PGE i Enea chcą pozyskać pieniądze na inwestycje w ramach nowej emisji akcji. Pierwsza spółka liczy na 3,2 mld zł, druga na ponad 700 mln zł. Nagła decyzja zaniepokoiła rynek – inwestorzy uznali, że to oznaka przyszłych problemów przy wydzieleniu aktywów węglowych do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego oraz kiepskiej kondycji firm.
PGE i Enea chcą pozyskać pieniądze na inwestycje w ramach nowej emisji akcji. Pierwsza spółka liczy na 3,2 mld zł, druga na ponad 700 mln zł. Nagła decyzja zaniepokoiła rynek – inwestorzy uznali, że to oznaka przyszłych problemów przy wydzieleniu aktywów węglowych do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego oraz kiepskiej kondycji firm.
PGE chce pozyskać z emisji akcji 3,2 mld zł, a Enea ok. 700 mln zł. Uzasadniają ten ruch koniecznością przyspieszenia modernizacji, ale rynek uznaje go za dowód problemów.
Spółki uzasadniają to jednak wydatkami związanymi z poprawą systemu dystrybucji oraz tworzeniem mocy gazowych i odnawialnych. By nie utracić kontroli nad spółkami, nabywcą emisji będzie musiał być Skarb Państwa. Na akcje może przeznaczyć co najmniej 1,8 mld z
Pozyskane dzięki emisji pieniądze mają zwiększyć tempo unowocześniania systemu dystrybucji, rozbudowy odnawialnych źródeł energii i inwestycji w bloki gazowe, które mają zastąpić węglowe. Firmy chcą przyspieszyć realizację planów w związku z nowymi wyzwaniami: to przede wszystkim obowiązki nałożone przez Komisję Europejską w ramach pakietu Fit for 55, wymuszającego dekarbonizację energetyki.
Dodatkowym czynnikiem motywującym do szybkiego odejścia od węgla są wysokie ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla. – Środki pozwolą przyspieszyć strategię – mówił podczas wczorajszej konferencji prasowej Ryszard Wasiłek, wiceprezes Polskiej Grupy Energetycznej. – Nie zdołamy w tych trudnych czasach wdrożyć wszystkich przedsięwzięć, jeśli nasza organizacja będzie powolna – dodawał. Ale z zaprezentowanego planu wynika, że głównym wydatkiem nie będą OZE, lecz modernizacja dystrybucji, na którą zostanie przeznaczone 1,6 mld zł. Dzięki tym środkom spółka do 2023 r. ma stworzyć o prawie 2 tys. linii kablowych więcej, niż pierwotnie zakładała. Będzie też montować liczniki zdalnego odczytu. Zgodnie z wymogami Urzędu Regulacji Energetyki do 2028 r. powinny one działać u 80 proc. odbiorców końcowych.
Drugim obszarem wydatków z nowej emisji akcji ma być infrastruktura gazowa, na którą spółka chce wydać 1,1 mld zł. Chodzi o finansowanie bloku gazowego w Rybniku (880 mln zł) i zmniejszenie emisji dwutlenku węgla w elektrociepłowniach w Bydgoszczy, Kielcach i Zgierzu poprzez zastępowanie instalacji węglowych jednostkami gazowymi. Na OZE ma być przeznaczone ok. 470 mln zł. Grupa deklaruje, że zwiększy moc posiadanej fotowoltaiki, a także będzie przeprowadzać akwizycje nowych farm i lądowej energetyki wiatrowej. Prezes PGE Wojciech Dąbrowski przekonuje, że emisja umożliwi uwolnienie kapitału niezbędnego do inwestycji w offshore w okresie kumulacji nakładów. Wkład własny do tej inwestycji ma wynosić właśnie 3 mld zł. Spółka chce oddać pierwszą instalację o mocy 1,5 GW jeszcze w 2026 r.
W podobną stronę chce zmierzać Enea. Zgodnie z obecnym kursem akcji mogłaby liczyć na pozyskanie dzięki emisji 750 mln zł. Miałyby one zostać wydane na rozbudowę i modernizację sieci wysokiego i średniego napięcia, instalację liczników zdalnego odczytu i przyłączenie do sieci nowych odbiorców w związku z rozwojem fotowoltaiki. – Państwowe spółki energetyczne są zapóźnione inwestycyjnie. Widać to wyraźnie w segmencie fotowoltaiki, gdzie przegrywają z prywatnymi firmami. Poszukiwanie środków mogłoby być zatem zrozumiałe, gdyby zostało zakomunikowane w odpowiedni sposób – komentuje w rozmowie z nami Sobiesław Kozłowski z Noble Securities. Rynek przyjął decyzje obu firm z niezadowoleniem i zareagował spadkami. Od poniedziałku cena akcji PGE spadła o ok. 7 proc., a Enei o prawie 12 proc. W przypadku drugiej z tych firm chłodne przyjęcie przez inwestorów potęgują okoliczności poinformowania o emisji. Komunikat został opublikowany… o drugiej w nocy.
