Tylko Millennium próbuje przekonać swoich klientów do wyjścia z kredytów walutowych, proponując im specjalne zachęty. Reszta ma wprawdzie takie opcje w swojej ofercie, ale nie idzie śladem konkurenta.
/>
Działania większości banków ograniczają się do realizacji zaleceń tzw. sześciopaku i trójpaku Związku Banków Polskich. To zestaw rekomendacji dla banków, który ZBP opracował wkrótce po styczniowej rezygnacji przez Szwajcarski Bank Narodowy z utrzymywania niskiego kursu franka. Oprócz uwzględniania ujemnej stopy LIBOR przy wyliczaniu wielkości oprocentowania związek zalecił także bankom m.in. umożliwienie kredytobiorcom zamiany waluty kredytu z franków na złote po kursie równym średniemu kursowi NBP, a także zamianę nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie obecnego kredytu na inną, którą klient zamierza nabyć.
Banki mają to w swoich ofertach – tyle że ich celem raczej jest wsparcie kredytobiorców w trudnej sytuacji, a nie pozbycie się frankowego problemu. I tak na przykład w mBanku można zamienić kredyt na złote po kursie NBP, podobnie w Raiffeisen Polbanku, BZ WBK i w Getin Banku. Przewalutowanie kredytu po kursie NBP oferuje też PKO BP, choć oferta obowiązuje tylko do końca roku. Ale żaden z nich nie oferuje do tego dodatkowych zachęt podobnych do tych z oferty Millennium.
Adrian Sejdak, dyrektor do spraw kredytów hipotecznych w Raiffeisen Polbanku, mówi, że przewalutowanie kredytów dziś byłoby po prostu nieopłacalne. – Przy aktualnym poziomie kursu namawianie klientów do przewalutowania jest ekonomicznie nieuzasadnione, bowiem następuje materializacja straty kursowej. W efekcie zmiany waluty oprocentowanie ulega podwyższeniu o ok. 3 pkt proc., co ma wymierny wpływ na wzrost miesięcznej raty kredytowej – podkreśla.
Co robi Millennium? Bank ten w listach rozsyłanych od pewnego czasu klientom kusi obniżką marży i wydłużeniem okresu spłaty, jeśli ci zdecydowaliby się na zamianę kredytu na złote po aktualnym kursie średnim NBP. W pierwszym wariancie przewalutowanie mogłoby dotyczyć całego kredytu, wówczas marża mogłaby spaść o 0,2 pkt proc. przy dodatkowym umożliwieniu wydłużenia okresu spłaty kredytu, tak by rata nie była wyższa od tej, jaką kredytobiorca płacił przed gwałtownym umocnieniem franka w połowie stycznia tego roku. Drugi wariant: połowa kredytu zostałaby przewalutowana na złote, połowa nadal byłaby we frankach. Wówczas też marża zostałaby przy tym obniżona o 0,2 pkt proc. Trzeci to zachęty do wcześniejszej spłaty: jeśli klient nadpłaci kredyt, to marża od pozostałej części też byłaby niższa. Im większa wcześniejsza spłata, tym mocniejsze cięcie marży.
Bankowcy w nieoficjalnych rozmowach mówią, że takich akcji jak Millennium na razie nie planują. Chcą poczekać na zapowiadane przez polityków rządzącego PiS i prezydenta Andrzeja Dudę projekty ustaw, które mają dotyczyć przewalutowania frankowych hipotek. – Sytuacja klientów frankowych nie wymaga interwencji, o czym świadczą m.in. stabilne koszty ryzyka – usłyszeliśmy w jednym z banków.
Jak zapewnia Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, postawa banków jest bierna. Każdy z nich wybrał własną ścieżkę postępowania z kredytami frankowymi oraz strategię komunikacji z klientami. – Każdy z nich na pewno realizuje założenia tzw. sześciopaku i trójpaku. Nie ma pośpiechu, by podejmować pospiesznie kolejne działania. Jest natomiast czas na to, by wypracować je dla poszczególnych banków i całego sektora, bo łagodzące rozwiązania sześciopaku są efektywne – dodaje. Obecnie banki koncentrują się na wdrożeniu trudnej w realizacji ustawy o wsparciu kredytobiorców mieszkaniowych, która została uchwalona w ostatnich miesiącach (Millennium propozycje dla swoich klientów przedstawił jeszcze przed uchwaleniem tej ustawy).
Jarosław Sadowski uważa, że postawa banków jest błędna. – Sześciopak i trójpak dla polityków okazały się niewystarczające, co skończyło się pierwszą próbą ustawowego uregulowania sprawy autorstwa PO. Gdyby wcześniej więcej banków poszło w tym kierunku co Millennium, to być może dziś nie mielibyśmy dyskusji na temat przymusowego przewalutowania i ustawowej pomocy dla frankowiczów – mówi analityk. Zaznacza jednak, że zachęty proponowane przez Millennium to za mało i zadłużeni we frankach będą woleli poczekać na ustawę.
Millennium przedstawia ofertę już od maja. Nie wszyscy otrzymali ją jednak w tym samym czasie. Czas na odpowiedź dla klienta wynosi średnio 1,5–2 miesiące. Bank nie chce mówić o dotychczasowych wynikach akcji. Zdradza jedynie, że największym zainteresowaniem klientów cieszy się wariant częściowej wcześniejszej spłaty kredytu z jednoczesnym obniżeniem marży.