Nie ma powodu, aby unieważniać umowę kredytową sprzed lat. Zarazem jednak – na skutek zastosowania niedozwolonych postanowień umownych przez bank – frankowicze nie mogą ponosić ryzyka walutowego.
Kredyt frankowy to nadal kłopot / DGP
To clou wczorajszego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. O tyle istotnego, że to pierwsze prawomocne orzeczenie w sprawie bliźniaczej do tej rozstrzygniętej 3 października 2019 r. przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (sygn. akt C-260/18). Stołeczny sąd wskazał, że kredytobiorczynie wygrały spór w 68 proc., a bank w 32 proc.

Ważny, bo pierwszy prawomocny po TSUE

Trybunał Sprawiedliwości UE w uproszczeniu powiedział tak: jeśli umowa kredytowa związana z walutą obcą zawiera niedozwolone postanowienia umowne, to konsument decyduje, czy chce ich „wykluczenia” z umowy.
Jeśli tak, sąd krajowy może orzec o nieważności całej umowy albo przekształcić ją w taką, jak gdyby od początku była ona kredytem złotowym. Sąd nie może natomiast dziurawej po wyrzuceniu klauzul abuzywnych umowy „łatać” ustalonym przez siebie kursem franka, np. wynikającym z tabeli Narodowego Banku Polskiego.
Spór, który został wczoraj rozstrzygnięty przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, był bardzo podobny. Sąd pierwszej instancji stwierdził nieważność umowy kredytu z uwagi na zamieszczenie w niej abuzywnego mechanizmu indeksacji oraz sprzeczność z naturą zobowiązań ustalenia kwoty kredytu do zwrotu samodzielnie przez bank.
– Wyrok będzie o tyle ważny, że pokaże nam, jak sądy polskie mogą reagować na orzeczenie TSUE. Jeszcze przed zamknięciem rozprawy 1 października 2019 r. złożyliśmy w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie wiele pism, w których wykazywaliśmy, że postanowienia o indeksacji i odesłaniach do tabel kursowych określają przedmiot główny umowy – który nie został sformułowany jednoznacznie, jest nieuczciwy i bez niego umowa nie może się ostać. Nasza argumentacja potwierdziła się w wyroku TSUE w sprawie Dziubak – wskazywała jeszcze przed ogłoszeniem orzeczenia Barbara Garlacz, pełnomocniczka frankowiczów.

Bez uznania nieważności umowy

Okazało się jednak, że sąd zmienił wyrok pierwszej instancji. Uznał, że nie ma powodu, aby unieważniać umowę. Postanowił ją przekształcić w kredyt złotowy.
Dlaczego nie orzekł o nieważności? Najprawdopodobniej (w ustnych motywach orzeczenia zostało to jedynie zasugerowane, a nie padło wprost) sąd doszedł do wniosku, że choć klauzula indeksacyjna miała niedozwolony charakter, nie była związana z tzw. postanowieniem głównym umowy.
Sąd wskazał zarazem, że do rozstrzygnięcia pozostanie, w jaki sposób taki kredyt będzie oprocentowany i czy w ogóle powinien być. To jednak nie było przedmiotem rozpoznawanej sprawy, a zatem zajmie się tym inny skład sędziowski w prawdopodobnym kolejnym postępowaniu.
Barbara Garlacz stwierdziła, że choć wyrok generalnie jest korzystny dla jej klientek, złoży skargę kasacyjną w celu uzyskania jeszcze korzystniejszego rozstrzygnięcia, czyli unieważnienia umowy.

