Zamiast wygaszania obserwujemy na świecie odbicie w wykorzystaniu węgla. Długofalowo odejście od tego paliwa jest jednak nieuniknione.

Zakończony w niedzielę szczyt COP27 w Egipcie nie podjął nowych decyzji w sprawie przyszłości paliw kopalnych, w szczególności węgla. Na poziomie międzynarodowych zobowiązań w dalszym ciągu obowiązuje zachowawcza formuła wypracowana rok temu na szczycie w Glasgow, mówiąca o stopniowym ograniczaniu roli najbardziej emisyjnego z surowców energetycznych (phase-down).

Węgiel wraca do łask?

Jak wynika z listopadowej analizy Międzynarodowej Agencji Energii (MAE), bez szybkich kroków w kierunku coalexitu nie może być mowy o osiągnięciu celów zapisanych m.in. w porozumieniu klimatycznym z Paryża. Tymczasem, według dostępnych danych, trudno wciąż mówić nawet o stopniowym wygaszaniu węgla. Z danych projektu Coal Countdown agencji Bloomberga wynika, że w porównaniu do roku ubiegłego światowe moce węglowe w energetyce minimalnie się powiększyły. Podobną dynamikę wzrostu - na poziomie 0,7 proc. - widać w aktualizowanych na bieżąco danych MAE z 10 państw odpowiadających za ponad jedną trzecią światowej produkcji energii z węgla, ale nie obejmują one kluczowych gospodarek, takich jak Chiny. W rzeczywistości według MAE sektor ten wyemituje w tym roku o 2 proc. więcej CO2 niż w roku ubiegłym. Agencja prognozuje też, że wzrost będzie widoczny także w ogólnym zużyciu węgla, które może sięgnąć rekordowych 8 mld t.
Jeśli te zapowiedzi się potwierdzą, zapotrzebowanie na węgiel i jego spalanie w energetyce pobije rekordy ustanowione niespełna dekadę temu. Przewidywania te podzielają m.in. analitycy brytyjskiej firmy Global Data, którzy twierdzą, że koniunktura dla węgla nie skończy się tak szybko i przyszły rok ma szansę ustanowić kolejny „wierzchołek” na wykresie.
Na tym sprzeczności między deklarowanymi ambicjami a rzeczywistością się nie kończą, bo - jak zauważa MAE - ponad 95 proc. węgla spalane jest w krajach, które przyjęły oficjalne cele neutralności klimatycznej.
Źródeł węglowego odbicia jest kilka. Z jednej strony odbudowa gospodarek po pandemii zwiększyła zapotrzebowanie na energię, z drugiej niespotykane poziomy cen gazu ziemnego, na które nałożyły się inne problemy - awarie w europejskich elektrowniach jądrowych czy niekorzystne warunki dla hydroenergetyki. Wszystko to razem skłoniło do odpalenia jednostek węglowych nawet odchodzące od węgla kraje europejskie, zwiększając zapotrzebowanie na ten „najbrudniejszy” surowiec.

