Nowy plan rządu na transformację energetyczną to pierwsza przymiarka do rewizji umowy społecznej z górnikami.
W piątek rozpoczęto tzw. prekonsultacje aktualizacji Krajowego planu na rzecz energii i klimatu. Dokument ma pokazać, w jaki sposób rząd chce realizować transformację. Według Pauliny Hennig-Kloski, szefowej resortu klimatu, to ma być najlepszy możliwy plan na Polskę bezpieczną, zieloną i dostatnią. – Stawiamy na sprawiedliwość społeczną – podkreśliła minister, ogłaszając rozpoczęcie dialogu. Takiej interpretacji wydźwięku KPEiK nie podzielą raczej górnicze związki zawodowe, choć dziś ich liderzy sygnalizują, że nie zależy im na konfrontacji.
Szczegółów projektu MKiŚ na razie nie pokazało. Ma zostać upubliczniony dopiero za kilka dni. Interesariusze – przedstawiciele branż, organizacji pozarządowych i związkowcy – zobaczyli już jednak prezentację pokazującą główne założenia nowej części projektowanego dokumentu, tzw. scenariusza ambitnej transformacji.
Odchodzenie od węgla
Położona na stole projekcja zakłada znaczące przyspieszenie procesu odchodzenia od węgla kamiennego. W przyszłym roku zużycie surowca w polskiej gospodarce ma sięgnąć 41–43 mln t. W 2030 r. zgodnie z pokazaną w piątek prognozą wystarczą 22 mln t. Różnica w stosunku do skierowanego do KE wniosku notyfikacyjnego w sprawie pomocy dla górnictwa to minimum 8 mln t i to przy założeniu całkowitego braku importu węgla. To pierwszy raz, kiedy rząd pokazuje publicznie plan, który tak wyraźnie odbiega założeniami od umowy społecznej ze związkami zawodowymi.
– Zgłosiliśmy uwagi do przedstawionych założeń i czekamy na ostateczny kształt dokumentu. Dla nas umowa społeczna jest jak ewangelia i będziemy jej bronić. Powinna być realizowana w wersji, w której została podpisana. Jeśli rząd nie będzie chciał odejść od jej zapisów, przyspieszać zamykanie kopalni, to my już wiemy, co mamy robić – mówi DGP Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, który brał udział w piątkowym spotkaniu w Warszawie.
Kursowi na coalexit towarzyszy w nowym scenariuszu szybszy rozwój energetyki odnawialnej. W 2030 r. udział OZE w miksie może sięgnąć 56 proc. A wszystko razem ma dać redukcję emisji gazów cieplarnianych o ponad 50 proc. w stosunku do 1990 r.
Rząd liczy, że te propozycje zaspokoją oczekiwania Brukseli, która po przekazaniu jej w lutym pierwszej części projektu, zawierającego stosunkowo konserwatywne prognozy na resztę dekady, odpowiedziała rządowi wieloma uwagami krytycznymi.. KE domagała się od rządu więcej OZE i głębszych cięć emisji gazów cieplarnianych.
Plany odbiegają od obietnic wyborczych
Nowa ścieżka transformacji odbiega zarazem od najdalej idących deklaracji przedwyborczych rządzącej koalicji. W 100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów Koalicji Obywatelskiej obiecywano przedstawienie planu ograniczenia do końca dekady śladu węglowego polskiej gospodarki o 75 proc. W programie energetycznym KO zakładano, że udział źródeł odnawialnych w wytwarzaniu energii elektrycznej sięgnie do 2030 r. 68 proc.
W środowisku eksperckim reakcje są mieszane. Części organizacji podoba się, że rząd pokazuje ambitniejsze plany. – Przedstawiona prezentacja sygnalizuje, że możemy się spodziewać dokumentu, który pokaże nie tylko przedłużenie obecnych trendów, lecz także pewną wizję, której wdrożenie będzie wymagało reform i przyspieszenia transformacji – komentuje Tobiasz Adamczewski z Forum Energii. – Umowa społeczna wymaga aktualizacji, musi uwzględnić obecne tendencje w zakresie zapotrzebowania na węgiel, które kształtują się dziś inaczej niż jeszcze kilka lat temu – dodaje.
Sceptycy w zarysie nowych propozycji rządu widzą głównie niespójności. – W prezentacji widzimy np. plany znaczącego zwiększenia produkcji energii z gazu przy utrzymaniu niskiego zużycia surowca w całej gospodarce – zauważa Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik ds. polityki antysmogowej przy premierze Mateuszu Morawieckim, obecnie zaangażowany w program sprawiedliwej transformacji Wielkopolski Wschodniej. Za niepokojące uważa także zaprezentowane dane o inwestycjach. – Rząd zakłada po 2030 r. ograniczenie nakładów na gospodarstwa domowe, a to właśnie wtedy konieczne będzie zwiększenie nacisku na termomodernizację, żeby powstrzymać falę kosztów związanych z dyrektywą budynkową – podkreśla ekspert. ©℗
22 mln t zużycie węgla kamiennego w 2030 r. rządowym scenariuszu ambitnej transformacji
41–43 mln t prognozowany przez rząd poziom zużycia surowca w przyszłym roku
30 mln t szacowane wydobycie węgla kamiennego w 2030 r. zgodne z umową społeczną z górnikami