Nie chcemy, by rząd pomagał osobom mającym kredyty walutowe – wynika z sondażu przeprowadzonego przez PBS dla Dziennika Gazety Prawnej. A jeśli już miałby to czynić, to nie z pieniędzy budżetowych
/>
Sondaż został przeprowadzony miesiąc po tym, jak na skutek decyzji banku centralnego Szwajcarii frank gwałtownie się umocnił. Widać z niego, że Polacy woleliby, by rząd zostawił osoby z kredytami frankowymi sam na sam z bankami – tak twierdzi niemal połowa badanych. Sondaż pokazuje także, że bardziej radykalni w tej kwestii są mężczyźni, bo przeciwko pomocy frankowiczom jest 49 proc. z nich wobec 44 proc. przeciwniczek pomocy wśród kobiet. Znamienne jest jednak, że stosunkowo duża grupa pytanych, bo aż jedna czwarta, nie ma w tej sprawie zdania.
– Jestem zdumiona, jak mądre jest polskie społeczeństwo i wyedukowane ekonomicznie. Widzę rozsądek ekonomiczny w tym podejściu, bo jak pomagać jednym, to czemu nie innym kredytobiorcom, którzy mają kredyty w złotych i których sytuacja może być gorsza – zauważa prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
Zdaniem Tomasza Woźniczki z PBS wpływ na taki wynik mogło mieć także to, że osoby mające kredyty we frankach są postrzegane jako bardziej zamożne, czyli mniej wymagające pomocy.
Polaków zapytaliśmy także o to, czy gdyby rząd miał pomóc osobom mającym kredyty w obcej walucie, to jak ta pomoc miałaby wyglądać. Wniosek jest jeden: jeśli pomagać, to nie kosztem pieniędzy budżetowych. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się tylko 28 proc. pytanych, podczas gdy przeciwko było aż 52 proc. Bardziej skłonne do dania państwu zgody na taką interwencję w interesie kredytobiorców byłyby kobiety (30 proc.), osoby powyżej 59 lat (32 proc.), ale także osoby zamożne (35 proc.) i mieszkające w miastach powyżej 200 tys. mieszkańców (38 proc.). Wysokie wyniki w dwóch ostatnich grupach mogą wynikać z tego, że tam osób z zadłużeniem we frankach może być proporcjonalnie więcej.
Nasz sondaż pokazuje, że Polacy woleliby raczej, by rząd wpływał na banki, by lepiej traktowały klientów z kredytami we frankach – jest za tym prawie połowa pytanych. Propozycję przewalutowania kredytów, nawet gdyby w konsekwencji banki próbowały dochodzić roszczeń od państwa, popiera 34 proc., ale przeciwko jest 44 proc. ankietowanych.
– Odpowiedzi na te pytania pokazują, że zdaniem Polaków ewentualne koszty pomocy dla frankowiczów powinny ponieść banki, a nie państwo – zauważa Tomasz Woźniczka z PBS.
– Polacy są bardzo racjonalni. Coraz lepiej rozumieją, że finanse publiczne to nic innego jak podatki, które powinny być wykorzystywane odpowiedzialnie. Zobowiązując się do nowych wydatków, trzeba wyważyć interesy wszystkich podatników – komentuje wiceminister finansów Izabela Leszczyna. Rząd chce, by sprawa została załatwiona między klientami i bankami.
Jak dotąd jedyną konkretną propozycją systemowego rozwiązania problemu kredytów walutowych jest pomysł przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka. Polega on na podzieleniu obecnego kredytu (przeliczonego na złote) na kredyt zabezpieczony hipoteką i kredyt restrukturyzowany. Ten zabezpieczony ma być w wysokości takiej, jakby klient spłacał do tej pory kredyt udzielony w złotych, a nie we frankach. Ten drugi to różnica między kredytem zabezpieczonym hipotecznie a obecną wielkością zadłużenia. Według planu szefa KNF kredyt restrukturyzowany w połowie miałby zostać umorzony przez bank – w ten sposób, tłumaczy Jakubiak, banki solidarnie z klientem poniosłyby ryzyko zmian na rynku walutowym.
Problem z propozycją szefa KNF polega na tym, że nie podoba się on ani przedstawicielom rządu, ani bankom. Najważniejszy powód: banki musiałyby zaksięgować gigantyczne straty w wyniku umorzenia części kredytów.
– Zobaczymy, co pokażą banki, bo Związek Banków Polskich zapowiedział przygotowanie swojej propozycji – mówi Michał Krajkowski, analityk Domu Kredytowego Notus.
Na razie dominują doraźne działania, które mają złagodzić obciążenia bieżącą spłatą kredytów. Większość banków zadeklarowała, że będzie uwzględniać ujemny LIBOR w wyliczaniu oprocentowania kredytu. Obecnie trzymiesięczny LIBOR dla franka szwajcarskiego wynosi -0,86 proc. Przy marży na poziomie 1,2–1,5 proc. oprocentowanie większości kredytów frankowych powinno spaść do 0,4–0,7 proc. (o ile banki zaczną wypełniać złożone przez siebie deklaracje). Duża ich część zawęziła też spready, czyli różnicę między kursem kupna i sprzedaży franka.
Według Krajkowskiego zapał, by przygotować jakieś systemowe rozwiązanie, będzie coraz mniejszy ze względu na korzystny zbieg okoliczności: nie dość, że banki będą obniżały oprocentowanie (ze względu na ujemny LIBOR), to jeszcze frank potaniał. Wczoraj po południu kosztował niecałe 3,86 zł.
– Presja na jakieś działanie jest mniejsza niż np. w połowie stycznia, gdy frank kosztował grubo ponad 4 zł. Teraz przeciętna rata może być nawet niższa niż w pierwszej połowie stycznia, czyli w czasie sprzed uwolnienia kursu franka do euro – konkluduje Michał Krajkowski.