Cel sformułowany przez KE w pierwszych tygodniach wojny – redukcja zależności od dostaw błękitnego paliwa z Rosji o dwie trzecie do końca roku – wymyka się Unii z rąk.
Jak wynika z danych zebranych przez DGP, Unia jest o krok od przekroczenia progu jednej trzeciej ubiegłorocznych dostaw. Aby obniżenie zakupów na skalę, o której mówi plan budowy surowcowej niepodległości UE, REPowerEU, stało się faktem, Europa musiałaby całkowicie odciąć się od rosyjskiego gazu w ciągu najbliższych tygodni.
Na taki scenariusz nic dziś nie wskazuje. Unijna „27” z ogromnym trudem doszła do porozumienia w sprawie uruchomienia pod koniec roku embarga naftowego i nie widać na horyzoncie szans na rychłe objęcie sankcjami gazu, wobec którego podejście europejskich rządów i biznesu jest jeszcze bardziej ostrożne.
Co więcej, znaczna część dotychczasowej derusyfikacji wynika z decyzji podejmowanych w Moskwie. Chodzi przede wszystkim o dekret Władimira Putina dotyczący opłat za gaz w rublach, który doprowadził do wstrzymania dostaw Gazpromu m.in. do Polski.
Odchodzenie od gazu ze Wschodu postępuje znacznie wolniej, niż postulowała Bruksela. Nasze wyliczenia wskazują, że tegoroczne dostawy rurociągowe ze Wschodu są niższe o prawie jedną trzecią od tych, które zrealizowano w tym samym okresie ubiegłego roku. Na początku czerwca 2021 r. udział Rosji w dostawach do Europy wynosił prawie 40 proc. W pierwszym tygodniu wojny sięgał prawie jednej trzeciej, a na początku czerwca (w 15. tygodniu wojny) ze Wschodu pochodziło 24 proc. importowanego gazu. To jednak wciąż za mało, żeby spełnić unijne ambicje.
Nie ma ryzyka, że będą w tym roku kłopoty z gazem. Magazyny w czasie zimy są tylko częściowo opróżniane, nigdy całkowicie
Poza internetowym sklepem Polskiej Grupy Górniczej zdarza się, że ceny węgla są bardzo wysokie - prywatni odbiorcy muszą płacić od 2,5 tys. do 3 tys. zł za tonę. Chcemy, by kosztowała ok. 1 tys. zł
Gospodarstwa domowe będą adresatem pomocy. Przedsiębiorca dostanie jedynie różnicę między ceną, po jakiej sprowadza węgiel, a tą, którą ustalimy na podstawie danych GUS i cen z wydobycia krajowego
Niezależność Europy od błękitnego paliwa z Rosji, w tym redukcja dostaw o dwie trzecie jeszcze w tym roku - taki cel nakreśliła przed Europą w marcu Komisja Europejska. Bruksela przedstawiła wyliczenia, które pokazały, w jaki sposób zastąpić 101,5 mld m sześc. ze 155 mld sprowadzonego ze Wschodu w poprzednim roku surowca. Kiedy w maju KE przedstawiła szczegóły programu RE PowerEU, w których główny nacisk przesunięto na przyspieszenie zielonej transformacji, zapytaliśmy, czy cele gazowej derusyfikacji pozostają aktualne. Bruksela odpowiedziała wymijająco, że realizacja rekomendacji KE zapisanych w REPowerEU wciąż daje możliwość ograniczenia zależności od Rosji o niemal dwie trzecie.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak rzeczywista dynamika dostaw ma się do tych ambitnych zamierzeń z pierwszych tygodni wojny. Z wyliczeń DGP opartych na danych europejskich operatorów sieci gazowej wynika, że - biorąc pod uwagę tylko dostawy realizowane rurociągami - Unia sprowadziła ze Wschodu prawie 48 mld m sześc. błękitnego paliwa, zużywając tym samym ok. 90 proc. „budżetu” wynikającego z REPowerEU, z czego znaczącą większość - już po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Jeśli doliczyć gaz skroplony - a w zeszłym roku Rosja była piątym co do wielkości dostawcą LNG do UE, dostarczając do europejskich portów ponad 14 mld m sześc. paliwa - to, jak mówi nam Ben McWilliams z brukselskiego Instytutu Bruegla, utrzymanie się w granicach jednej trzeciej ubiegłorocznych dostaw wymagałoby od UE całkowitego odcięcia się od rosyjskiego surowca w ciągu dwóch tygodni.