Prawie 114 mln zł w 2015 roku i ponad 350 mln zł rok później. To wartość obligacji, jakie firmy windykacyjne mają do spłacenia
Emisje niezabezpieczonych papierów dłużnych już kilka lat temu stały się jednym z najważniejszych sposobów finansowania działalności windykacyjnej. Do szukania pieniędzy w taki sposób firmy były zachęcone spadającymi kosztami obsługi długu. No i dużym popytem ze strony inwestorów wykupujących obligacje windykatorów – bo branża miała opinię wysoko dochodowej i rentownej. Jej przedstawiciele przyznają dziś, że moda na obligacje windykatorów miała poważne skutki uboczne: wykreowała olbrzymi pobyt na wierzytelności, a ten wywindował ich ceny i zminimalizował marże. Mówiąc inaczej, niektóre spółki zyskały dostęp do taniego pieniądza i ostro licytowały na przetargach wierzytelności, nie przywiązując należytej wagi do tego, co i za ile kupują.
– Relatywnie wysokie stopy zwrotu możliwe do osiągnięcia na rynku zarządzania wierzytelnościami przyciągnęły w ostatnich latach wielu nowych graczy. A napływ kapitału przyczynił się do istotnego wzrostu średnich cen sprzedawanych wierzytelności. Od jakiegoś czasu wskazujemy, że ceny oferowane w przetargach przez niektórych oferentów niejednokrotnie nie mają ekonomicznego uzasadnienia. Dają niewielkie szanse na osiągnięcie dodatnich stóp zwrotu – wyjaśnia Krzysztof Borusowski, prezes spółki Best.
Na pierwsze objawy przeinwestowania nie trzeba było długo czekać. W pierwszych miesiącach ubiegłego roku firma Cash Flow zaczęła mieć problemy ze spłatą własnych długów, a wierzyciele firmy pod koniec 2013 r. zaczęli składać wnioski o jej upadłość. Z kolei w styczniu tego roku firma Fast Finance spóźniła się z wykupem jednej serii swoich obligacji. A w ostatnich tygodniach głośno jest o kłopotach e-Kancelarii. Inwestorzy zaczęli obstawiać, że firma ta będzie miała problemy z wykupem długu i ten strach wyraźnie widać w bieżącej wycenie akcji spółki (kurs to obecnie ok. 30 gr, a jeszcze rok temu – 1,90 zł). Firma uspokajała, że jest w stanie terminowo wykupić obligacje, ale musiała w tym celu wyprzedać kupione wcześniej portfele (w sumie wystawiła na sprzedaż wierzytelności o nominalnej wartości 470 mln zł).
Według Anny Gawęskiej, prezes wrocławskiego Ultimo, wszystkie te przypadki to przykłady nierealistycznego podejścia do inwestowania w wierzytelności. Podobnego zdania jest Kamil Karpicki z Kredyt Inkaso. – Są dwie główne przyczyny problemów, jakie mają dziś firmy windykacyjne. Pierwsza to błędna wycena nabywanych portfeli, a co za tym idzie nieosiągnięcie zakładanych odzysków. Druga to niedostosowanie struktury organizacyjnej do inwestycji w portfele wierzytelności – tłumaczy.
Krzysztof Borusowski z Best zaznacza, że aby windykacyjny biznes się opłacał, nie wystarczy, że kapitał na zakupy długów jest tani. Musi być też spełniony inny warunek – że sam windykator będzie w stanie skutecznie dochodzić należności.
– Firmy, które drogo kupowały portfele wierzytelności, będą musiały zweryfikować wpływy z ich obsługi. Możemy się więc spodziewać, że w najbliższych latach będą one zmuszone do sprzedaży części swoich portfeli, aby obsłużyć wykup obligacji wyemitowanych na sfinansowanie ich zakupu. Ta sytuacja prawdopodobnie będzie też sprzyjać ruchom konsolidacyjnym – dodaje prezes Best.
Jego zdaniem rynek oczyści się ze słabszych podmiotów, a silni gracze mogą się jeszcze bardziej umocnić. – Przyglądamy się rozwojowi sytuacji na rynku i analizujemy ją pod kątem pojawiających się okazji inwestycyjnych – twierdzi Borusowski.
Kamil Karpicki zwraca również uwagę na inny czynnik: postępujący spadek stóp procentowych – co zmniejsza koszty obsługi zadłużenia i może pomóc złapać oddech najbardziej zadłużonym windykatorom. Jego ogólna diagnoza jest jednak podobna do tej, którą stawia Krzysztof Borusowski.
– Za kilka lat w Polsce pozostanie 4–5 dużych firm windykacyjnych, które będą w stanie inwestować własne środki. Mniejsze albo zostaną przejęte, albo będą świadczyły usługi serwisu bez inwestycji w portfele. Wpływ na to będą mieli także inwestorzy zagraniczni, którzy w Polsce są coraz bardziej aktywni, a którzy mają dostęp do tańszego kapitału, a co za tym idzie, są w stanie zapłacić więcej za portfele – ocenia Karpicki.

11 mld zł to szacowana wartość podaży wierzytelności w 2014 r.

890 mln zł tyle warte są obligacje, które windykatorzy powinni wykupić w ciągu najbliższych 4 lat

140 mln zł to największa miesięczna wartość wykupów obligacji firm windykacyjnych, wypada w marcu 2016 r.