O jakich wadach mowa?
Kwestią, którą jako pierwszą podnosimy w większości spraw jest niezgodność umów frankowych z tzw. zasadą swobody umów i zasadami współżycia społecznego. Zgodnie z zasadą swobody umów, strony mogą ułożyć stosunki prawne dowolnie. Ta dowolność doznaje jednak pewnych ograniczeń. Umowa, czy też prawa i obowiązki z niej wynikające, nie mogą sprzeciwiać się ustawie lub zasadom współżycia społecznego, a w naszej opinii znakomita część umów frankowych narusza tę zasadę.
W jaki sposób?
Należy zauważyć, iż banki w oparciu o zapisy umowy przyznały sobie prawo do dowolnego i niczym nieograniczonego kształtowania kursów walut. Co jednak trzeba podkreślić, nie chodzi o to czy banki kształtowały kursy w sposób niekorzystny dla kredytobiorców, a wyłącznie o prawo do takiego kształtowania kursów, które było nieograniczone i poza jakąkolwiek kontrolą ze strony kredytobiorców.
Pamiętać przy tym należy, że jedną z głównych zasad prawa zobowiązań jest równość kontrahentów. Nie ulega wątpliwości, że w przypadku, gdy jedna ze stron może samodzielnie ustalać wysokość zobowiązania drugiej strony, o takiej równości nie ma mowy. Jest to stanowisko ugruntowane w orzecznictwie, w tym orzecznictwie Sądu Najwyższego, co najmniej od lat 90. XX wieku. Dodatkowo w umowach frankowych banki mogły ustalać wysokość zobowiązania kredytobiorców dwukrotnie – przy wypłacie kwoty kredytu, a następnie przy spłacie poszczególnych rat.
Konsekwencją takiej nierównowagi może być nieważność całej umowy. Sądy coraz częściej to dostrzegają i przychylają się do prezentowanego stanowiska. W ostatnich orzeczeniach wydawanych m.in. przez Sąd Okręgowy w Warszawie wyraźnie podkreślany jest fakt, że w każdym przypadku, kiedy określenie wysokości świadczenia zostanie pozostawione wyłącznie woli jednej ze stron, umowa będzie sprzeczna z naturą takiego zobowiązania, co w konsekwencji prowadzi do jej nieważności. Sformułowanie to odnosi się przy tym właśnie wprost do naruszenia zasady swobody umów.
Nie jest to jedyna przesłanka umożliwiająca wydanie korzystnego dla frankowiczów wyroku.
W naszej argumentacji podnosimy także fakt, że elementy charakterystyczne dla umów frankowych, czyli przede wszystkim klauzule przeliczeniowe, powinny zostać z tych umów usunięte, jako że są klauzulami niedozwolonymi. Przepisy kodeksu cywilnego regulujące tę kwestię jasno mówią, że konsumentów klauzule niedozwolone nie wiążą. Postanowienie jest przy tym niedozwolone jeżeli spełnia trzy przesłanki: zawarte zostało w umowach z konsumentami, kształtuje prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami oraz rażąco narusza interesy konsumenta.
W sądzie prezentujemy zatem argumenty, które potwierdzą, że zapisy wiążące złotego z frankiem są niedozwolone i nie mogą być brane pod uwagę przy analizie umowy. Przede wszystkim bardzo rzadko zdarza się, aby bank uzgodnił postanowienia umowy kredytowej z klientem. Banki posługują się bowiem konkretnymi wzorami umów i regulaminów, identycznymi dla większości kredytobiorców.
W swojej praktyce nie spotkaliśmy się ani razu aby ktokolwiek wynegocjował same klauzule przeliczeniowe. Z resztą, nawet świadkowie powoływani przez banki, potwierdzają, że nie ma możliwości negocjacji tych zapisów, bowiem zmieniło by to konstrukcję umowy.
Sprzeczność z dobrymi obyczajami oraz rażące naruszenie interesu konsumenta to tzw. klauzule generalne i ich interpretacja może być bardzo szeroka. Powołujemy się w tym przypadku na cały szereg naruszeń, np. wykorzystanie silniejszej pozycji banku będącego podmiotem wyspecjalizowanym w stosunku do konsumenta, brak właściwego poinformowania o ryzykach związanych z kredytami powiązanymi z obcą walutą, czy wspomniane wcześniej jednostronne ustalanie kursów walut przez bank.
Ważne jest także, że również i Sąd Najwyższy w swoich ostatnich orzeczeniach podkreśla, że sprzeczność z dobrymi obyczajami i naruszenie interesów konsumenta w przypadku klauzul przeliczeniowych polega na uzależnieniu wysokości świadczenia spełnianego przez konsumenta od swobodnej decyzji przedsiębiorcy. Zarówno przeliczenie kwoty kredytu na CHF w chwili jego wypłaty, jak i przeliczenie odwrotne w chwili wymagalności poszczególnych spłacanych rat, służy bowiem określeniu wysokości świadczenia konsumenta. Takie uregulowanie umowne należy uznać za niedopuszczalne (wyrok SN z 9 maja 2019 r., I CSK 242/18).
Skutki uznania zapisów wiążących kredyt złotowy z frankiem są różne. Niektóre sądy uznają, iż taka umowa nie może pozostać w obrocie i uznają ją za nieważną. Inne, co prawda nie stwierdzają nieważności umowy, jednak usuwają z niej zapisy indeksacyjne. Tym samym kredyt frankowy staje się zwykłym kredytem złotowym, a bank zmuszony jest oddać dokonane nadpłaty. Inne składy orzekające idą przy tym o krok dalej i uznają, że umowa kredytu po usunięciu z niej klauzul niedozwolonych i uznaniu, że mamy do czynienia z kredytem złotowym oprocentowanym wg stawki LIBOR stanowi naruszenie zasad współżycia społecznego, ale tym razem w stosunku do banku. Takie rozwiązanie prowadzi jednak również, o czym wspominałem wcześniej, do nieważności umowy.
Jak wynika zatem z powyższego do wytoczenia powództwa, nie jest konieczne czekanie na orzeczenie TSUE, choć jego pojawienie się na pewno będzie pomocne. W mojej ocenie sądy przestaną mieć wątpliwości, że jedyną konsekwencją stosowania przez bank klauzul niedozwolonych jest ich eliminacja. Skupić się będą mogły zatem jedynie na rozstrzygnięciu skutków takiej eliminacji, tzn. czy w okolicznościach danej sprawy umowa może dalej obowiązywać.