We wtorek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu przygotowanego przez posłów PO "o szczególnych zasadach restrukturyzacji walutowych kredytów mieszkaniowych w związku ze zmianą kursu walut obcych do waluty polskiej oraz o zmianie niektórych ustaw". Wcześniej tego dnia odbyło się posiedzenie sejmowej komisji finansów, która rozpatrywała zgłoszone do dokumentu poprawki.

Jak mówiła podczas obrad plenarnych sprawozdawczyni i zarazem przewodnicząca komisji finansów Krystyna Skowrońska (PO), pozytywną rekomendację otrzymała poprawka, którą sama złożyła. Przewiduje ona zwiększenie o 25 mkw. kryterium powierzchni nieruchomości, której właściciel mógłby złożyć wniosek o restrukturyzację walutowego kredytu hipotecznego. Oznacza to, że w przypadku mieszkania limit wynosiłby teraz 100 mkw., a w przypadku domu - 150 mkw. Zaznaczyła jednocześnie, że limity te nie obowiązywałyby w przypadku rodzin z trójką i więcej dzieci. Skowrońska podkreśliła, że poprawkę tę złożyła ze względu na dobry interes społeczny.

Dodała, że podczas obrad komisji finansów akceptacji nie zdobyły natomiast poprawki złożone przez klub PiS. Jak mówiła, przewidywały one całkowitą zmianę bazowego projektu i zmierzały m.in. do całkowitego przerzucenia odpowiedzialności za takie kredyty na banki, co w jej opinii nie byłoby sprawiedliwe względem osób, które zaciągnęły kredyty w złotym.

Przedstawiciel PO poseł Jacek Brzezinka podkreślając, jak ważna jest to ustawa poinformował, że jego klub jest za uchwaleniem projektu w przedłożeniu komisji finansów.

Podobną opinię wyraziła Genowefa Tokarska z PSL, która przyznała, że proponowane rozwiązania są bardzo potrzebne, ale jednocześnie - w jej ocenie - są "trudną materią". Poinformowała, że Ludowcy opowiadają się za przyjęciem propozycji PO.

Odmiennego zdania byli posłowie opozycji. Paweł Szałamacha z PiS ubolewał, że choć autorzy projektu "zapraszali do współpracy" przy pracy nad nim, to jednak poprawki jego klubu zostały odrzucone. W jego opinii, mimo zwiększenia kryteriów powierzchni nieruchomości, w projekcie nadal znajduje się znaczna liczba obostrzeń, co spowoduje, że z tych przepisów będzie mogła skorzystać zaledwie garstka kredytobiorców walutowych. Szałamacha ponownie złożył więc poprawki PiS.

Poprawki złożył też Wincenty Elsner z SLD. Jak mówił, ich celem jest "w istotny sposób pogorszenie sytuacji banków i polepszenie sytuacji kredytobiorców". Wskazał, że zakładają one m.in. wykreślenie z projektu PO zapisu o tym, że z restrukturyzacji mogłyby skorzystać osoby, których kredytowana nieruchomość jest jedyną, jaką posiadają. Ponadto w jego ocenie to banki powinny niemal całkowicie - w 9/10 - zostać obciążone restrukturyzacją kredytów walutowych. Natomiast kredytobiorcy, jam mówił, powinni ponosić jedynie "symboliczną" odpowiedzialność.

Andrzej Romanek ze Zjednoczonej Prawicy choć przyznał, że przyjęta przez sejmową komisję poprawka idzie w dobrym kierunku, to nadal z projektowanych rozwiązań będzie mogła skorzystać niewielka grupa osób.

Złożenie poprawek do projektu oznacza, że zostaje on ponownie skierowany do sejmowej komisji finansów, która oceni zaproponowane przez posłów opozycji zmiany do dokumentu.

Zgodnie z przygotowanym przez PO projektem przewalutowanie hipotecznych kredytów walutowych następowałoby po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej. Zakłada on, że wyliczać się będzie różnicę między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w złotych polskich, a nie w walucie. Połowa tej różnicy byłaby umarzana.

Przez rok od jego wprowadzenia z programu mogłyby skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia przekracza 120 proc. W kolejnym roku z tego rozwiązania skorzystać mogłyby osoby, w przypadku których ta relacja mieści się w widełkach 100-120 proc., a w kolejnym roku - 80-100 proc.

W projekcie zapisano kilka warunków, które kredytobiorcy muszą spełnić, by móc skorzystać z proponowanych rozwiązań. Poza kryterium powierzchni nieruchomości warunkiem jest też, by była ona użytkowana na własne potrzeby.

Proponowane rozwiązania miałyby kosztować banki 9-9,5 mld zł, ale jednocześnie byłyby one zwolnione od płacenia podatku dochodowego od umorzonej części kredytu.