Czarna seria upadłości biur podróży może odbić się na wynikach firm ubezpieczeniowych. Wypłaty sięgają kilkudziesięciu milionów złotych.
ikona lupy />
Gwarancja dla biur podróży / DGP
Najwyższe odszkodowania do tej pory musiało wypłacić Towarzystwo Ubezpieczeń Europa. Gwarancje, jakich Europa udzieliła czterem z ośmiu biur podróży, które zakończyły tego lata działalność, przekraczały w sumie 26 mln zł. – Nie wpłynie to na naszą pracę – zapewnia Alicja Hamkało, rzecznik TU Europa. – Gwarancje nie są wiodącą gałęzią naszej działalności – dodaje.
W przypadku innych ubezpieczycieli upadłych biur – AXA i Signal Iduna – gwarancje były niższe. Każde z tych towarzystw musi wypłacić po około 250 tys. zł.
Gorzej, że to może nie być koniec fali bankructw. – Upadek jednej dużej firmy pociąga za sobą kłopoty innych – wyjaśnia Jan Korsak, ekspert rynku turystycznego. W jego ocenie kłopoty operatorów, o których było głośno już na początku sezonu, zniechęciły Polaków do zakupów wycieczek w biurach, co jeszcze bardziej pogorszyło warunki ich działania. – A problemy nie pojawiły się w tym roku. Zaczęło się od wybuchu wulkanu na Islandii w 2010 roku, co spowodowało uziemienie samolotów, potem były zamieszki w Afryce, a do tego mamy spowolnienie gospodarcze. To wszystko spowodowało, że biurom od dłuższego już czasu pogarszają się wyniki finansowe – tłumaczy Korsak.
Dla ubezpieczycieli to zła informacja. Turystyka to po budowlance kolejna branża, która może je dużo kosztować, co odbije się to na wynikach towarzystw. Zabezpieczenia dla firm budowlanych szacowane są na kilkadziesiąt miliardów złotych. Szacunki ekspertów dotyczące wartości gwarancji dla całego rynku turystycznego mówią o około 4 mld zł. Z kolei składki z gwarancji łącznie zebrane przez ubezpieczycieli w 2011 roku nie przekroczyły 266 mln zł. Wówczas wypłaty odszkodowań sięgnęły 60 mln zł. W tym roku z pewnością będą wyższe.
Przedstawiciele zakładów ubezpieczeniowych uważają, że sytuację w turystyce poprawi podniesienie poziomu koniecznych gwarancji. To wyeliminuje to z rynku firmy, które nie posiadają odpowiedniego kapitału do prowadzenia działalności. Potwierdza to Jan Korsak.
– Zdarza się, że na rynek wchodzi biuro z minimalnym kapitałem, wykupując minimalne gwarancje i zaczyna wysyłać masowo ludzi do egzotycznych krajów, obracając dziesiątkami milionów złotych – wyjaśnia ekspert.
Wyższe gwarancje poprawią także sytuację klientów. Obecnie z reguły nie wystarczają one czasem nawet na pokrycie kosztów sprowadzenia turystów do kraju. Tak było np. w przypadku poznańskiego biura Alba Tour – zabezpieczenie wynosiło 210 tys. zł, a koszty ściągnięcia turystów do kraju wyniósł blisko 600 tys. zł. Z budżetu województwa wielkopolskiego trzeba było dopłacić około 380 tys. zł. W tej sytuacji klienci nie mają szans na odzyskanie pieniędzy.
– Nie lepiej jest w przypadku dużych touroperatorów – twierdzi Michał Gołębiewski, rzecznik Signal Iduna. – Gdy w 2011 bankructwo ogłosił Selectours, klienci biura odzyskali zaledwie 30 proc. poniesionych kosztów – dodaje.
Gwarancje już zaczęły rosnąć. – Kilku organizatorom już wystawiliśmy gwarancję na kolejny rok, a największa do tej pory, wystawiona Itace, opiewa łącznie na 150,7 mln zł – informuje Beata Kalitowska, dyrektor ERV. – Jest ona wyższa o ok. 25 mln zł od kwoty gwarancji na sezon 2011/2012 – dodaje.