2 lipca rano (godz. 08:50) za euro trzeba było zapłacić 4,2425 zł, dolar kosztował 3,7570 zł, szwajcarski frank 3,8030 zł, a brytyjski funt 4,75 zł.
Złoty rozpoczął pierwszy tydzień lipca od umocnienia do szwajcarskiego franka w ślad za spadkiem awersji do ryzyka na rynkach globalnych, lekko umacniając się też do euro. Jednocześnie wczoraj miała miejsce realizacja zysków na GBP/PLN, po tym jak wcześniej para ta przetestowała półroczne minima. O 2,5 gr natomiast podrożał dolar, co było wprost reakcją na poniedziałkowy spadek notowań EUR/USD do 1,1288 na koniec dnia z 1,1371.
Bez wpływu na sentyment do polskiej waluty pozostał czerwcowy odczyt indeksu PMI dla sektora przemysłowego w Polsce, który niespodziewanie pokazał jego spadek do 48,4 pkt. z 48,8 pkt. w maju, podczas gdy oczekiwano wzrostu do 48,9 pkt. To akurat nie dziwi. Dopóki recesyjne odczyty indeksu PMI nie znajdują potwierdzenia w znaczącym wyhamowaniu produkcji przemysłowej, dopóty te dane będą ignorowane.
Dziś i jutro natomiast zignorowane powinny zostać wyniki posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Rada nie tylko nie zmieni stóp procentowych, pozostawiając główną z nich na rekordowo niskim poziomie 1,50 proc., ale też istotnie nie zmieni komunikatu towarzyszącego tej decyzji. Można oczekiwać, że czerwcowe przyspieszenie inflacji w Polsce do 2,6 proc. z 2,4 proc. R/R w maju, zostanie skwitowane jako mieszczące się w scenariuszu bazowym. Rada dalej będzie podkreślać, że w kolejnych latach wzrost gospodarcza będzie hamował, przez co ryzyko znaczącego przestrzelenia celu inflacyjnego jest niskie, co uzasadnia dalszą stabilizację stóp procentowych w Polsce.
Pozytywne nastroje na rynkach globalnych w dalszym ciągu działają na korzyść złotego, ale spadek notowań EUR/USD skutecznie zniechęca do jego dalszych zakupów. Dlatego wtorek na krajowym rynku walutowym powinien upłynąć pod znakiem niewielkich wahań i oczekiwania na impulsy z zagranicy.