– Negatywnie można odczytywać to, że duża część środków będzie przeznaczona na inwestycje, które miały być realizowane z bieżących przepływów. Widać, że inwestycje są potrzebne już teraz, więc nie można czekać na rozwój Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. Bez nich za kilka lat będzie problem z przyłączeniami, rozwojem OZE i dostępnymi mocami – komentuje Michał Kozak, analityk Domu Maklerskiego Trigon. Wątpliwości budzi również to, że spółki decydują się na emisję w momencie, gdy oczekiwano nowych informacji w sprawie utworzenia NABE. Do nowego podmiotu miały trafić aktywa węglowe obu spółek, które obecnie ciążą na ich kursie i mają utrudniać pozyskanie kapitału na realizację niezbędnych zielonych projektów. Banki coraz bardziej niechętnie patrzą na finansowanie węgla.
– Jeżeli nie wydzielimy aktywów węglowych i będziemy udawać, że nic się nie dzieje, za półtora roku będziemy mogli ogłosić upadłość tej firmy – stwierdzał kategorycznie prezes PGE Wojciech Dąbrowski jeszcze w 2020 r. A skoro firma szuka pieniędzy już teraz, rynek zinterpretował to jako problemy z planowaną operacją. Zwłaszcza że w najbliższych miesiącach oczekiwał szczegółów ze strony doradzającego w konsolidacji KPMG. PGE zaprzecza, jakoby emisja akcji miała związek z procesem powstawania NABE, który pilotuje Ministerstwo Aktywów Państwowych. – Myślę, że gdyby zapowiedź emisji odbywała się spokojniej, z opublikowanym prospektem i szczegółową strategią, reakcja rynku mogłaby być inna. Najmniejsi akcjonariusze mogą czuć się poszkodowani, w dodatku kurs nominalny jest dość niski. Działanie w pośpiechu rodzi wiele pytań o NABE i ogólną kondycję firm – dodaje Kozłowski.
Stąd ostrożność inwestorów. Sprawne uruchomienie NABE uwolniłoby firmy od brudnych aktywów i tym samym przyczyniłoby się do wyższych cen akcji. Skoro jednak obie spółki decydują się na emisję przed ujawnieniem szczegółów całego przedsięwzięcia, rynek obawia się, że albo do niego nie dojdzie, albo okaże się na tyle skomplikowane, że proces będzie się przedłużał, a spółki na nim stracą. – Gdyby scenariusz NABE miał być silnie pozytywny dla sektora, kursy spółek mogłyby zareagować wzrostami. Dlaczego by więc nie spróbować zrobić emisji po wyższej cenie, po korzystnych informacjach z Komisji Europejskiej? – pyta Kozak.
Przeświadczenie, że decyzja firm jest podyktowana niekorzystnym obrotem sprawy NABE, sprawia, że spadają również notowania Tauronu. W godzinę po wczorajszym otwarciu notowań ceny akcji spadły o ok. 7 proc. – W Grupie Tauron nie są prowadzone prace dotyczące podniesienia kapitału w drodze emisji nowych akcji – mówi nam rzecznik spółki Łukasz Zimnoch. Fakt, że firma nie angażuje się w działanie dwóch pozostałych spółek, również daje pole do spekulacji. – Może to podwaliny pod ewentualną konsolidację PGE z Eneą – w jednej i drugiej spółce emitowanych jest 20 proc. akcji – zastanawia się analityk Trigonu.
Wiadomo, że nabywcą akcji będzie musiał zostać Skarb Państwa, bo w przeciwnym razie mógłby utracić kontrolę nad spółkami (posiada obecnie 57,4 proc. udziałów w PGE i 51,5 proc. w Enei). PGE zgłosiła się już do rządu z wnioskiem o objęcie przez Skarb Państwa przynajmniej 57 proc. akcji pochodzących z nowej emisji, aby utrzymać swój udział na niezmienionym poziomie. Państwo przeznaczy zatem na ten cel co najmniej 1,84 mld zł. – Być może będzie się posiłkowało spółkami z udziałem Skarbu Państwa, np. Orlenem czy PGNiG – dodaje Michał Kozak. Wniosek PGE dopuszcza, że państwo wykupi nawet 100 proc. emisji. Decyzję o emisji muszą zatwierdzić jeszcze nadzwyczajne walne zgromadzenia akcjonariuszy. W PGE przewidziano je na 7 marca, a w Enei trzy dni później.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama