Do końca marca trzeba zdążyć z założeniem instalacji fotowoltaicznej, żeby móc korzystać z atrakcyjnych opustów.

W ostatnią niedzielę dzięki panelom fotowoltaicznym powstało w Polsce 16,4 GWh, najwięcej od października 2021 r. - wynika z danych zgromadzonych z Polskich Sieci Elektroenergetycznych na platformie Instrat Energy. I choć to z perspektywy całego systemu wciąż nie za wiele (ok. 4,3 proc. ogólnej produkcji energii), to wyniki mogą pozytywnie zaskakiwać.
Dobry rezultat osiągnięty w miniony weekend nie musi zwiastować rekordowego roku. Synoptycy nie podejmują się precyzyjnych przewidywań pogodowych, ale zmienia się pogoda dla paneli i ten rok będzie przełomowy dla branży za sprawą zmian w prawie. - Dotychczas w systemie opustów sieć działała jak duży magazyn. Prosumenci generujący nadwyżki odbierali je, gdy panele nie produkowały energii. Teraz będzie inaczej. Możliwe będzie sprzedanie nadwyżkowej energii, ale resztę będzie trzeba kupić po cenie rynkowej. Fotowoltaika nadal przełoży się na niższe rachunki, ale prosumenci będą musieli być bardziej świadomymi uczestnikami rynku - tłumaczy Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Dotychczasowe, korzystne zasady działają przez 15 lat od uruchomienia instalacji. Wraz z dopłatami do montażu w ramach programu Mój Prąd przekładały się na ogromny boom. Jak podała na początku miesiąca Agencja Rynku Energii, moc zainstalowanej fotowoltaiki wynosiła 7,6 GW. A to oznacza niemal podwojenie w ciągu roku. To 45 proc. polskich zasobów OZE. Według ARE od listopada instalacje słoneczne wyprzedziły farmy wiatrowe, których udział wynosi 42 proc.
Wraz z wejściem w życie nowych rozwiązań branża spodziewa się spowolnienia, w związku z wydłużeniem się czasu zwrotu inwestycji. - W ostatnich miesiącach liczba przyłączanych instalacji jest rekordowa i na pewno jest to spowodowane końcem okresu opustów. Późniejsze spowolnienie jest pewne, natomiast ciężko dzisiaj określić, jak głębokie ono będzie - przyznaje Paweł Konieczny, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej (PSES). Jego zdaniem jednak branża nie będzie się zwijać - zwłaszcza dlatego, że prąd uzyskany ze słońca wciąż będzie dobrą odpowiedzią na rosnące ceny energii.
Pierwsza lokata fotowoltaiki w strukturze OZE będzie jednak w długim okresie nie do utrzymania. Głównie za sprawą rosnącego w siłę wiatru. Planowana na ten rok liberalizacja ustawy 10H (ograniczającej możliwości stawiania wiatraków blisko zabudowań) czy w dalszej przyszłości budowa farm morskich na Bałtyku sprawią, że energetyka wiatrowa będzie górą.
W liczbach bezwzględnych fotowoltaika będzie jednak nadal rosła. Bo nawet jeśli prosumenci indywidualni faktycznie zmniejszą swoją aktywność, to znaczną rolę wciąż będą odgrywać duzi inwestorzy - o czym świadczą już tegoroczne przedsięwzięcia.
We wtorek Columbus Energy, największy dostawca fotowoltaiki w Polsce, poinformował, że w styczniu zainstalował 8,2 MW mocy i osiągnął 40 mln przychodów. To wynik słabszy niż w dwóch poprzednich miesiącach, choć spółka zapewnia, że wraz z poprawą pogody będzie poprawiać swoje rezultaty. Do gry coraz mocniej wchodzą też spółki Skarbu Państwa - pod koniec stycznia Tauron zapowiedział budowę największej w Polsce farmy w Mysłowicach o mocy 100 MW. Podobne plany ma także Energa.
Do budowy własnych źródeł przygotowują się również firmy, dla których zapewni to większą stabilizację w obliczu wahań cenowych. - Obecnie wszystkie źródła odnawialne są tańsze od opartych na węglu. Produkcja 1 MWh z fotowoltaiki kosztuje ok. 200 zł. Dla porównania, średnia rynkowa cena wytworzenia prądu to ok. 500 zł za MWh. Kto opanuje magazynowanie tej energii nawet na kilka godzin, ten będzie miał możliwość korzystania z wyższych cen na rynku. Dlatego w przyszłości kołem zamachowym dla paneli, ale też energetyki wiatrowej, będzie właśnie to, a nie preferencje na rynku - przypomina Marcin Roszkowski.
Na razie OZE muszą przezwyciężyć ograniczenia infrastrukturalne i prawne. A największą z nich jest problem z przyłączeniami do sieci. - Sieci dystrybucyjne nie są gotowe na zmiany, nie robią dużych inwestycji, a sieć nie jest przemyślana pod kątem źródeł odnawialnych - ocenia Marcin Roszkowski. A to sprawia, że trudno obecnie włączyć nowe źródło do sieci energetycznej. - Zdecydowana większość wniosków o przyłączenie jest obecnie przez operatorów odrzucana. Powodów jest kilka, ale warto wymienić dwa główne: zły stan techniczny i niewystarczająca gęstość sieci oraz nieelastyczne przepisy - tłumaczy Paweł Konieczny.