Od 2027 roku właściciele domów będą musieli przygotować się na nowe opłaty związane z ogrzewaniem, wynikające z unijnych regulacji dotyczących emisji dwutlenku węgla. Pojawia się wiele obaw i niejasności dotyczących zarówno nadchodzącego podatku, jak i wymagań wobec modernizacji budynków. Czy rzeczywiście czekają nas wysokie kary i obowiązek instalacji fotowoltaiki? Czy wszyscy będą musieli modernizować swoje budynki i instalować nowe źródła ogrzewania? Jakie konsekwencje czekają tych, którzy nie dostosują się do wymogów? Na te pytania postarał się odpowiedzieć Portal Samorządowy.

Co oznacza dyrektywa budynkowa?

Dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD), przyjęta przez Parlament Europejski, ma na celu poprawę efektywności energetycznej budynków w całej Unii Europejskiej. Wokół jej zapisów narosło jednak wiele nieporozumień, zwłaszcza w kontekście ewentualnych kar i zakazów dotyczących stosowania gazu.

Jak tłumaczy dla Portalu Samorządowego Konstancja Ziółkowska, ekspertka z Fundacji Forum Energii, dyrektywa budynkowa nie nakłada obowiązku termomodernizacji ani wymiany systemów grzewczych w istniejących budynkach mieszkalnych. Zgodnie z zapisami dokumentu, państwa członkowskie same ustalają przepisy dotyczące sankcji, jednak dyrektywa nie narzuca takich obowiązków. Kary mogą dotyczyć np. niewykonania świadectwa charakterystyki energetycznej przy sprzedaży, wynajmie lub generalnym remoncie budynku, ale nie będą obowiązywać za brak modernizacji ogrzewania w istniejących budynkach.

Nowe standardy dla budynków po 2030 roku

Duże zmiany będą dotyczyć natomiast nowych budynków. Od 2030 roku wszystkie nowo powstające budynki będą musiały spełniać standardy zeroemisyjności, co oznacza, że nie będą mogły korzystać z paliw kopalnych. Instalacje fotowoltaiczne, pompy ciepła oraz inne ekologiczne technologie staną się standardem, jeśli będzie to technicznie i ekonomicznie uzasadnione. Choć te rozwiązania mogą zwiększać koszty budowy, to w dłuższej perspektywie będą tańsze w eksploatacji, zwłaszcza w kontekście rosnących cen paliw kopalnych.

Podatek od ogrzewania od 2027 roku

Najwięcej obaw budzi jednak nowy podatek związany z ogrzewaniem, który wejdzie w życie w 2027 roku. Jak wyjaśnia Ziółkowska, nie jest to bezpośrednio związane z dyrektywą budynkową, ale z unijną dyrektywą ETS, dotyczącą opłat za emisję dwutlenku węgla. Obecnie te opłaty obejmują głównie sektor energetyczny i ciepłowniczy, jednak od 2027 roku obejmą również indywidualne systemy ogrzewania, takie jak piece gazowe czy węglowe. To oznacza, że użytkownicy tych źródeł ciepła będą musieli liczyć się z wyższymi kosztami.

Jednak, jak podkreśla ekspertka, wprowadzenie podatku od ogrzewania będzie ściśle powiązane z ogromnymi środkami finansowymi, które otrzyma Polska, aby złagodzić skutki tych zmian. Rząd będzie mógł przeznaczyć fundusze na wsparcie najbiedniejszych gospodarstw domowych oraz na szeroko zakrojone inwestycje w termomodernizację budynków i wymianę źródeł ciepła. W efekcie podwyżki mogą być mniej dotkliwe, a jednocześnie zyskać na przyspieszeniu zielonych inwestycji.

Brak obowiązku dla istniejących budynków

Nie ma natomiast żadnych terminów, które zobowiązywałyby właścicieli istniejących budynków mieszkalnych do wymiany ogrzewania. Wprawdzie dyrektywa unijna wyznacza cel, aby po 2040 roku nie korzystać z paliw kopalnych, ale nie narzuca obowiązkowych działań w tej kwestii. Rządy krajowe będą musiały przygotować plany modernizacji budynków, które uwzględnią długoterminowe cele związane z dekarbonizacją.

Wsparcie dla wspólnot i spółdzielni

Dla spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot właścicieli mieszkań nowe przepisy również nie wprowadzają obowiązku natychmiastowej modernizacji budynków. W praktyce jednak mogą pojawić się atrakcyjne programy wsparcia, które będą zachęcać do inwestycji w ekologiczne rozwiązania, takie jak panele fotowoltaiczne czy termomodernizacje. Dzięki temu mieszkańcy będą mogli obniżyć rachunki za energię, a państwo będzie spełniać unijne cele w zakresie oszczędności energetycznych.