Są zręby dokumentu, który określi plan działań w sektorze węgla kamiennego na lata 2016–2030. W strategii przygotowanej w resorcie energii nie ma mowy o prywatyzacji ani likwidacji zakładów wydobywczych.
Górnictwo węgla kamiennego pozostanie w rękach państwa, będzie konsolidowane z energetyką, nie wyklucza się też łączenia spółek węglowych – wynika z pierwszej, roboczej wersji strategii dla sektora, datowanej na 23 sierpnia 2016 r., do której dotarł DGP. Dokument podsumowuje też lata 2007–2015, a więc czas, gdy obowiązywał poprzedni program dla górnictwa.
Autorzy nie kryją, że ta część gospodarki ma przed sobą bardzo trudny czas. Wśród słabych stron branży resort energii, nadzorujący biznes węglowy, zdefiniował m.in. małą elastyczność zdolności produkcyjnych w dostosowaniu do potrzeb, nieefektywne struktury organizacyjne skutkujące wydłużaniem decyzji, słabe wykorzystanie maszyn (ok. 40 proc.). Dostrzeżony też problem górniczych związków zawodowych, które od lat blokują przemiany, uznano, że słabością sektora wydobywczego jest „nadreprezentacja strony społecznej przy znacznym stopniu jej rozdrobnienia, powodująca utrudnienia w wypracowaniu jednolitych stanowisk”. Jak zauważają autorzy dokumentu, słabe strony to też niski udział czynników motywacyjnych w systemie płac, czego wynikiem jest „niska elastyczność kosztowa”, posiadanie przez firmy górnicze trudno zbywalnych aktywów, czy wreszcie bardzo zła sytuacja ekonomiczno-finansowa, w tym niska płynność finansowa przedsiębiorstw lub jej brak.
Strategia wymienia także zagrożenia dla branży. To m.in. duża zależność od sytuacji na światowych rynkach i nadwyżka surowca, którą resort szacuje na nawet 15–20 mln ton przy rocznej produkcji ok. 70 mln ton. Ustabilizowanie cen zbytu poniżej oczekiwań – na poziomie ok. 60 dol. za tonę – przy niskich cenach ropy i relatywnie niskiej wartości dolara w stosunku do złotego skutkuje wzrostem konkurencyjności węgla importowanego, głównie z Rosji. W dodatku rośnie konkurencyjność innych nośników energii, brakuje pewnych rozwiązań prawnych, za długo trwa proces koncesyjny, zbyt duże są też koszty przewozu i trudności w dostępności taboru (to uwaga w kierunku PKP Cargo, choć nie napisana wprost) – wymieniają autorzy strategii. Zwracają też uwagę na politykę klimatyczną Unii Europejskiej, ale jednocześnie wśród zagrożeń wskazują pojawienie się na krajowym rynku nowych producentów węgla.
Tworzący strategię specjaliści z resortu energii wskazali też mocne strony polskiego górnictwa. Zaliczono do nich zasoby, które wynoszą 66,5 mld ton, z czego do wydobycia nadaje się 48 mld ton. Gdyby pod uwagę brać tylko udostępnione już złoża, węgla wystarczy nam na ok. 50 lat. Za plus uznali także duży potencjał technologiczny oraz wysoki stopień rozpoznania zagrożeń naturalnych, pozwalający na odpowiednią profilaktykę. Do tego dochodzi bardzo dobrze wyszkolona kadra i wreszcie „jeden większościowy właściciel (bezpośredni lub pośredni) wszystkich podmiotów sektora górnictwa węgla kamiennego”. Można z tego wnioskować, że nie ma planów prywatyzacji sektora, co nie jest zaskoczeniem, zważywszy że w jego ratowanie zaangażowano wyłącznie firmy kontrolowane przez Skarb Państwa.
Nasze kopalnie maja pracę na kilkadziesiąt lat / Dziennik Gazeta Prawna
Autorzy dokumentu do pozytywnych wiadomości dla branży zaliczają sprzyjającą politykę rządu, utrzymujący się wysoki poziom zależności krajowego zapotrzebowania na energię od węgla, budowę rynku mocy w Polsce. W ich ocenie inne plusy to m.in. bliska lokalizacja kluczowych klientów, dobra jakość połączeń pomiędzy kopalniami i odbiorcami, możliwość rozwoju czystych technologii węglowych, pozyskania nowych i poszerzenie obecnych rynków zbytu. Chodzi m.in. o Czechy i Niemcy, gdzie likwidowane są kopalnie.
Wśród szans dla górnictwa wymieniono proces pionowej integracji kapitałowej między producentami węgla kamiennego a energetyką oraz „w dalszej perspektywie możliwość integracji pomiędzy krajowymi producentami węgla”, a także działania interwencyjne podejmowane przez państwo w odniesieniu do tego sektora. Polska stara się o zatwierdzenie w Brukseli ponad 5 mld zł pomocy publicznej dla kopalń.
„Celem głównym programu jest tworzenie warunków sprzyjających budowie rentownego, efektywnego i nowoczesnego sektora górnictwa węgla kamiennego, opartego na wiedzy i innowacjach, który działając w przyjaznym oraz przewidywalnym otoczeniu programowo-prawnym, pozwala na efektywne wykorzystanie kapitału zasobowego, społecznego i gospodarczego dla zapewnienia wysokiej niezależności energetycznej Polski oraz wspierania konkurencyjności gospodarki narodowej” – czytamy w projekcie dokumentu.
Jakie mają być efekty? To m.in. zaspokojenie krajowego zapotrzebowania na węgiel, wsparcie konkurencyjności rynku energetycznego, ciepła i rynku koksowego.
„Kluczem jest przeprowadzenie, przy aktywnym współudziale państwa, radykalnej sanacji krajowego sektora górnictwa węgla kamiennego” – piszą autorzy projektu. Słowo „likwidacja” nie pada w kontekście kopalń w całym, liczącym na razie 66 stron dokumencie.
Górnicze związki zawodowe od lat blokują przemiany w tej branży
Maciej Bukowski prezes instytutu WiseEuropa / Dziennik Gazeta Prawna
ROZMOWA
Ewolucyjne pożegnanie z węglem
DGP: Rząd obiecał nową strategię dla sektora węgla kamiennego do końca tego roku. Ma obejmować lata 2016–2030. To wystarczy?
Wystarczy, pod warunkiem że ten dokument będzie traktowany serio. Musi być bardzo dokładnie przemyślany i powinien pójść torem: sanacja – restrukturyzacja – odchodzenie od węgla. Bo taka jest prawda o wydobyciu węgla kamiennego w Polsce. Teraz energetyka jest oparta w przeważającej części na węglu, ale to trend spadkowy – za 50 lat nie będzie tego biznesu.
Rząd powinien w takim razie określić, jak długo będzie działać każda kopalnia?
To są szczegóły. Na pewno można określić kryteria, które kopalnia powinna spełnić, by pracować dalej. I nie chodzi tylko o wielkość zasobów węgla nadających się do wydobycia. Pod uwagę należy wziąć np. efektywność w tonach na rok na pracownika. Dzisiaj to 600 czy 700 ton, a powinno być dwa razy więcej. W strategii powinniśmy więc poznać ścieżkę dojścia do takiego poziomu, który pozwoli kopalniom na poprawę wyniku.
A sanacja?
Czy będziemy mówić o likwidacji, wygaszaniu, czy wyciszaniu kopalń, należy pamiętać, że ich przenoszenie do Spółki Restrukturyzacji Kopalń w celu zamknięcia z użyciem publicznych pieniędzy, zgodnie z wytycznymi UE, możliwe jest tylko do końca 2018 r. A trzeba sobie jasno powiedzieć, że przy dzisiejszych nadwyżkach węgla i wciąż wysokich kosztach wydobycia utrzymanie wszystkich zakładów nie będzie możliwe, zresztą pierwsze decyzje w tej sprawie są już podejmowane (m.in. ta o zamknięciu kopalni Krupiński należącej do JSW w 2017 r. – red.).
I co dalej?
Trzeba zaplanować też to, co będzie się działo w otoczeniu okołogórniczym. Co z kontrahentami kopalń, co ze szkołami górniczymi, co z miastami, które pozostaną bez znaczących przychodów budżetowych, które dzisiaj gwarantują im zakłady wydobywcze? Dla nich potrzeba programów inwestycyjnych i czegoś w zamian. W ostatnich latach wszystkie rządy mają problem z wyrażeniem prawdy, przekazaniem jej górnikom wprost. A prawda jest taka, że będziemy powoli odchodzić od węgla, więc warto przygotować harmonogram tych działań, by była to ewolucja, a nie rewolucja. Tak naprawdę strategia musi sprawić, by jej realizacja zapobiegła upadkowi górnictwa. Jeśli jednak rząd znowu ugnie się pod presją związkowców, kopalnie po prostu bardzo szybko zbankrutują. I nie pomogą już żadne plany ratunkowe.
Dobre wieści dla górników. Węgiel kamienny chwilowo wrócił do łask – Czytaj na Forsal.pl