Średnie wynagrodzenia w sektorze węgla kamiennego będą dużo niższe niż dotąd. Miesięczna płaca brutto odchudzi się o kilkaset złotych.
Od tego roku zaciskanie pasa w górnictwie będzie widoczne jeszcze bardziej. Zarobki w branży wprawdzie spadały już w 2015 r., ale teraz będzie to bardziej odczuwalne. Średni poziom miesięcznych wynagrodzeń w 2015 r. w porównaniu z 2014 r. spadł o blisko 115 zł. Z naszych szacunków wynika, że w 2016 r. w porównaniu z 2015 r. będzie to ok. 500 zł.
Stanie się tak dzięki zaplanowanym cięciom. W Polskiej Grupie Górniczej zawieszona została wypłata czternastki, będzie też redukcja zatrudnienia, która wpłynie na zmniejszenie funduszu płac.
Jak informuje rzecznik PGG Tomasz Głogowski, przewidywana średnia miesięczna płaca w 2016 r. wyniesie 6214,42 zł, a więc o 484,49 zł mniej niż w 2015 r. A przed PGG negocjacje nowego układu zbiorowego – górnicy spodziewają się kolejnych cięć.
Znaczących obniżek średniej płacy należy się też spodziewać w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie w 2015 r. średnia spadła r./r. o 544,46 zł, a w tym roku będzie to kolejne kilkaset złotych. To właśnie w tej firmie związki zawodowe zgodziły się na najbardziej na razie radykalne cięcia, które w trzy lata mają dać firmie niemal 2 mld zł oszczędności. Chodzi m.in. o zawieszenie wypłaty czternastki, rezygnację z deputatu węglowego, a także brak nagrody barbórkowej dla administracji.
– Średnia tego roku zależeć będzie od wariantu nieprzyjętych jeszcze zmian do programu naprawczego i zmian w strukturze firmy. Dlatego nie podajemy przewidywań przyjmowanych w roku ubiegłym – tłumaczy z kolei Agnieszka Mika z Katowickiego Holdingu Węglowego.
ikona lupy />
Średnie miesięczne płace brutto w spółkach węglowych / Dziennik Gazeta Prawna
Można się jednak spodziewać, że i w KHW wynagrodzenia spadną. Spółka ograniczyła wydobycie w weekendy, co może – pod warunkiem że dogada się w tej sprawie ze związkami zawodowymi – skutkować obniżeniem funduszu płac. Jeszcze w tym miesiącu mamy poznać szczegóły rządowego planu naprawczego dla KHW.
– Rozpoczęta w Tauronie Wydobycie w 2015 r. restrukturyzacja zatrudnienia polegająca na ograniczaniu do minimum przyjmowania nowych pracowników w miejsce naturalnych odejść skutkuje zmniejszeniem kosztów pracy. Podjęte działania wpłynęły na obniżenie kosztów wynagrodzeń w 2015 r. w stosunku do 2014 r. o 9,6 mln zł – informuje Maciej Wąsowicz, rzecznik Tauronu.
Pensje górników to temat budzący wiele emocji. Wyjaśnienie systemu wynagrodzeń w tej branży nie jest łatwe, a prawdziwe zarobki górników na dole znacząco odbiegają od tego, co w informacjach o średnich miesięcznych płacach przekazują spółki – te bowiem do średniej wliczają wszystkie dodatki, ale też np. pensje członków zarządów, które wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.
– Średnia kwota nie odpowiada temu, co pracownik znajduje na „pasku”. Powstaje ona przez podzielenie rocznego funduszu płac (obejmującego wynagrodzenia, nadgodziny, prace w weekend, nagrodę barbórkową, czternastą pensję, jubileusze, odprawy dla odchodzących pracowników) przez średnią liczbę pracowników – tłumaczy Agnieszka Mika.
Na razie stabilna średnia zapowiada się w Bogdance – pensje od kilku lat są tam na podobnym poziomie. Jak powiedział nam prezes Lubelskiego Węgla, Krzysztof Szlaga, na razie nie ma też planu obcięcia czternastki.
Obecnie udział wynagrodzeń w ogólnych kosztach sektora węgla kamiennego to ok. 50 proc. (i ok. 60 proc. kosztów stałych). Dla porównania w całym górnictwie i wydobyciu płace mają 27 proc. udziału w kosztach ogółem, w transporcie ok. 18 proc., w budownictwie 12 proc., a w przemyśle 10 proc. (Sedlak & Sedlak na podstawie danych GUS).
Problemem systemu wynagrodzeń w górnictwie nie jest wysokość płac, ale system ich ustalania. Fundusz płac na dany rok jest zaplanowany z góry. Jeżeli pracodawca mimo ustaleń postanowi np. zwolnić część osób (a tego nie zaplanował), fundusz płac teoretycznie pozostaje niezmieniony, a nadwyżkę dzieli się przez pozostałych. Chyba że strona społeczna zgodzi się na zmniejszenie funduszu w takiej sytuacji – a to raczej mało prawdopodobne.
Taki system to efekt zaszłości. Kiedyś w Karcie górnika wszelkie dodatki będące dziś elementem składowym wynagrodzeń (np. posiłki profilaktyczne – kiedyś wydawane w kopalni, teraz są bonami towarowymi do sklepu) dotyczyły tylko pracowników dołowych.
– Z czasem związki zawodowe w procesie negocjacji poszerzały grupę uprawnionych i teraz, gdy jest próba rozmów o nowym układzie zbiorowym, warunek jest jeden: nikt nie może na tym stracić. A 6300 zł guzikowego na podszybiu czy 6000 zł miesięcznie pani w księgowości to chyba przesada – mówi DGP osoba z branży. Związkowcy co roku używali też argumentu „podwyżka chociaż o inflację”.
– Branża górnicza jest wyjątkowa pod względem komplikacji systemu wynagrodzeń i liczby dodatkowych świadczeń. I jednoznacznie stosunek kosztów pracy do całkowitych kosztów jest największy ze względu na relatywnie bardzo duży wkład pracy człowieka w uzyskanie finalnego produktu. Górnictwo można niekiedy porównać do manufaktury. Przypuszczam, że w XIX w. udział kosztów pracowniczych w łódzkim zagłębiu włókienniczym był podobny, tyle że zarobki dzisiejszego górnika są nieporównanie wyższe – zauważa Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.
Obniżki poziomu wynagrodzeń w sektorze czarnego złota mogą objąć nie tylko górników, lecz także kadrę menedżerską. Od kilku lat w spółkach węglowych będących jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa nie obowiązywała i tak już fikcyjna ustawa kominowa (w Bogdance i JSW przestała działać po ich wejściu na giełdę). Członkowie zarządów tych firm byli na kontraktach menedżerskich, a ich wysokość wynosiła 60–70 tys. zł miesięcznie. PiS zapowiedział w kwietniu nową ustawę regulującą wynagrodzenia prezesów w państwowych firmach – w górniczych zarządach pensje mogą spaść blisko o połowę.