Tauron ma zupełnie inny punkt startowy niż pozostałe spółki energetyczne. Aktywa węglowe odpowiadają u nas za ok. 10 proc. wyniku EBITDA. Dlatego w przypadku Tauronu dyskusja o utworzeniu zewnętrznego podmiotu, który skonsoliduje jednostki konwencjonalne, była istotna z powodu widoków na otrzymanie korzystniejszego finansowania. Wciąż deklarujemy gotowość do przeprowadzenia tego procesu. Jednak to, że udało nam się pozyskać 11 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy w ramach bardzo nisko oprocentowanych pożyczek, pokazuje, że jesteśmy w stanie zdobyć tanie pieniądze i zmienić kierunek inwestycyjny, który jest w 90 proc. oparty na dystrybucji prądu i źródłach odnawialnych. Jak widać, taka perspektywa również jest atrakcyjna dla inwestorów.
Naszym naczelnym obowiązkiem jest dbałość o akcjonariuszy – a Skarb Państwa ma pakiet ok. 30 proc. akcji. Nasza nowa strategia nie jest szokiem dla rynku. Już wcześniej otwarcie komunikowaliśmy kierunki, w których będziemy chcieli zmierzać – np. w zakresie odstawień mocy węglowych, w szczególności w scenariuszu braku wsparcia w postaci rynku mocy, albo w zakresie inwestycji w OZE, zwłaszcza w energetykę wiatrową na lądzie. Po kursie akcji widzimy, że nasza wizja została pozytywnie odebrana. Przygotowaliśmy kilka scenariuszy transformacji – zarówno z uwzględnieniem powołania zewnętrznej agencji, jak i takie, w których te jednostki pozostaną pod naszym zarządem. Niezależnie od finału przedstawiliśmy konkretny i ambitny plan transformacji – to, że jest realistyczny, potwierdzają pozytywne sygnały z rynku.
Nie ukrywamy, że były trudne. Ludzie obawiają się utraty pracy, to zrozumiałe. Naszym zadaniem było przygotowanie takich rozwiązań, które z jednej strony podtrzymają zaufanie załogi, a z drugiej zadbają o interes akcjonariuszy. Nigdy nie było tajemnicą, że przyszłość bloków węglowych jest uzależniona od tego, jak będzie wyglądał w kolejnych latach rynek mocy. Transparentnie komunikowaliśmy stronie społecznej, jaki jest stan regulacji w tym obszarze, ale jednocześnie zaangażowaliśmy się w lobbing i pokazywaliśmy regulatorowi, co jest konieczne, by wydłużyć życie elektrowni węglowych. Zagwarantowaliśmy pracę dla każdego pracownika. Przed nami boom inwestycyjny w segmencie dystrybucji. Popyt na wykwalifikowaną kadrę pracowniczą będzie ogromny. Ponadto w polskim prawie funkcjonuje instytucja urlopów energetycznych na wzór urlopów górniczych, które pozwalają na wcześniejsze przejście na emeryturę. Średnia wieku w naszej spółce córce, czyli Tauron Wytwarzanie, to nieco ponad 50 lat – więc ci pracownicy, którzy zechcą skorzystać z takiej opcji, będą mogli to zrobić. Pozostali otrzymają propozycję relokacji w ramach grupy. Zwolnienia grupowe nigdy nie były rozważane.
Uchwała zarządu Tauronu o zamiarze zamknięcia bloków węglowych została przyjęta w 2021 r. Według niej większość bloków węglowych miało zostać zamkniętych do 2025 r., chyba że warunki rynkowe uległyby zmianie i te bloki byłyby nadal rentowne. Systematycznie komunikowaliśmy PSE, jak sytuacja wygląda z naszej strony. Zarówno PSE, jak i poszczególne ministerstwa odpowiedzialne za transformację energetyczną są świadome tej sytuacji. Nagłaśnialiśmy to, przekazywaliśmy w mediach, informowaliśmy o tym naszych pracowników i społeczności lokalne. Ludzie rozumieją sytuację. To, w jakim kształcie zostanie przyjęty rynek mocy, nie zależy od nas. Jeżeli warunki będą dobre, zdołamy uzyskać wsparcie dla naszych jednostek. Maksymalnie zoptymalizowaliśmy nasze jednostki, by mogły wziąć udział w aukcjach. Cięliśmy koszty tak, by wymagane wsparcie ze strony rynku mocy było jak najmniejsze, żebyśmy jak najbardziej wydłużyli funkcjonowanie naszych jednostek konwencjonalnych. Teraz piłka nie jest już po naszej stronie.
Jedno i drugie. Obecnie przygotowujemy wiele projektów fotowoltaicznych i magazynów energii. Te przedsięwzięcia jesteśmy w stanie realizować sami. Inwestycje w farmy wiatrowe powinny dziś trwać pięć–siedem lat, choć w praktyce może to być nawet kilkanaście lat. Z dyrektywy RED III wynika, że to powinno zajmować znacznie mniej czasu. W dalszym ciągu czekamy na liberalizację ustawy wiatrakowej. Jednak gdy spojrzeć na to, co zaplanowaliśmy na 2030 r., jeśli chodzi o udział OZE w naszym miksie wytwórczym, to nie moglibyśmy budować nowych mocy własnymi siłami, zabrakłoby nam czasu. Niemniej w dłuższej perspektywie chcemy się opierać na inwestycjach, które będziemy rozwijać sami. ©℗