Nieuchronny zmierzch węgla nastąpi

Inwestycje w nowe wydobycie czy budowę elektrowni węglowych są niższe niż jeszcze kilka lat temu, a bardzo wiele z planowanych wcześniej projektów zostało zawieszonych lub anulowanych (w energetyce ten los spotkał projekty o łącznej mocy prawie 1900 GW). Mimo to jednak bilans pomiędzy ogłoszonymi wyłączeniami węglówek a planowanymi nowymi jednostkami wypada wciąż na korzyść tych ostatnich. Biorąc pod uwagę - z jednej strony - węglówki będące już w budowie oraz te znajdujące się na etapie przygotowań, a z drugiej ogłoszone plany wygaszania istniejących elektrowni, do końca dekady może przybyć ponad 200 GW nowych mocy.
Największe obawy budzą w tym kontekście plany Chin, które już dziś odpowiadają za ponad połowę światowego wytwarzania energii z węgla. Na etapie budowy lub planowania znajduje się w tej chwili w Państwie Środka ok. 290 GW mocy węglowych. Znaczącą ekspansję węgla w energetyce planuje także inny wielki emitent - Indie (łącznie prawie 60 GW).
Mimo wszystko większość ekspertów jest zgodna, że powrót węgla ma krótkoterminowy charakter i nie wpływa na perspektywy zmierzchu tej technologii. Nawet w Chinach, które rozwijają wciąż energetykę węglową, rola tych jednostek w wytwarzaniu spada, a źródeł nieemisyjnych - OZE i atomu - rośnie. Według brytyjskiego think tanku Ember w pierwszym półroczu w jednostkach wodnych, wiatrowych, słonecznych i jądrowych wyprodukowano w Państwie Środka o ponad 200 TWh prądu więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. W tym samym czasie generacja z węgla była niższa o prawie 80 TWh. Z danych oficjalnych za pierwsze 10 miesięcy roku wynika, że źródła bezemisyjne pokryły prawie trzy czwarte wzrostu chińskiego zapotrzebowania na energię. W Chinach rozpoczął się długi proces zmierzający do oddelegowania węgla do roli energetycznej rezerwy - komentuje analityk Reutersa John Kemp. A kierunek ten jest jeszcze bardziej wyraźny w przypadku Zachodu, gdzie większość krajów w reakcji na kryzys energetyczny stawia na przyspieszenie transformacji, a - według prognoz MAE - węgiel ma wrócić na trajektorię schyłkową już w przyszłym roku. Problemem jest jednak dynamika tego trendu, która - w ocenie agencji Reutersa - nie daje dziś szans na wypełnienie światowych celów klimatycznych.

Klimat i bezpieczeństwo są kluczowe

„Obecna sytuacja na rynkach energii uwypukla, jak wielkim wyzwaniem jest redukowanie emisji przy jednoczesnym utrzymaniu bezpieczeństwa energetycznego. Odnawialne źródła, takie jak wiatr i słońce, są źródłami najbardziej efektywnymi kosztowo, ale mimo imponująco szybkiej ekspansji w ostatnich latach nie doprowadziły do załamania globalnych emisji z węgla. Ograniczenie tych emisji, a zarazem zapewnienie stabilnych i przystępnych cenowo dostaw energii, wreszcie, zmierzenie się ze społecznymi konsekwencjami tej zmiany będą wymagały woli, determinacji i wysiłku rządów” - podkreśla szef MAE Fatih Birol w przedmowie do wydanego w tym miesiącu obszernego raportu agencji na temat przyszłości węgla.
Raport, oprócz rozwoju technologii, które pozwolą na zastąpienie węgla i wygaszanie opalanych nim jednostek, rekomenduje również m.in. modernizacje i przebudowy bloków, które pozwolą na zmianę ich roli w miksie energetycznym z centralnej na rezerwową czy też bilansującą. MAE opowiada się także za wykorzystaniem technologii wychwytu, wtórnego wykorzystania i magazynowania CO2 (CCUS), które - według raportu - powinny zostać zastosowane w niemal 90 proc. pozostających w użyciu elektrowni węglowych, aby osiągnąć neutralność klimatyczną w 2050 r. Wymagać to będzie jednak, jak przyznaje MAE, znacznego wsparcia politycznego, bo przy obecnej trajektorii rozwoju projekty CCUS mają szansę ograniczyć w tej dekadzie węglowe emisje maksymalnie o 40 mln t rocznie - kilkukrotnie mniej, niż wymaga tego scenariusz neutralności klimatycznej agencji. To z kolei budzi obawy sceptyków, którzy widzą w tej technologii metodę wydłużenia życia paliw kopalnych i kolejny pretekst do ich subsydiowania. ©℗
ikona lupy />
Węgiel w tym roku na plusie / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe