Prace nad unijnym pakietem energetycznym grzęzną na poziomie technicznym. Tymczasem przeciw limitom cenowym gra już nie tylko Rosja, lecz także inni kluczowi dostawcy gazu.
Prace nad unijnym pakietem energetycznym grzęzną na poziomie technicznym. Tymczasem przeciw limitom cenowym gra już nie tylko Rosja, lecz także inni kluczowi dostawcy gazu.
Po ostatnim spotkaniu ministrów energii czeska prezydencja ogłosiła, że chce, aby nowy pakiet, obejmujący mechanizmy ograniczające ceny gazu na rynku UE, został formalnie przyjęty przez unijne stolice pod koniec listopada. Niedawno prace nad propozycjami UE spowolniły, a kluczowy format brukselskich ambasadorów „27” nie podjął kwestii takich jak dynamiczny korytarz cenowy, wspólne zakupy gazu czy mechanizm solidarnościowy na wypadek perturbacji dostaw surowca. Jak słyszymy, temat raczej nie pojawi się także na kolejnym planowanym na piątek spotkaniu. – Mamy horyzont czasowy, jakim jest posiedzenie rady ds. energii 24 listopada i tam może zostać wypracowany ostateczny kompromis. Obecnie wątpliwości i pytań w sprawie pakietu jest więcej niż odpowiedzi – stwierdził w rozmowie z nami jeden z unijnych dyplomatów.
Dyskusje toczą się na poziomie roboczym i, według naszych informacji, skupione są wokół technicznych szczegółów propozycji oraz analizy ich wpływu na europejskie gospodarki. Wątpliwości i pytania podnoszą przede wszystkim Niemcy, które obstają przy stanowisku, iż pułapy cenowe obniżą konkurencyjność europejskich gospodarek. Holandia, która również sceptycznie podchodzi do limitów, argumentuje, że znacznie zwiększą one popyt na gaz. Niechętne unijnym mechanizmom cenowym pozostają też Węgry, które boją się ograniczenia dostaw rosyjskich, twierdząc, że w konsekwencji przyniesie ono dalszy wzrost cen.
Przeciwnicy limitów mają sojuszników w kluczowych eksporterach błękitnego paliwa na rynek europejski. Norwegia, która dostarcza do UE i Wielkiej Brytanii prawie 400 mln m sześc. gazu tygodniowo, jest aktualnie największym jego źródłem dla Starego Kontynentu, wezwała w zeszły czwartek Unię do utrzymania rynkowych mechanizmów. – To nie norweski rząd sprzedaje gaz, robią to prywatne firmy. Najlepszym rozwiązaniem jest więc mechanizm rynkowy, w którym firmy negocjują ceny – przekonywał minister przemysłu naftowego i energetyki Terje Aasland. Zaznaczył jednocześnie, że rząd w Oslo, podobnie jak UE, jest zaniepokojony wysokimi cenami energii i gazu.
Przed wprowadzeniem limitu ostrzegł również szef państwowego Equinora Anders Opedal, który obecnie sprzedaje do Europy ponad 90 proc. swojej produkcji. – Taki mechanizm nie rozwiąże zasadniczych problemów, a nawet może być przeciwskuteczny, przyczyniając się do zwiększenia popytu, mimo że podaż nie rośnie – mówił.
Jeszcze mocniej sprzeciw wobec planów interwencji cenowej wyraził szef resortu energii Kataru Saad al-Kaabi, który określił postulowany limit aktem hipokryzji ze strony UE. – To byłoby naruszenie wszystkich przepisów antykonkurencyjnych, które Europejczycy chcieli egzekwować od sprzedawców, a teraz robią to sami – powiedział al-Kaabi. W dodatku – zdaniem Katarczyka – taki ruch będzie zniechęcał do inwestowania w wydobycie. Emirat jest obecnie, po USA, drugim co do wielkości eksporterem do Europy gazu w formie skroplonej (LNG), który uznawany jest za klucz do bezpieczeństwa dostaw. Katarskie spółki negocjują w tej chwili kontrakty m.in. z największymi odbiorcami niemieckimi – RWE i Uniperem.
Wraz z powolnymi postępami rozmów na szczeblu unijnym Berlin dopina swój własny, największy w Europie pakiet na kryzys energetyczny o wartości 200 mld euro. Obejmuje on m.in. finansowane z budżetu federalnego limity cen gazu dla odbiorców indywidualnych i dla przemysłu. Powołana przez rząd Olafa Scholza komisja ekspercka zaproponowała na początku tygodnia, by maksymalna cena za 1 kWh paliwa dla gospodarstw domowych, która obowiązywałaby od marca 2023 r. do końca kwietnia roku kolejnego, ustanowiona została na poziomie 12 eurocentów – w porównaniu z październikową średnią ponad 18 eurocentów. Dalej idąca byłaby premia dla odbiorców przemysłowych, która miałaby obowiązywać już od stycznia. Tu limit miałby być ustalony na poziomie 7 eurocentów za 1 kWh. W zamian firmy byłyby zobowiązane do utrzymania przez rok co najmniej 90 proc. zatrudnienia. Aby zachęcać do oszczędzania gazu, limity miałyby obowiązywać odpowiednio do 80 i 70 proc. średniego zużycia w 2021 r. Niemieckie plany budzą kontrowersje w wielu krajach UE, które obawiają się naruszenia zasad uczciwej konkurencji na jednolitym rynku. ©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama