Po wejściu w życie ustawy antylichwiarskiej sytuacja konsumentów zdecydowanie się poprawi – obiecywali politycy. Tymczasem biznes już szuka luk w uchwalonym prawie. Nie bez sukcesów.
Po wejściu w życie ustawy antylichwiarskiej sytuacja konsumentów zdecydowanie się poprawi – obiecywali politycy. Tymczasem biznes już szuka luk w uchwalonym prawie. Nie bez sukcesów.
Uchwalenie przepisów mających ograniczyć wysokość opłat pobieranych przez firmy pożyczkowe (Dz.U. z 2015 r. poz. 1357) miało być mocnym akcentem na zakończenie kadencji rządu PO-PSL. Mówiono: koniec z lichwą, już nikt nie będzie wpędzał polskich obywateli w spiralę długów.
Kluczowe przepisy określające limit kosztów pozaodsetkowych zaczęły obowiązywać 11 marca 2016 r. Dwa miesiące wystarczyły, by biznes znalazł sposób na ich obejście.
Sytuacja bez zmian
Zapytaliśmy część firm pożyczkowych o to, jak funkcjonują w nowej prawnej rzeczywistości. Odpowiedź oficjalna: dajemy radę, ale mogłoby być lepiej. Nieoficjalna: nic się nie zmieniło.
Część przedsiębiorców nadal roluje pożyczki (udziela nowych na spłatę starych), choć ustawa miała ograniczyć to zjawisko. W efekcie sytuacja klientów, wbrew intencjom polityków, wcale się nie poprawiła.
Przypomnijmy: ustawodawca uchwalił, że za koszty pozaodsetkowe należy uznawać wszystkie te, które ponosimy w związku z umową o kredyt konsumencki, z wyłączeniem samych odsetek. Oznacza to, że wlicza się w nie m.in. opłaty za ubezpieczenie, za pośrednika, za obsługę domową itp. Firmy mogą od konsumenta pobrać w skali roku kwoty niewynikające z odsetek w wysokości maksymalnie 55 proc. wartości pożyczki. Dodatkowo łączna suma pobranych pozaodsetkowych opłat nie może przekroczyć 100 proc. wartości pożyczki.
Jaka zatem jest praktyka? Niektóre firmy zaczęły namawiać potencjalnych klientów do skorzystania z usług pośredników pracujących w sąsiednim lokalu lub ulicę dalej. Wówczas konsument zawiera dwie umowy: jedną dotyczącą samej pożyczki – z instytucją pożyczkową, oraz drugą dotyczącą innych usług (np. pośrednictwa) lub produktu (na ogół ubezpieczeniowego) – z podmiotem, do którego został wysłany przez pożyczkodawcę. Po co tak komplikować? Otóż w takiej sytuacji umowa zawarta z pośrednikiem z reguły nie będzie objęta limitem kosztów pozaodsetkowych.
Potwierdza to radca prawny Bartosz Wyżykowski, zastępca dyrektora wydziału klienta rynku bankowo-kapitałowego w Biurze Rzecznika Finansowego. Wskazuje on, że najwięcej zależy od tego, w jaki sposób skonstruowane są umowy. – W przypadku pośredników kredytowych zasadniczo klient takiego podmiotu zawiera z nim umowę odrębną od umowy kredytu. Z punktu widzenia instytucji pożyczkowej nie jest to koszt związany z umową kredytu, zwłaszcza że konsument nie ma obowiązku korzystać z pomocy pośrednika – wskazuje mec. Wyżykowski.
Jednocześnie jednak pożyczkodawca nie ma obowiązku udzielić pożyczki danej osobie. Z naszych informacji wynika, że niektórzy mówią swoim klientom wprost: jeśli nie skorzystasz z usług pośrednika, to nie dostaniesz pieniędzy.
Dyrektor Wyżykowski zaznacza też, że inaczej będzie wyglądała sytuacja w przypadku, gdy pośrednik kredytowy współpracuje z kredytodawcą i pobiera od niego prowizję. – Wówczas ewentualne koszty związane z pośrednictwem, którymi kredytodawca zamierza obciążyć konsumenta, powinny być wliczane do pozaodsetkowego kosztu kredytu i nie mogą przekroczyć jego maksymalnej wysokości – podkreśla prawnik.
Analiza nieprawidłowości
Z oficjalnych rozmów z przedstawicielami branży pożyczkowej wynika, że nie słyszeli dotąd o problemie obchodzenia uchwalonej przez parlament regulacji.
– Związek Firm Pożyczkowych stale monitoruje rynek kredytu konsumenckiego, również od strony klientów. Jednak dotychczas nie otrzymaliśmy skarg od konsumentów dotyczących nakłaniania ich do korzystania z usług dodatkowych oferowanych przez podmioty trzecie – komentuje prezes związku Jarosław Ryba. Nie wyklucza jednak, że mogą zdarzać się pojedyncze przypadki takich zachowań, lecz na razie jego zdaniem nie jest to istotny problem na rynku.
– Zwracamy też uwagę, że firma pożyczkowa jako kredytodawca nie ma dostępu do informacji o tym, czy pożyczkobiorca zawarł jakąkolwiek inną umowę z podmiotem trzecim. A nawet w razie jej zawarcia koszty z niej wynikłe nie mogą wchodzić do ustawowego limitu – twierdzi Ryba. I dodaje, że przecież dodatkowe umowy są zawierane dobrowolnie i każdorazowo akceptowane przez konsumenta, więc nie można mówić o jakiejkolwiek sprzeczności z prawem.
Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji finansów publicznych Krystyna Skowrońska (PO), która pracowała nad projektem przepisów, podkreśla, że cel ustawodawcy był jasny: ograniczenie kosztów po stronie konsumentów. Każde działanie, które zmierza do wypaczenia tego celu, jest więc niewłaściwe.
– Publicznie deklaruję, że poruszę ten problem podczas najbliższego posiedzenia prezydium komisji. Powinniśmy przeanalizować, jak funkcjonują przepisy ustawy i czy przedsiębiorcy ich w jakiś sposób nie obchodzą – zapewnia Skowrońska.
255 550 zł to maksymalna pożyczka , jakiej można udzielić na zasadach kredytu konsumenckiego
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama