Kiedy temperatura spada, drożeje gaz – w Europie wraca dyskusja o mrożeniujego cen. Podobnie jak w czasie kryzysu energetycznego lat 2021–23 sposobem na obniżenie kosztów coraz częściej staje się – tam, gdzie to możliwe – porzucanie tego paliwa na rzecz alternatyw. Rezultat? W Polsce od początku miesiąca notujemy najwyższy od ponad roku, 63-proc. udział węgla w miksie energetycznym.

Ceny gazu w przyjmowanym jako główny punkt odniesienia dla Europy rotterdamskim hubie TTF osiągnęły w tym tygodniu najwyższy pułap od dwóch lat, w kulminacyjnym momencie zbliżając się do pułapu 60 euro za megawatogodzinę paliwa. To dzwonek alarmowy dla UE, który sprawił, że na salony wraca dyskusja o limitach cenowych.

O tym, że takie rozwiązanie znalazło się na stole i może zostać włączone do pakietu propozycji związanego z szykowaną w Brukseli strategią przemysłową, napisał wczoraj „Financial Times”. „Dynamiczne limity” na rynku gazu to jedno z rozwiązań stabilizujących ceny energii zawartych w głośnym raporcie b. szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego. Teraz propozycje te, jak ustalił „FT”, są „szczegółowo analizowane” w Brukseli.

Mrożenie cen gazu miało być odpowiedzią na kryzys

Interwencja tego typu budzi w UE kontrowersje. Zaniepokojeni są m.in. traderzy, giełdy energii i przedstawiciele sektora finansowego, którzy we wtorek skierowali w tej sprawie wspólny list do Ursuli von der Leyen, ostrzegając przed „niezamierzonymi konsekwencjami” interwencji i zarzucając Draghiemu oparcie się na mylnie interpretowanych i niepełnych danych.

Rozważania nad limitami wracają mniej niż dwa tygodnie po tym, jak wygasł – nigdy niezastosowany w praktyce – mechanizm mrożenia cen gazu przyjęty w odpowiedzi na kryzys. Komisja uznała, że nie ma potrzeby jego wydłużania, ponieważ sytuację na rynku UE udało się opanować poprzez „strukturalne ograniczenie zapotrzebowania” na surowiec, pozyskanie „niezawodnych dostaw” gazu skroplonego (LNG) z zaufanych źródeł oraz rozwój infrastruktury importowej. Wygaszona regulacja zakładała, że limit miał być inicjowany dopiero w momencie, gdyby notowania w TTF przekroczyły pułap 180 euro za megawatogodzinę. Tym razem według „FT” jedną z okoliczności, na które odpowiadałaby interwencja, jest ogromny rozstrzał cenowy między cenami gazu w Europie i Ameryce.

Europejskie magazyny gazu pełne w połowie

Z czego wynika poruszenie na rynku? Po pierwsze, magazyny gazu w UE są wypełnione w 49 proc., czyli poniżej średniej z ostatnich pięciu lat, a zdaniem Andrzeja Sikory, prezesa Instytutu Studiów Energetycznych (ISE), należy się spodziewać, że będą dalej opróżniane. Główną przyczyną jest fala chłodu przetaczająca się obecnie przez Europę. – Powinniśmy jednak patrzeć na magazyny gazu z szerszej perspektywy. Najważniejsze są obecnie obiekty w Niemczech i Austrii, które stabilizują systemy gazowe w całym regionie Europy Środkowej. Polskie magazyny są znacznie mniejsze i służą wyłącznie stabilizacji systemu w naszym kraju – tłumaczy. Mocno wydrenowane zostały też obszerne magazyny ukraińskie, które w minionych latach wspierały stabilność unijnego rynku. Ich poziom zapełnienia to zaledwie 9 proc., i to Kijów ma potrzebę posiłkowania się dodatkowymi dostawami z Europy.

Tylko w ostatni wtorek zapotrzebowanie na gaz w Polsce wyniosło 81,5 mln m sześc. Był to najwyższy wynik trwającego sezonu zimowego. Zgodnie z niektórymi prognozami, mrozy zostaną z nami jeszcze przez jakiś czas, a może nawet się pogłębią, więc zdaniem obserwatorów rynku niewykluczone, że zostanie pobity dzienny rekord zapotrzebowania na „błękitne paliwo”, ustanowiony zimą 2021 r. (88,8 mln m sześc.).

Ceny podbija większe zużycie gazu w elektroenergetyce

Równocześnie zakończenie tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę oznacza relatywne zwiększenie zapotrzebowania na dostawy z innych kierunków i podwyższoną wrażliwość na zakłócenia dostaw. W tym te związane z konkurencją cenową na rynku LNG pomiędzy krajami europejskimi a azjatyckimi. – Ten czynnik występuje od zawsze, ale w tej chwili to ceny w Europie są wyższe niż w Azji – wskazuje Andrzej Sikora.

Tym razem problem nie leży po stronie podażowej, ponieważ moce terminali eksportowych w Stanach Zjednoczonych (które dyktują warunki na globalnym rynku LNG) pod administracją Donalda Trumpa działają bez żadnych ograniczeń. W 2024 r. Amerykanie wyeksportowali w sumie mniej więcej 130 mld m sześc. LNG po regazyfikacji, czyli o ok. 6 proc. więcej niż rok wcześniej. Znaczna większość eksportu, bo nieco ponad 70 proc., trafia do krajów europejskich. – Katar, drugi największy gracz na rynku, dopiero rozbudowuje swoje zdolności eksportowe, które pozwolą mu zbliżyć się do poziomu amerykańskich zdolności produkcyjnych – zauważa Sikora.

Oprócz zwiększonego zapotrzebowania na cele grzewcze ceny podbija większe zużycie gazu w elektroenergetyce, do czego przyczyniają się złe warunki dla źródeł odnawialnych – słabe nasłonecznienie i wiatr. A że w europejskim systemie o cenach energii decydują koszty wytwarzania w najdroższych, domykających miks elektrowniach, wzrost notowań gazu oznacza automatycznie większe wahania cen energii elektrycznej przy zmianach pogody.

Podobnie jak w czasie kryzysu energetycznego lat 2021–23 sposobem na obniżenie kosztów coraz częściej staje się – tam, gdzie to możliwe – porzucanie tego paliwa na rzecz alternatyw. Rezultat? W Polsce od początku miesiąca notujemy najwyższy od ponad roku, 63-proc. udział węgla w miksie energetycznym. W wielu branżach bardziej atrakcyjna od gazu okazuje się też ropa naftowa – w poniedziałek cena gazu w TTF w przeliczeniu na ekwiwalent baryłki ropy naftowej przekroczyła symboliczny próg 100 dol. W tym samym czasie średnia cena ropy Brent nie przekraczała 76 dolarów. Według agencji Bloomberga przełoży się to na wzrost europejskiego zapotrzebowania na ten ostatni surowiec. ©℗

ikona lupy />
Oprócz zwiększonego zapotrzebowania na cele grzewcze ceny podbija większe zużycie gazu w elektroenergetyce, do czego przyczyniają się złe warunki dla źródeł odnawialnych - słabe nasłonecznienie i wiatr / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe