyczkowe chcą więc wymieniać się między sobą informacjami o klientach, by nie dawać pożyczek osobom nadmiernie zadłużonym.
Obecnie z usług firm pożyczkowych korzysta ponad 1,3 mln Polaków, którzy w ubiegłym roku zaciągnęli u nich kredyty konsumpcyjne na kwotę ok. 2,3 mld zł.
Powstanie nowej bazy dla tych osób miałoby kilka konsekwencji. – Część klientów, która jest nadmiernie zadłużona i ma pożyczki w kilku firmach, na pewno będzie miała problem z zaciągnięciem kolejnego zobowiązania – mówi Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera.
Eksperci dodają też, że powstanie nowej bazy może ułatwić rozpoczęcie budowy pozytywnej historii finansowej osobom, które dotąd nie miały do czynienia z bankami. – Dzięki temu mogą one w przyszłości łatwiej uzyskiwać kredyty. Pod warunkiem jednak, że banki dostaną dostęp do nowej bazy – mówi Michał Sadrak, analityk Open Finance.
Według naszych informacji niektórzy z pomysłodawców zgadzają się na udostępnianie bankom danych z nowej bazy. Ale nie jest pewne, że te zechcą z tej oferty skorzystać. – Każde zapytanie o klienta to koszt, a w początkowym okresie, który może potrwać nawet kilka lat, zasoby danych w nowej bazie będą skromne. Ich przydatność dla banków będzie niewielka – uważa Sadrak.
Z kolei firmy pożyczkowe mogą odnieść korzyści. Już teraz ok. 40 proc. wniosków o pożyczki jest przez te instytucje odrzucanych z powodu negatywnej oceny ryzyka kredytowego. Gdy powstanie baza, udział wniosków negatywnych może się zwiększyć. – Ale ze względu na to, że poprawi się jakość portfela kredytowego, koszt usług będzie mógł być mniejszy – uważa Jarosław Sadowski.
Inicjatywy firm pożyczkowych nie chcą komentować władze BIK, dla którego nowa baza w przyszłości może być konkurencją. Podkreślają jednak, że narzędzia potrzebne do kompleksowej oceny zdolności kredytowej klienta już istnieją i są oferowane właśnie przez BIK. – Stwarzamy możliwość dokonania kompleksowej oceny ryzyka na podstawie danych pochodzących zarówno z sektora kredytowego, jak i z innych sektorów gospodarki. Aktywnie współpracujemy w tym zakresie także z firmami pożyczkowymi – mówi Mariusz Cholewa, prezes BIK.

Z informacji uzyskanych wśród firm pożyczkowych wynika, że projekt ma duże szanse powodzenia, bo gorąco popiera go Provident – firma, która kontroluje co najmniej dwie trzecie rynku pod względem liczby obsługiwanych klientów.

– Od jakiegoś czasu interesujemy się tym tematem, analizujemy możliwości stworzenia albo współtworzenia takiego biura – mówi Marcin Żuchowski, członek zarządu ds. ryzyka kredytowego w Provident Polska. Lider rynku chce wziąć udział w przedsięwzięciu, bo zależy mu na dostępie do pełnej informacji o klientach. A z Biurem Informacji Kredytowej, które dysponuje właśnie pełną historią kredytową klientów, nie chce współpracować. Zdaniem Żuchowskiego branża pożyczkowa potrzebuje rozwiązań, które byłyby dopasowane do jej specyfiki. Warunkiem koniecznym sukcesu projektu jest jednak udział całej branży, nie tylko wybranych firm, które udzielają pożyczek w sposób odpowiedzialny. Z danych Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce wynika, że udział odmów udzielenia pożyczki w całości wniosków składanych do firm niebankowych wynosił w ub.r. ponad 40 proc. „Zadaje to kłam zarzutom o bezkrytycznym podejściu do szacowania zdolności konsumentów do spłaty zobowiązań” – napisano w raporcie.

W innych firmach pożyczkowych pomysł powołania biura zbiera też pozytywne recenzje. Popiera go np. Profi Credit. Jarosław Chęciński, dyrektor wykonawczy firmy, mówi, że powstanie takiej bazy pomogłoby zapobiegać sytuacjom, w których klienci wpadaliby w pętlę zadłużenia. Sebastian Diemer, dyrektor zarządzający Kredito24, deklaruje, że jego spółka także jest zainteresowana udziałem w takim systemie.

– Biuro Informacji Kredytowej mogłoby się wymieniać wpisami z nową bazą danych, co może się okazać istotne zwłaszcza dla młodych osób, które dopiero budują historię kredytową – sądzi Diemer.

Bardziej sceptycznie do projektu odnoszą się ci, którzy już podpisali umowę o współpracy z BIK – jak Wonga.com, lub są w trakcie negocjacji z biurem – jak Ferratum Poland. – Jesteśmy zadowoleni ze współpracy z BIK. Nie wyobrażamy sobie, abyśmy mogli realizować nasz model biznesowy oparty na odpowiedzialnym pożyczaniu bez współpracy z tym podmiotem. BIK to jedyna instytucja na polskim rynku, która dysponuje tak szerokimi informacjami o pozytywnych historiach kredytowych klientów – mówi Marcin Borowiecki, dyrektor zarządzający w Wonga.com.

Krzysztof Przybysz, dyrektor operacyjny Ferratum Poland, dodaje, że lepszym pomysłem może być rozszerzenie zakresu informacji zbieranych przez biura informacji gospodarczej. Firmy pożyczkowe standardowo sprawdzają w nich klientów, a same BIG-i też zaczęły zbierać tzw. dane pozytywne.

– Proces tworzenia nowego biura informacji pożyczkowej może się okazać bardzo trudny, a na dodatek czasochłonny i kosztowny – uważa Przybysz.