Cena złota podrożała przed godz. 10-tą w Londynie o 0,6 proc. do 1666,40 dolarów za uncję, powiększając tegoroczne zyski o 6,6 proc. Ceny szlachetnego metalu odbiły po pięciu tygodniach spadków, gdyż nie widać w USA ugody w sprawie tzw. klifu fiskalnego, który automatycznie od jutra uruchomi podwyżki podatków i zobliguje amerykańską administrację do obcinania wydatków.
Inwestorzy w USA, od Johna Paulsona po George’a Sorosa, obstawili 141 mld dolarów za pośrednictwem holdingów opartych na złocie po tym, jak Rezerwa Federalna ogłosiła 12 grudnia, że od stycznia zwiększa zakupy obligacji rządu amerykańskiego, Treasuries, do 45 mld dolarów miesięcznie, Natomiast Goldman Sachs już na początku grudnia oświadczył, że złoto najpewniej osiągnie rekordowy poziom w 2013 roku ze względu na poprawę wzrostu gospodarczego w USA. Dwa dni później Morgan Stanley stwierdził, że złoto znajdzie się w przyszłym roku wśród najlepiej notowanych surowców.
„Ujemne w wymiarze realnym stopy procentowe u większości dużych gospodarek oraz deprecjacja walut prowadzą do wzrostu inwestycji i popytu na cenne aktywa” – mówi Mark O’Byrne, dyrektor wykonawczy domu brokerskiego GoldCore w Dublinie, który sprzedaje i gromadzi złote monety i sztabki.
Średnia cena złota w tym roku osiągnęła rekordową wartość 1669 dolarów, chociaż od września kruszec potaniał o 6 proc, co stanowi największy kwartalny spadek od 2004 roku. Tymczasem indeks Standard & Poor’s GSCI monitorujący zachowania 24 podstawowych surowców stracił w tym roku 0,2 proc., a ogólnoświatowy indeks akcji MSCI All-Country World Index (MXWD) wspiął się o 13 proc.
Złoto w dostawach na luty podrożało 0,7 proc, do 1666,90 na platformie Comex w Nowym Jorku, która będzie jutro zamknięta z powodu świąt Nowego Roku. Platyna zyskała w tym roku w Londynie 9,1 proc., pallad podrożał o 6,9 proc., a srebro awansowało o 8,4 proc.