Branża chce rozszerzenia również na jej klientów rządowego wsparcia, które objęło gospodarstwa domowe ogrzewane węglem

Projekt ustawy o dodatku węglowym przedstawiony wczoraj w Sejmie zakłada wprowadzenie pomocy finansowej dla gospodarstw domowych, w których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz kuchenny i kilka innych. Nie uwzględnia gospodarstw domowych korzystających z ciepła systemowego. A te też mogą czekać problemy.
Przepisy nakazują, aby wytwórcy ciepła korzystający z węgla mieli zapas na 30 dni pracy. – Dzisiaj większość nie ma normatywnych rezerw – mówi Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP). Jak pisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu, według ekspertów deficyt w sektorze ciepłowni może sięgnąć 2 mln t. Węgla brakuje, a jeżeli ciepłownie na niego stać – kupują go po bardzo wysokich cenach. Wiele firm negocjuje dopiero warunki dostaw. Nie brakuje obaw, że nowe stawki za węgiel czy miał okażą się nie do udźwignięcia.
„Mamy opracowany plan ograniczeń w dostawach ciepła dla naszych odbiorców i bez pomocy w formie pożyczki lub dofinansowania będziemy musieli go wprowadzić” – odpowiedział nam Zakład Energetyki Cieplnej sp. z o.o. z siedzibą w Miastku. Dostarcza on ciepło systemowe dla ok. 90 proc. mieszkańców miasta. Spółka skierowała do BGK, Agencji Rozwoju Przemysłu oraz gminy Miastko wnioski o pomoc finansową w formie pożyczki lub dopłaty zwrotnej ze względu na bardzo trudną sytuację spowodowaną drastycznymi wzrostami cen węgla.
Ograniczeń w dostawach nie wyklucza również PEC Lubartów sp. z o.o. Spółka ma zapasy na część sezonu oraz podpisane umowy z dostawcami, jednak ze względu na wzrosty cen przewiduje możliwość ograniczeń w realizacji umów i w konsekwencji zdolności do zapewnienia wystarczającej ilości surowca na okres całego sezonu grzewczego.
Od Grupy CALOR dowiadujemy się, że jej spółki występują do URE Katowice o zatwierdzenie nowych taryf na ciepło, w których przewidywany jest znaczny wzrost cen. „Nowe, znacząco wyższe stawki za ciepło mogą być nieakceptowane przez odbiorców. Sytuacja ta może wpłynąć na powstawanie zatorów płatniczych i w konsekwencji spowoduje zagrożenie upadłością spółek” – komunikuje grupa. W przypadku, gdy nie uda się zapewnić odpowiedniej ilości paliwa na sezon grzewczy, Grupa CALOR przewiduje ograniczenie dostaw ciepła do gospodarstw domowych Górnego i Dolnego Śląska.
Firmy są zainteresowane pomocą finansową samorządów miast i gmin, brakuje jednak systemowych rozwiązań umożliwiających wsparcie finansowe spółek prywatnych przez lokalne władze. Oczekują też na możliwość uzyskania linii kredytowej w BGK.
Bardziej optymistyczne głosy płyną z ciepłowni z Grupy MPEC w Olsztynie czy z elektrociepłowni PGE Energia Ciepła, w których bezpieczeństwo dostaw paliwa jest zapewnione i przedsiębiorstwa nie przewidują ograniczeń w dostawach do gospodarstw domowych. Także Spółki Grupy Veolia mają zapasy węgla gwarantujące stabilną produkcję ciepła systemowego. Obaw nie wyraża także Tauron Ciepło sp. z o.o. „Mamy zawarte umowy na realizację dostaw węgla oraz innych paliw niezbędnych do utrzymania produkcji ciepła. Nie przewidujemy więc konieczności ograniczania dostaw ciepła” – czytamy w oświadczeniu firmy.
Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu i ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich podkreśla, że ceny miału węglowego wzrosły w ostatnich miesicach kilkukrotnie, ale mimo to surowiec ten jest niedostępny. – Poza tym wzrosły także ceny certyfikatów CO2 – z 3 euro w 2017 r. do 84 euro obecnie. Nasze przedsiębiorstwa są w niekorzystnej sytuacji nie tylko ze względu na brak surowca, lecz także ze względu na sytuację ekonomiczną – tłumaczy Marek Wójcik.
Podkreśla, że samorządowcy oczekują wprowadzenia systemowego wsparcia, które zagwarantuje ciepłowniom dostęp do surowca. – Czekamy na konkretne rozwiązania ze strony rządowej, ze strony resortu klimatu jest już deklaracja pomocy. Chcielibyśmy wiedzieć, jaka będzie polityka energetyczna rządu w dłuższej perspektywie, aby móc podejmować strategiczne decyzje i wiedzieć, w które rozwiązania powinno się inwestować, aby były efektywne – mówi Marek Wójcik.
Jacek Szymczak zwraca uwagę na konieczność zmiany systemu wsparcia, ponieważ proponowany dzieli gospodarstwa domowe. – Nie będą objęte ochroną te, które korzystają z ciepła systemowego. A przecież większość z nich jest w spółdzielniach mieszkaniowych. To są z reguły rodziny niezamożne, więc powinno być kryterium dochodowe – tłumaczy.
Ciepłownie nie mają możliwości, aby przestawić się nagle na inne źródła energii niż węgiel, którego brakuje.
Prezes IGCP podkreśla, że dokonywanie zmian w prowadzeniu ciepłowni nie może zostać dokonane z dnia na dzień. – Mówimy o inwestycjach, które muszą być realizowane latami. Jeżeli mamy np. kocioł na węgiel, to nie dość, że nie można w tym kotle spalić innego paliwa niż węgiel, to jeszcze węgiel musi być określonej jakości – tłumaczy Jacek Szymczak. Przykładowo realizacja inwestycji polegającej na zbudowaniu instalacji wykorzystującej gaz trwa minimum pięć lat. ©℗