Sejm uchwalił przepisy, które pomogą odzyskać środki nieuważnym nadawcom. Dotychczas, gdy adresat nie chciał oddać pieniędzy, często źle wykonany przelew skutkował nieodwracalnymi stratami. O problemie od kilku lat pisał DGP.



Do 2011 r. kłopotów nie było. Wówczas nadawca wpisywał numer rachunku odbiorcy oraz jego dane. Jeśli jedno nie zgadzało się z drugim, do transakcji nie dochodziło. Sytuacja zmieniła się jednak po implementacji unijnej dyrektywy w sprawie usług płatniczych (2007/64/WE). Zgodnie z nią przelewy są właściwie autoryzowane, gdy wskazano unikatowy identyfikator, bez względu na podane przez użytkownika inne informacje dodatkowe. W praktyce tym identyfikatorem jest numer rachunku. Możliwe więc stało się dokonanie omyłkowego przelewu (choć ryzyko tego nie jest duże, gdyż w numerze rachunku znajdują się sumy kontrolne).
Środki w praktyce były nie do odzyskania. Nieostrożny nadawca mógłby domagać się zwrotu pieniędzy w toku postępowania sądowego. Teoretycznie przysługuje mu roszczenie o bezpodstawne wzbogacenie opisane w art. 405–414 kodeksu cywilnego. Ale najpierw musiałby wiedzieć, kogo powinien pozwać. A banki nie mogły ujawnić danych adresata, gdyż są związane tajemnicą bankową.
Naprzeciw trudnościom wyszedł prezydent. We współpracy z rzecznikiem finansowym przygotował nowelizację ustawy o usługach płatniczych, którą właśnie uchwalił Sejm.
Nowe przepisy zakładają, że bank będzie natychmiast przekazywał właścicielowi rachunku, na który trafi błędna wpłata, informację, że to nie jego pieniądze. Zażąda ich przekazania na tzw. rachunek zwrotu prowadzony przez przedsiębiorcę. Po co tak, a nie zwrotny przelew do nadawcy? By nie było ryzyka wyłudzania danych posiadaczy rachunków (można sobie wyobrazić dokonywanie przelewów po np. 5 groszy i żądanie zwrotu w celu pozyskania wrażliwych informacji o tysiącach osób).
W niektórych sytuacjach, gdy odbiorca nie będzie chciał oddać pieniędzy, bank będzie mógł przekazać nadawcy dane adresata. Po to, by możliwe było złożenie powództwa. Ustawa przewiduje też możliwość egzekucji środków.
Bezprawne zadysponowanie pieniędzmi omyłkowo wpłaconymi na konto może być potraktowane jako przestępstwo przywłaszczenia cudzego mienia (wyrok Sądu Najwyższego z 7 listopada 2014 r., sygn. akt V KK 236/14). Do tej pory jednak osoby nieoddające pieniędzy nie ponosiły konsekwencji. Tłumaczyły się tym, że nie sprawdzają na bieżąco rachunku i nie zorientowały się, że mają nadmiarowe środki. Udowodnienie, że tłumaczenie jest nieprawdziwe, graniczyło z cudem.
Sprawy z reguły w ogóle nie trafiały do sądów.
„Przestępstwo przywłaszczenia prawa majątkowego z art. 284 par. 1 kodeksu karnego jest przestępstwem umyślnym. Osoby, które otrzymały te przelewy, nie działały umyślnie. Stało się to niezależnie od ich woli. Brak woli zwrotu kwot nie powoduje, że popełniły przestępstwo w wyniku zaniechania. Nie ciąży na nich prawny obowiązek zwrotu” – tłumaczyła w 2015 r. na naszych łamach szefowa Prokuratury Rejonowej w Gdyni powód odmowy wszczęcia dochodzenia w jednej ze spraw.
Etap legislacyjny
Ustawa uchwalona przez Sejm