Sądowy rollercoaster, bankowe wątpliwości

Powodu do zadowolenia nie ma również sektor bankowy. W najlepszym wariancie kredyt frankowy przekształcony w złotowy będzie najniżej oprocentowanym kredytem hipotecznym na rynku (według stawki LIBOR). Gdyby zaś sąd uznał, że oprocentowanie się w ogóle nie należy, bank nic by nie zyskał, a biorąc pod uwagę konieczność rozliczania się z franków przez lata – stracił. W samej relacji bank – kredytobiorca zaś rozstrzygnięcie w swych skutkach finansowych przypominałoby unieważnienie umowy.
– Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie można określić mianem eksperymentalnego – komentuje Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Wskazuje, że z punktu widzenia banków cieszy to, że sąd nie dopatrzył się powodów do unieważnienia umowy.
– Zaskakujące jednak jest przekształcenie umowy w kredyt złotowy, podczas gdy dekadę temu żadna ze stron nie brała pod uwagę wariantu udzielenia i wzięcia takiego kredytu. Dobrze by było, gdyby sądy przy kształtowaniu na nowo umów sprzed lat zwracały uwagę na to, jakie zachowanie stron byłoby w chwili zawarcia umowy racjonalne – podkreśla ekspert.
I dodaje, że bez wątpienia żaden bank nie zawarłby kredytu bez oprocentowania lub z oprocentowaniem wielokrotnie niższym od rynkowego.
– Dostrzegam potrzebę odniesienia się przez Sąd Najwyższy i do tej sprawy, i do kolejnych, które na pewno będą. Dopiero uchwała SN przyniesie nam odpowiedź na pytanie, jak powinno się w Polsce odczytywać wyrok TSUE. Im szybciej któryś z sądów powszechnych zada pytanie prawne Sądowi Najwyższemu, tym lepiej – uważa Jerzy Bańka.

Możliwe warianty dla kredytobiorców

Do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez SN – gdyby orzeczenie sądu apelacyjnego stało się wyznacznikiem kolejnych – możliwe są trzy podstawowe warianty, wszystkie korzystne dla kredytobiorców.
Jeden to stwierdzenie nieważności umowy (strony oddają sobie wzajemnie to, co wzięły od drugiej – czyli kredytobiorca musi od razu oddać dużą kwotę bankowi, ale jednocześnie kwota ograniczona jest do tej z chwili brania kredytu, a nie dzisiejszej, zaś dotychczasowe wpłaty mogą być przeznaczone na jednorazowy zwrot kredytu), drugi – kredyt po przekształceniu w złotowy oprocentowany będzie stawką LIBOR, oraz trzeci – kredyt okaże się darmowy.
Bartosz Armknecht, prokurent kancelarii ADVISER Armknecht i Partnerzy:
Umowy kredytowe we frankach, w przypadku, gdy przewalutowanie miało jedynie charakter „algorytmowy”, i waluta obca (dewiza) w ogóle nie była materializowana, a jedynie na potrzeby obliczania wartości i kosztów kredytu była indeksowana, może być postrzega w dwojaki sposób. Po pierwsze jako klauzula abuzywna, tj. niedozwolona postanowienie umowne w umowach konsumenckich albo jako część umowy objęta pozornością.
Obie sytuacje rodzą inne skutki prawne. Po pierwsze, gdyby konkretne postanowienia uznać za klauzule abuzywne we wzorcach umownych kredytów frankowych, to postanowienia te przestaną być wiążące dla konsumenta z mocy prawa.
W przypadku instrumentów finansowych takie podejście jest wręcz niebezpieczne dla obrotu gospodarczego. Dlatego należy iść bardziej w kierunku pozorności czynności prawnej w części dotyczącej ustalania rzeczywistej i celowej wysokości kwoty i kosztów kredytu w drodze indywidualnych rozstrzygnięć sądowych.
Problematyczna również jest kwestia uznawania całej czynności prawnej za nieważną co rodzi kolejne skutki prawne łącznie z obowiązkiem spłaty całego zobowiązania itp. Dlatego, ze względu na cel czynność prawnej, zasady współżycia społecznego oraz obrót gospodarczy, Sądy powinny podchodzi do spraw kredytów frankowych indywidualnie, niejako uzupełniając tę czynność prawną o element wykonawczy, zasadniczo realizujący postanowienia klauzuli salwatoryjnej. Pamiętać należy że umowa kredytu jest umową dwustronnie zobowiązującą, bank już kwotę kredytu wypłacił, a wobec ustalenia umowy kredytu za nieważną, zobowiązanie kredytobiorcy do zwrotu kwoty kredytu nie wygasa



orzecznictwo

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 14 października 2019 r., sygn. akt VI ACa 264/19.