Bruksela dała zgodę. Prezes Orlenu liczy, że do przejęcia Lotosu dojdzie już na przełomie lipca i sierpnia
Bruksela dała zgodę. Prezes Orlenu liczy, że do przejęcia Lotosu dojdzie już na przełomie lipca i sierpnia
– Mamy sukces – mówił prezes PKN Orlen na wczorajszej konferencji prasowej po ogłoszeniu decyzji Komisji Europejskiej, która otworzyła ścieżkę do fuzji z Grupą Lotos. Jak przekonywał, przejęcie pozwoli koncernowi zdecydowanie szybciej się rozwijać i wygenerować w ciągu 10 lat oszczędności rzędu paru miliardów złotych. Obajtek oświadczył, że choć Komisja daje na wdrożenie warunków zaradczych sześć miesięcy, on chce, żeby fuzja dokonała się już na przełomie lipca i sierpnia, co określił jako termin „bardzo szybki, ale realny do wykonania”. Jeszcze w tym roku Orlen chce również przejąć PGNiG.
Satysfakcję w związku z decyzją KE wyraził także Adam Sikorski, szef prywatnej spółki Unimot, która w związku przejęciem kontroli nad częścią magazynów paliw oraz aktywów asfaltowych Lotosu ma być jednym z beneficjentów przekształceń.
Obajtek nie mówił o wynikach negocjacji pomiędzy koncernem a Brukselą, czyli o tym, jak zmienione zostały pierwotne warunki transakcji. A według ekspertów diabeł może tkwić w tych właśnie szczegółach. – Wiadomo, że ze względu na wojnę, ze względu na rosyjskie embarga, ze względu na zmianę cen ropy warunki musiały być mocno rozbudowane, raczej na niekorzyść Orlenu względem jego partnerów, ale do tych ustaleń nie mamy na razie wglądu – komentuje Robert Tomaszewski, analityk rynku energetycznego z Polityki Insight. Jego zdaniem Orlen może być zmuszony do ujawnienia pewnych szczegółów przez swoich akcjonariuszy. – Wtedy mogą wyjść na jaw pewne mankamenty tych ustaleń. Bo spodziewam się, że choćby w kwestii przyszłych parametrów pracy gdańskiej rafinerii czy podziału marż i mocy produkcyjnych z Saudi Aramco Orlen musiał się dość mocno „posunąć” i dać partnerom wiele dodatkowych gwarancji. Te techniczne ustalenia mogą mieć duże znaczenie dla ostatecznego kształtu polskiego rynku paliwowego – wskazuje.
Nieoficjalnie z Orlenu słyszymy uspokajające zapewnienia. Nowych zagrożeń dla pozycji koncernu nie będzie na rynku detalicznym – bo stacje MOL w zdecydowanej większości będą musiały zaopatrywać się w rafineriach polskich – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Komisję miały w tej kwestii przekonać m.in. argumenty, że Lotos nie stanowił pod tym względem realnej konkurencji dla Orlenu. Większe zmiany dotyczą rynku hurtowego. – Saudi Aramco nie będzie mogło tak elastycznie, jak wcześniej się umawialiśmy, przekazywać nam mocy rafineryjnych. Zgodnie z ostatecznymi ustaleniami taka możliwość będzie istniała, ale nie częściej niż kilka razy w roku i będzie to musiało mieć obiektywne uzasadnienie – słyszymy w Orlenie. – Komisja zadbała o to, żebyśmy nie przejęli całości wolumenu z tej rafinerii. Ale jesteśmy spokojni, bo Arabom na naszym rynku hurtowym zależeć będzie tak naprawdę tylko na spokoju: żeby nie mieć strat, ale nie będą się o niego bić, bo im się to nie opłaca – mówi DGP inny przedstawiciel koncernu.
Pytanie, czy takie stanowisko podzielą akcjonariusze, którzy na rozpoczynającym się decyzją KE ostatnim etapie fuzji mają odegrać kluczową rolę. To oni, w tym także posiadające znaczne udziały w obu spółkach OFE – Nationale-Nederlanden, MetLife i Aviva – muszą wyrazić ostateczną zgodę na transakcję. Walne zgromadzenie w tej sprawie planowane jest na koniec lipca. Ogłoszenie na początku czerwca parytetu wymiany akcji – 1,075 akcji Orlenu w zamian za akcję Lotosu – było, jak słyszeliśmy, poprzedzone negocjacjami z przedstawicielami funduszów.
Daniel Obajtek zapowiedział wczoraj korektę marż koncernu w sezonie wakacyjnym. Może to obniżyć rekordowo wysokie ceny detaliczne o kilka groszy za litr. W tym tygodniu, według prognoz portalu branżowego E-Petrol.pl, maksymalne ceny benzyny mogą sięgnąć nawet 8,05 zł za litr, a oleju napędowego 7,87 zł za litr. Szczegóły planowanych obniżek mają zostać przedstawione w przyszłym tygodniu.
Prezes Orlenu podkreślał, że drożyzna jest bezpośrednim owocem wojny toczącej się w sąsiedztwie Polski, która wpływa na główne czynniki kształtujące ceny paliw, m.in. rynkowe notowania ropy, kurs walut oraz koszty logistyczne. Mówił też o kosztach ponoszonych przez koncern w związku ze zmianą kierunków dostaw. – I musimy zapłacić tę cenę – zaznaczył.
Obajtek odrzucił zarzuty dotyczące bogacenia się koncernu na kryzysie. – Zarabiamy, ale inwestujemy. Musimy nadrabiać zaległości, które przez okres funkcjonowania mafii paliwowych i ocierania się koncernów o opłacalność były zaniedbane – podkreślał. Jak dodał, wysokie zyski pozwolą zainwestować w tym roku 15,5 mld zł w projekty, które są strategiczne nie tylko z punktu widzenia Orlenu, lecz także polskiego rynku i polskich obywateli. Wskazywał też, że przychody z krajowego rynku detalicznego odpowiadają za niewielki odsetek jego zysków. – Na detalu i na hurcie zarabiamy parę groszy, a nie parę złotych – akcentował.
A jak na ceny na stacjach wpłynąć może sama fuzja z Lotosem? – Jako duży podmiot Orlen będzie mógł taniej kupować ropę, więc teoretycznie pole manewru do obniżania cen będzie większe. Ale brak konkurencji na rynku hurtowym może sprawiać, że motywacje do korzystania z tej opcji będą słabe. Moim zdaniem bez windfall tax (podatku od nadzwyczajnych zysków – red.) znaczącego ograniczenia marż Orlenu nie będzie – ocenia Robert Tomaszewski. ©℗
Orlen zapowiada na wakacje zmniejszenie marż. Obniżki cen będą groszowe
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama