Na początku dyskusji Renata Mroczek, wiceprezes Urzędu Regulacji Energetyki, zwróciła uwagę na skalę inwestycji, jakie muszą zostać poniesione w związku z transformacją energetyczną i to, jak istotną rolę ona odgrywa. Podkreśliła że jest wyzwaniem finansowym i logistycznym, ale również szansą dla gospodarki. Jej realizację mogłaby utrudnić kumulacja projektów.

Grzegorz Onichimowski, prezes zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych mówił natomiast między innymi o znaczeniu rynku mocy i niezbędnej elastyczności systemu.

TAURON inwestuje w rozwój

Jak definiował Grzegorz Lot, prezes zarządu TAURON Polska Energia, transformacja energetyczna ściśle wiąże się z potrzebami klientów, ma pozwolić odbiorcom biznesowym tworzyć przewagi konkurencyjne a prywatnym – utrzymać gospodarstwo domowe i zapewnić odpowiedni komfort życia. Atrakcyjne ceny mają wspierać pożądaną elektryfikację.

Szacujemy, że w Polsce podwoi się, może nawet potroi, zużycie energii elektrycznej – wskazywał Grzegorz Lot.

Chodzi o odejście od gazu w domach czy w firmach a także od węgla, stosowanie pomp ciepła czy popularyzację samochodów elektrycznych. Dlatego potrzebne i uzasadnione są inwestycje koncernów energetycznych. TAURON tylko w dystrybucję zainwestuje w ciągu 10 lat 60 mld zł.

Grzegorz Lot podkreślał, że działania koncernów mają znaczenie również dla konkurencyjności i atrakcyjności polskiej gospodarki. Inwestorzy zagraniczni – choćby zainteresowani lokowaniem u nas data center, ale to tylko jeden z wielu przykładów – pytają w pierwszej kolejności o dostęp do energii czy też o cenę zielonej energii.

Bijemy się z Europą i ze światem, żeby biznes był lokowany u nas – podkreślił Grzegorz Lot.

TAURON Polska Energia rozpoczął realizację nowej strategii, którą ogłosił w grudniu 2024 roku. Zakłada ona obok inwestycji w segment dystrybucyjny osiągnięcie ponad 6 GW mocy zainstalowanych w odnawialnych źródłach i magazynach energii do 2035 roku. Do 2040 roku TAURON ma osiągnąć neutralność klimatyczną. A co z wytwórczymi aktywami węglowymi? Planowane jest stopniowe wygaszanie konwencjonalnych wyeksploatowanych jednostek klasy 200MW przy równoczesnym maksymalnym wydłużeniu czasu ich rentowanej eksploatacji. Przy czym dokładny scenariusz zależy od tego, do wydarzy się na rynku mocy. TAURON ma jeszcze konwencjonalną jednostkę 910 MW – firma deklaruje gotowość wydzielenia jej do 2030 do Skarbu Państwa albo osiągnięcia przez nią samodzielności finansowej (ring fencing)

Jak podkreślał w dyskusji prezes Lot, spółka musi poznać zapotrzebowanie na pracę tych jednostek w najbliższych latach, żeby optymalizować proces ich utrzymania i wykorzystania. W tle jest bezpieczeństwo energetyczne państwa.

Warto dodać, że plany TAURONU przewidują również stabilizację finansową, spółka planuje wypłatę dywidendy już za 2028 rok.

Mrożenie cen prądu ma swoje wady

Wiele emocji – i nie inaczej było podczas EuroPOWER – budzi zamrożenie cen prądu. Gospodarstwa domowe płacą obecnie 500 zł netto za 1 MWh. Czy energia powinna być tania? Jak zwrócił uwagę prezes Lot, pytanie brzmi, co to znaczy „tania”? Czy jest to rzeczywiście 500 zł? Czy może 400? Wyliczył przy tym, że przeciętne oszczędności gospodarstwa domowego z tytułu zamrożenia cen prądu sięgają kwartalnie 50-60 zł (zużycie na poziomie 2 MWh rocznie). Firmy energetyczne co prawda otrzymują rekompensaty, ale ponoszą też dodatkowe wydatki związane z rozliczaniem i przeprowadzaniem całej operacji.

– Trzeba również przeszkolić klientów, poinformować. To są ogromne koszty, które ponosi cały sektor. Co jednak najważniejsze – tak czy inaczej pokrywane są one przez klienta. Nie ma darmowej energii elektrycznej. Albo klient płaci bezpośrednio za to, co zużywa, albo w inny sposób, na przykład w podatkach. Jestem zwolennikiem, żeby cena energii elektrycznej była rynkowa – podkreślał prezes Lot dodając, że jej poziom będzie pochodną konkurencyjnej walki o klienta.

Co więcej – ta cena może być już obecnie nawetniższa niż 500 zł za 1 MWh. Wymaga to jednak, jak mówił prezesa TAURONA, zaangażowania klienta. Najpopularniejsza jest obecnie taryfa G11, zwana też jednostrefową czy też całodobową. Wybiera ją 95 proc. odbiorców.

– To jest przysłowiowy all inclusive. A to zawsze jest najdroższy wariant – mówił obrazowo Grzegorz Lot.

Można inaczej – tylko trzeba wówczas zwrócić uwagę, ile energii i kiedy się zużywa. Potrzebna jest zmiana zachowania.

TAURON Polska Energia wprowadził pilotażowo taryfę dynamiczną, w czerwcu zaprezentuje kolejną ofertę opartą o to rozwiązanie.

Taryfa dynamiczna to model rozliczeń, w którym ceny energii zmieniają się w czasie rzeczywistym, zależnie od popytu i podaży na towarowej giełdzie energii. Gdy zapotrzebowanie pozostaje niewielkie, na przykład w nocy, cena jest niższa, a w godzinach szczytu może wzrastać. Dzięki przesunięciu największego zużycia energii na tańsze godziny, można obniżyć rachunki za prąd. Klienci TAURONA, korzystający z taryf dynamicznych (sprzedażowych i dystrybucyjnych) płacą osiągają nawet 480 zł za 1 MWh.

Prezes Lot wskazywał, że mogą zdarzyć się okresy, trwające tydzień czy dwa, kiedy energia będzie droga. Po pierwsze jednak, klient będzie miał tego świadomość i będzie mógł reagować, po drugie, zrekompensuje mu to czas niższych notowań.

W podobnym tonie wypowiadał się Grzegorz Onichimowski mówiąc, że mrożenie cen nie jest niczym innym, jak przekładaniem pieniędzy z podatków na dotacje. Najwięcej otrzymują ci, którzy zużywają jej najwięcej.

– Nie jest to chyba specjalnie sprawiedliwa redystrybucja – ocenił prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych dodając, że jest to jednocześnie ta grupa, która może być elastycznym odbiorcą prądu. Podkreślał jednocześnie znaczenie pomocy dla zagrożonych ubóstwem energetycznym.

– Mamy dzisiaj stary model, taryfę G11 i do tego się pozycjonujemy w Polsce, że ma być „tanio”. Nie. Tanio będzie wtedy, jeżeli będzie konkurencja a zaangażowany klient będzie podążał zgodnie z naturą – puentował prezes Lot.

JPO