Przedsięwzięcie technologiczne – mówi Borowiecki o spółce. Wonga.com udziela pożyczek, ale specjalistów od finansów jest w niej jak na lekarstwo.
– Potrzebujemy raczej doktorantów matematyki – mówi dyrektor zarządzający polskim oddziałem brytyjskiego potentata rynku pożyczek przez internet. I dodaje, że trzon firmy to analitycy, specjaliści od funkcjonalności produktu, fachowcy od IT.
Marcin Borowiecki sam siebie nazywa menedżerem z branży technologicznej. To zrozumiałe, bo początki jego kariery to kilkuletnia praca w start-upach Doliny Krzemowej. Poznał ją dokładnie w połowie poprzedniej dekady, na studiach MBA Uniwersytetu Stanforda.
– W trakcie studiów pracowałem m.in. w eBay, byłem zaangażowany w projekt przejęcia Skype’a przez tę firmę. W Dolinie Krzemowej podobało mi się tak bardzo, że zostałem rok po ukończeniu studiów. W eBay odpowiadałem za tzw. strategię mobilną, czyli przygotowanie aplikacji z funkcjami serwisu na telefony komórkowe – opowiada szef Wonga.com.
Po powrocie założył dwie firmy. Jedna to Finamo – spółka doradztwa finansowego przejęta potem przez Home Broker. Doradzał też technologicznym funduszom venture capital oraz firmom z branży internetowej przy różnych projektach, głównie tworzeniu platform e-commerce.
Od 2012 r. jest dyrektorem zarządzającym polskiego oddziału Wonga.com. Do wzięcia tej pracy namówił go znajomy ze studiów w Stanford. Ale nie musiał długo namawiać, bo – jak wspomina Borowiecki – firma bardzo przypomina mu start-up z Doliny Krzemowej, do której ma wyraźny sentyment.
– Inwestorami w Wonga.com są te same fundusze venture capital, które stoją za sukcesem Facebooka, Groupona czy LinkedIn. Struktura zarządzania też jest podobna: bardzo płaska, co oznacza, że menedżerowi trudno schować się za plecami swojego zespołu – mówi. Dla niego Wonga to głównie projekt technologiczny. Stąd tak specyficzna kadra. Pracownicy spółki mają zajmować się przede wszystkim reagowaniem na szybko zmieniające się zapotrzebowanie z rynku – dlatego firma zatrudnia deweloperów, których zadaniem jest ciągła modyfikacja produktu, który sprzedaje Wonga. To krótkoterminowa, kilkusetzłotowa pożyczka. Marcin Borowiecki mówi, że parametry systemu, na bazie którego działa Wonga.com, zmieniają się przynajmniej raz na dwa tygodnie.
„Czas” to jedno ze słów, które Marcin Borowiecki wypowiada najczęściej, opowiadając o swojej pracy. Ma być „możliwie krótki” w procesie przyznawania pożyczki, bo to ma dawać firmie przewagę nad konkurencją. To zadanie dla analityków, którzy nieustannie pracują nad funkcjonowaniem modelu oceny ryzyka.
– Dzięki modelowi cały proces przyznawania pożyczki jest w pełni automatyczny. Decyzji o tym, czy jej udzielić, nie podejmuje człowiek, tylko właśnie model, który każdorazowo analizuje do 8 tysięcy punktów danych. Czerpie je m.in. z zewnętrznych baz, jak biura informacji gospodarczej i Biuro Informacji Kredytowej. Polski oddział jeszcze nie sprawdza klientów na portalach społecznościowych w odróżnieniu od brytyjskiej centrali – ale z naszego punktu widzenia informacje zawarte np. w BIK są bardziej użyteczne – opowiada dyrektor Borowiecki.
Mało czasu dyrektor ma na aktywność pozazawodową. Wolny czas wypełnia mu rodzina, która – jak sam mówi – zawsze będzie numerem jeden. Choć stara się jeszcze znaleźć czas na swoją największa pasję: piłkę nożną. Ulubione kluby to Ajax, Arsenal i Barcelona.
– Zawszę będę też kibicował Pogoni Szczecin, bo stamtąd pochodzę. Choć ta miłość – trzeba przyznać – jest bardzo trudna – opowiada.