Spółki coraz rzadziej inwestują w rozwój, częściej szukają ratunku. Zamiar „dodrukowania” nowych akcji już ogłosiły Pharmena, Euroimplant, Rovese, DM IDMSA, Hawe i Bomi. W kolejce czeka Polimex-Mostostal, który rozpoczął negocjacje z potencjalnymi inwestorami. Część emisji budzi jednak niepokój inwestorów i analityków.
Spółki coraz rzadziej inwestują w rozwój, częściej szukają ratunku. Zamiar „dodrukowania” nowych akcji już ogłosiły Pharmena, Euroimplant, Rovese, DM IDMSA, Hawe i Bomi. W kolejce czeka Polimex-Mostostal, który rozpoczął negocjacje z potencjalnymi inwestorami. Część emisji budzi jednak niepokój inwestorów i analityków.
/>
Przykłady? Bomi chce wyemitować 120 mln warrantów subskrypcyjnych, dających prawo do objęcia akcji nowej emisji, które potroją (!) obecny kapitał. W planach DM IDMSA jest sprzedaż około 21 mln nowych akcji kluczowym osobom w spółce. Cena emisyjna została ustalona na 10 groszy (rynkowa jest trzy razy wyższa). Ale akcjonariusze mają też uchwalić emisję obligacji zamiennych na akcje o wartości do 50 mln zł, która mogłaby oznaczać niemal podwojenie liczby akcji domu maklerskiego.
– Teraz na rynku jest mniej, emisji rozwojowych, przeważają takie, które mają wspomóc spółki. Widać to m.in. po proponowanych cenach emisyjnych, które są dużo niższe od cen rynkowych – stwierdza Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar Asset Management.
Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych przestrzega przed spółkami, które wyłączają prawa poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy. W tym przypadku największe obawy wiążą się z reguły z ryzykiem rozwodnienia kapitału zakładowego przy niskiej cenie emisyjnej. – Może to bezpośrednio wpływać na znaczące obniżenie wartości walorów znajdujących się w posiadaniu dotychczasowych akcjonariuszy – uważa Piotr Cieślak z SII.
Z reguły uzasadnienie wyłączenia praw poboru jest bardzo ogólnikowe, podobnie zresztą jak informacje na temat tego, na co mają być przeznaczone pieniądze z emisji. Nie wiadomo także, kim mają być nabywcy emitowanych walorów. Tak właśnie jest w przypadku Hawe czy Euroimplantu.
Problemów z nową emisją akcji w spółce giełdowej może być więcej. Dowodzi tego przypadek Rovese (dawniej Cersanit), którego emisja ma sfinansować zakup firm należących do głównego akcjonariusza spółki, kieleckiego biznesmena Michała Sołowowa. We wrześniu planowane jest drugie podejście do emisji. Za pierwszym razem inwestorzy odrzucili proponowaną uchwałę.
– Dla mniejszościowych akcjonariuszy obecnie największym czynnikiem ryzyka jest to, że sfinansują przejęcie spółek, które nie osiągną spodziewanych wyników – mówi Paweł Puchalski z DM BZ WBK.
Skąd bierze się pęd spółek do pozyskiwania kapitału przez nowe emisje akcji? To konsekwencja coraz bardziej ograniczonego dostępu do kredytów w bankach, a także sytuacji na rynku obligacji, który nie jest skłonny wchłonąć każdej nowej emisji na atrakcyjnych dla sprzedających warunkach.
– W takiej sytuacji istnieje pokusa, aby sięgnąć do kieszeni akcjonariuszy. Tym bardziej że emisja nie powiększa długu spółki i kosztów obsługi kapitału – ocenia Roland Paszkiewicz, dyrektor biura analiz CDM Pekao.
Inwestorów giełdowych nie jest jednak łatwo przekonać do zaangażowania dodatkowego kapitału. – Większość postrzega plany inwestycyjne spółek jako rzecz, która zwiększa ryzyko. Teraz gracze giełdowi bardziej cenią gotówkę i znacznie lepiej przyjmują każdą informację o dzieleniu się zyskiem czy skupie akcji – dodaje Paszkiewicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama