Sytuacja na rynku wróciła do normy i przestaliśmy już mieć do czynienia z lękami, które towarzyszyły nam w czasach kryzysu energetycznego. Z niskich cen prądu skorzysta jednak przede wszystkim biznes.

Średnia cena prądu w kontraktach rocznych na polskiej Towarowej Giełdzie Energii (TGE) w III kw. wyniosła 452,72 zł za megawatogodzinę i jest to spadek o 186 zł w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku. Roczne kontrakty na TGE to umowy terminowe, które pozwalają na zakup lub sprzedaż określonej ilości energii elektrycznej z dostawą na cały nadchodzący rok. Cena takiego kontraktu jest ustalana z wyprzedzeniem i zapewnia stabilność kosztów lub przychodów przez dłuższy czas. Uczestnicy rynku, tacy jak producenci energii i duzi odbiorcy przemysłowi, korzystają z tego rodzaju umów, aby zabezpieczyć się przed wahaniami cen, zarządzać ryzykiem i planować budżet na podstawie przewidywalnych kosztów prądu.

Wyższe ceny surowców

Główne elementy, które przekładają się na ceny prądu na rynku terminowym, to ceny surowców, czyli gazu i węgla, oraz uprawnień do emisji CO2. Te ostatnie są wyraźnie niższe niż w zeszłym roku. Spadły też ceny węgla i gazu. Zapotrzebowanie również kształtuje ceny, o czym przekonaliśmy się przy okazji pandemii koronawirusa, ale w ostatnich latach to właśnie zmienność cen paliw była decydującym czynnikiem cenotwórczym.

Spokój rynku odczują przede wszystkim odbiorcy z taryf B i C, czyli biznes i przemysł. Ich stawki są często niższe od ceny, jaką na swoim rachunku widzi statystyczny Kowalski. Maciej Gacki, członek zarządu firmy Xoog Operator i ekspert ds. rynku energii, tłumaczy, że z tego powodu spółki starają się jak najbardziej wykorzystać to, że ceny są niższe niż jeszcze kilka miesięcy temu, i oferować lepsze ceny klientom biznesowym. – To oni na tym skorzystają – mówi DGP.

Z kolei na Rynku Dnia Następnego (RDN) cena 1 MWh wyniosła 450,49 zł, czyli o 81,42 zł mniej niż przed rokiem. Jest to platforma, na której uczestnicy handlują energią elektryczną z dostawą na kolejny dzień. Oznacza to, że sprzedawcy energii muszą z jednodniowym wyprzedzeniem jak najlepiej oszacować ilość energii, którą będą mogli dostarczyć do systemu, a następnie zaoferować za nią jak najlepszą cenę tak, by ich oferta została zaakceptowana. Każda doba podzielona jest na 24 godzinowe notowania (okresy rozliczeniowe), w których członkowie giełdy mogą kupować i sprzedawać prąd. RDN odgrywa więc kluczową rolę w bilansowaniu zapotrzebowania na energię w krótkoterminowej perspektywie.

– Rynek spot mocno zmienił swój charakter po czerwcowej reformie rynku bilansującego. Teraz ceny są bardziej podatne na wpływ odnawialnych źródeł energii, które w określonych porach dnia produkują duże ilości taniego prądu. Większe znaczenie dla cen mają też szczyty zapotrzebowania, obecnie w godzinach szczytu wieczornego cena 1 MWh może skoczyć do 1200 zł, a w najtańszym momencie dnia jest to ok. 300 zł/MWh. Wcześniej różnice te nie były aż tak duże. Są to jednak dogodne warunki dla magazynów energii, które mogą gromadzić jak najwięcej prądu wtedy, gdy jest on najtańszy – wyjaśnia Maciej Gacki.

Korzystnie dla przedsiębiorców

Czy i ile zyskają na tym przedsiębiorstwa energochłonne? Wiele zależy od profilu zużycia. Klienci o największym zapotrzebowaniu na energię bardzo proaktywnie podchodzą do kwestii zakupu. Porozumiewają się oni ze spółkami obrotu co do profilu zużycia – określają, ile prądu będą potrzebować w godzinach największego obciążenia systemu, ile w godzinach, kiedy w systemie mamy najwięcej prądu z fotowoltaiki, ile w godzinach wieczornych, ile w nocy. Wówczas spółka obrotu jest w stanie stworzyć najkorzystniejszą ofertę.

– Cena 1 MWh w kontrakcie na przyszły rok to ok. 425 zł. Można więc powiedzieć, że sytuacja na rynku wróciła do normy i przestaliśmy już mieć do czynienia z lękami, które towarzyszyły nam w czasach kryzysu energetycznego. Dodatkowo coraz większą rolę będą odgrywać na nim źródła odnawialne. Z tyłu głowy warto mieć na względzie, że powinniśmy się spodziewać wzrostu kosztów uprawnień do emisji CO2 w przyszłym roku, a to z kolei przełoży się na ceny na rynku. Jednak przez najbliższych kilka miesięcy nie powinniśmy się spodziewać większych wahań – ocenia Gacki.

Nie będzie to jednak miało wpływu na ceny prądu, jakie zobaczymy na rachunkach w gospodarstwach domowych, ponieważ zgodnie z przyjętą w maju br. ustawą o bonie energetycznym taryfa ustalona pod koniec czerwca przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki ma obowiązywać nie tylko do końca 2024 r., lecz także przez cały 2025 r. Taryfa wynosi 622,8 zł/MWh (czyli o ok. 16 proc. mniej niż taryfa zatwierdzona na I poł. 2024 r. i o 42 proc. niższa od taryfy z 2023 r.), a do tego dochodzi tzw. cena maksymalna prądu ustalona przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska na poziomie 500 zł/MWh, i to jest właściwa cena, jaką płacimy dostawcom, a różnicę między taryfą a ceną maksymalną dla spółek pokrywa państwo. Nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja polityczna, czy rząd przedłuży zamrożenie ceny, a jeśli tak, to na jakim poziomie. ©℗

ikona lupy />
Polski rynek prądu w III kw. 2024 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe