Zaproszono nas na ślub oraz wesele. Decydujemy się na wręczenie w prezencie parze młodej pieniędzy. Ile dać w kopercie, aby nie być posądzonym o skąpstwo – 200, 300, 500, a może 1000 zł?

Odpowiedzi poszukaliśmy w najbardziej demokratycznej przestrzeni, czyli w internecie. I odkryliśmy, że „dawaniem” rządzi nie tylko obyczaj i plotka, ale całkiem logiczne reguły i zasady. Oto one, wraz ze stawkami.

Zasada pierwsza – na ile mnie stać

Zasadą dominującą na forach internetowych jest zasada – dajesz, na ile cię stać. Najczęściej wymieniana jest kwota 200 - 300 zł od pary. Tyle, że internauci biorą pod uwagę ważną rzecz - koszty dojazdu.

Jak pisze frycia.1987 z portalu Kafeteria.pl: niech każdy daje tyle, na ile go stać, a jeśli chodzi, ile wypada, to myślę - od osoby, znajomi od 100 - 300 nie więcej, rodzina od 150 - 300.

frycia.1987 bierze pod uwagę własne koszty i pisze: Ja też idę na wesele za tydzień do kuzyna i sama podróż wyjdzie ok. 300 zł, tam i z powrotem jest ok. 900 km, nocleg mamy zapewniony i koszt pokoju 2 osobowego ok. 215 zł , mnie nie stać, aby dać nie wiadomo ile, więc dajemy 400 - 500 zł.

Podobnego zdania jest Mikahusjkka: a ja też muszę przejechać kilkaset km, żeby dotrzeć na ślub kuzyna męża i wyniesie nas sporo podróż, dlatego też damy 250 zł.
Niuusia wyraża odmienna opinię: Moim zdaniem skoro wesele jest w Twoim mieście, to nie powinnaś pchać się na nocleg. Poproś kolegę by Was odwiózł, a Wy dajcie 300 zł.

Zasada druga – aby się zwróciło wesele, czyli talerzyk i coś jeszcze

To zasada mająca równie dużo zwolenników, co poprzednia. Ci, którzy ją stosują, podkreślają łatwość wyliczenia darowanej sumy, jej uniwersalność. Jej zwolennicy podkreślają jednocześnie adekwatność do poniesionych kosztów przez organizatorów uroczystości ślubnej. Tu kwota wynosi najczęściej 400 zł od pary.

Niuusia twierdzi, że w dobrym tonie jest dać chociaż minimum tego, ile młodzi na Was wydali. Oczywiście nie jest to obowiązek, a dobra wola. I oblicza – jeśli koszt napitków i jedzenia wynosi 80 zł x2 i 110x2, w takim wypadku minimum to 400 zł.

Bardzo dokładnie wylicza incredible881: W moich stronach ogólnie w lokalach płaci się dość dużo od osoby. Najtaniej wychodzi mniej więcej ok. 190 zł, a są też takie lokale że 300 zł od osoby trzeba dać na jeden dzień. Więc mało nie jest... I jak ktoś pisze, że da w kopertę 200 zł to jestem w szoku, bo nawet za jedną osobę się nie zwróci. Z resztą dopiero jak ktoś sam zacznie organizować wesele, zobaczy ile go to wyjdzie.

Hairfire: Ja trzymam się prostej zasady, jeśli mogę sprawić parze prezent (czyli dać tyle, aby przynajmniej za siebie zapłacić + mała nadwyżka), albo nie idę wcale - mówię, że niestety to nie jest mój dobry czas finansowy i z wielką przykrością muszę odmówić.

evrin z forum gazeta.pl wylicza, że najlepiej dać tyle, ile za was zapłacili młodzi + jeśli was stać coś dodatkowo. Jak wspomina, kiedyś nawet zadzwoniła w miejsce, gdzie znajomi mieli wesele i po prostu zapytała, ile tam kosztuje talerzyk i nocleg, bo nie wiedziała, ile dać w kopertę, bez problemu udzielono takiej informacji.

Nie zawsze się zwróci

Jak jednak podkreśla wielu internautów – metoda „za talerzyk plus coś” nie zawsze oznacza zwrot kosztów wesela. e-tinkaaa pisze: „dokładnie ja brałam ślub 4 lata temu na około 120 osób koszt to dokładnie 38 tys., a zebraliśmy niecałe 20 tys., więc nam się nie zwróciło. Ale jak podkreśla –„nikt z tego powodu nie płakał ani tego nie oczekiwał”.

Nie każdemu się ta kalkulacja podoba

appleJuice pyta: wesele ma się zwrócić? Extra podejście... to może lepiej nie rób w ogóle, bo może się nie zwróci? Każdy daje tyle, na ile go stać. Jeden da 200, drugi da 700. Przecież nie będzie ktoś brał pożyczki, żeby dać 500 zł na prezent. Ludzie, więcej wyrozumiałości. 200/300 wystarczy...



PannaLL ujmuje to ostrzej: Jeżeli para młoda zaprasza mnie, dlatego że chce, abym była na najważniejszym dniu w ich życiu, to chętnie przyjdę, ale jak mam "sponsorować pazerne panny młode", to dziękuje ale nie skorzystam. A straszne zachowanie zapraszających to jest myślenie tylko o kasie i obliczanie, kto ile da.

Kolejny wpis Niuusi podsumowuje tę kwestię: Moim zdaniem 200 zł wystarczy w zupełności. Jeśli ma mi liczyć, ile zjem na weselu i mam za to zapłacić, to w ogóle niech mnie nie zaprasza. Wesele nie jest po to, żeby obłowić się prezentami. Goście przychodzą, żeby się weselić razem z Młodymi.

Trzecia zasada - jak idziemy we dwoje z dzieckiem to płacimy ciut więcej

Internauci biorą też pod uwagę sytuacje rodziców, którzy wybierają się na wesele z dzieckiem. Wtedy stawka lekko wzrasta. Jak pisze e-tinkaaa: ja idę dziś na wesele do kuzyna męża i dajemy 500 zł (chyba, ale na pewno nie mniej), ja mąż i synek 2 lata, ale on nie jest liczony jako gość, tzn. zje z nami.

Podobnie kalkuluje incredible881: zgadzam się z Tobą w 100 procentach... W moich stronach pary bez dzieci dają 400 zł, z dziećmi od 500 zł, a para nastolatków najczęściej 300 zł.

Innego zdania jest osoba z nikiem Nieprawdatobzdura: Za dzieci , powyżej 10-go roku życia, płaci się całą stawkę - 200 zł... Do tego muszą kupić sami alkohol i ciasta...

Czwarta zasada - uczący się, niepracujący dają mniej

Wiele miejsca na forach zajmuje kwestia osób jeszcze nie pracujących wybierających się na ślub. Raczej wszyscy przychylają się do zasady, że ich prezent powinien być skrojony pod ich stan ekonomiczny – czyli dominuje stawka 100, góra 200 zł.

Myślę ze 200 zł od osoby uczącej się i nie pracującej to i tak dużo...pisze frycia.1987: i dodaje - a ja bratu ciotecznemu dam 200 zł. Nawet nie pracuję, bo się uczę i co poradzę, nawet jeśli płacą więcej jak 100 zł od osoby za talerzyk? Nic nie poradzę. Zapraszał mnie, to wiedział, że nie pracuję. A od chłopaka ciągnąć nie będę, bo mimo że ze mną idzie, to nie zna pary młodej.

ja86sia pisze: jak ja miałam niedawno ślub, to niepracujące i studiujące koleżanki dały po 100 i 200 zł, nie zaprosiłam ich dla kasy, prezent nie miał najmniejszego znaczenia, ważne, że były na uroczystości i weselu. Ponadto były z mojej miejscowości, więc noclegu im nie musiałam załatwiać.

Zasada piąta - krewni i rodzina dają więcej niż inni goście

Jak pisze Bloger z pasją w swoim poradniku, im bliższe pokrewieństwo, tym większa powinna być suma na prezent ślubny. Rodzice chrzestni, dziadkowie czy rodzeństwo nie powinni schodzić poniżej 500 złotych od pary. A rodzice z kolei, nie powinni dać mniej niż 1000 złotych. To absolutne minimum, o jakim piszą na forach w 2011 i 2012 roku.

Tzw. zwykli goście, jak dalsza rodzina, znajomi z pracy, osiedla do koperty mogą włożyć od 300 do 400 złotych – podkreśla Bloger z pasją.

Zasada szósta - Jak cię nie stać, nie idź

Kolejna zasada jest prosta – nie masz pieniędzy, albo ci ich szkoda? To nie idź. Hairfire wali prosto z mostu: Zamiast udawać, że się cieszycie z zaproszenia powiedzcie, że nie przyjdziecie, bo nie macie zamiaru "sponsorować pazernych pań młodych" i już.

Jak podsumowuje: Będziecie udawać, że to niby prezent od was dla młodych? Skoro tak naprawdę to prezent młodych dla was, abyście mogli dobrze się bawić.

Zasada siódma – jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie

Wątek odpłaty pojawia się często na forach i nie da się ukryć, że budzi sporo emocji: Hairfire stosuje też często zasadę: "jak dawane, tak oddawane". Jak pisze: "Z własnego doświadczenia dodam, że nie zawsze jest tak, że naprawdę najmniej dają ci, których nie stać”.

Np. nam pewna ciotka i jej dzieci - dały: ciotka - tackę, syn z osobą towarzyszącą - kubki za 10 zł, a syn żonaty - pościel.

Dla mnie to po prostu chamskie i brak szacunku dla pary. Pomijam, że kasy więcej niż my posiadamy. Wcześniej było wesele tego syna żonatego i my daliśmy prezent "normalny", a oni nas potraktowali zwyczajnie chamsko. Bo taki prezent - to chamski gest. Dodam, że to się pamięta latami. I nie wiem, czy to warte takich "wspomnień", a wiem dokładnie, co kto dał".

small_cloud ma lepsze wspomnienia, bo pisze: "Ja, wówczas jeszcze z narzeczonym daliśmy znajomej parze 400 zł, od tej samej pary już na naszym ślubie dostaliśmy 500 zł".

Jak widać nawet w tak zawiłej sprawie jak śluby i wesela można znaleźć reguły, które pomogą rozwiązać ten delikatny problem – pieniędzy w kopercie. Wydaje się, że warto przy okazji pamiętać o starej zasadzie - jak nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie. I jeszcze jedno – jak pisze Niuusia –„ jeśli daję komuś pieniążki, to zawsze z pamiątką i podpisuje się... nie wstydzę się tego, ile daję…"