Rywalizujące o kontrakt na budowę elektrowni atomowej firmy kuszą współpracą przedsiębiorstwa znad Wisły. Chcą zwiększyć swoje szanse na budowę reaktorów.

Trzy podmioty rywalizujące o budowę elektrowni atomowej w Polsce - amerykański Westinghouse, francuski EDF i południowokoreański KHNP - ścigają się w zapowiedziach bliskiej kooperacji z naszymi przedsiębiorstwami.
Zgodnie z programem polskiej energetyki jądrowej jak największe zaangażowanie polskich firm to - oprócz kosztów i terminowej realizacji inwestycji - najważniejszy czynnik brany pod uwagę przez rząd przy wyborze wykonawcy. Dlatego oferenci szukają przedsiębiorstw chętnych do współpracy. EDF na początku grudnia zawarł umowy z kilkoma funkcjonującymi w Polsce firmami, by razem z nimi działać w przypadku korzystnego dla Francuzów rozstrzygnięcia.
EDF miałby współpracować z zajmującym się inwestycjami budowlanymi Dominion Polska, biurem projektowym Egis Poland, dostarczającą konstrukcje stalowe firmą Energomontaż-Północ Gdynia, a także specjalizującymi się w energetyce Rafako i Zarmenem. Szczególnie interesujące jest zaangażowanie Rafako. Firma znalazła się w sporych tarapatach finansowych; trwa jej restrukturyzacja, a w październiku poinformowano o zwolnieniu 190 osób. Partnerstwo z EDF wraz z pracą nad zmianami właścicielskimi to koło ratunkowe dla spółki. Po pozytywnych komunikatach cena jej akcji od końca listopada wzrosła na warszawskiej giełdzie o ok. 15 proc.
Obietnica poprawy kondycji Rafako to mocna karta w rękach EDF i ważna wiadomość dla całego sektora, zwłaszcza że firma odpowiada także za naprawę uszkodzonego bloku w należącej do Tauronu Elektrowni Jaworzno. Spółka zapewnia, że będzie współdziałać z francuskim partnerem, nawet jeśli ten przegra walkę o reaktory. - Chcemy jak najszybciej wejść do łańcucha dostaw EDF, niezależnie od potencjalnej realizacji przez koncern inwestycji w Polsce - mówi Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes Rafako. - Mamy zaawansowane technologie i doświadczenie w produkcji stabilizatorów ciśnienia dla energetyki jądrowej. Już teraz przygotowujemy firmę pod certyfikację EDF. Francja ze swym doświadczeniem w zakresie energetyki jądrowej wydaje się naturalnym europejskim partnerem - dodaje.
Deklaracje o współpracy z polskim biznesem złożyli również Koreańczycy. Powołana przez nich grupa Team Korea, złożona z ekspertów z tamtejszych firm, chce blisko współpracować z Polakami. Dotychczas południowokoreańska spółka wskazała ponad 70 podmiotów z branży inżynieryjnej, produkcji maszyn, budowlanej i energetycznej jako potencjalnych partnerów do budowy elektrowni. W listopadzie część firm wchodzących w skład Team Korea zawarła już porozumienia z przedsiębiorstwami z Polski. Doosan Heavy Industries & Construction zdecydował o wspólnym wejściu na rynek środkowoeuropejski ze spółkami Chemar Rurociągi oraz Remak Energomontaż, a konsorcjum Daewoo Engineering & Construction i Doosan Heavy Industries & Construction podpisało porozumienia z Budimeksem i Mostostalem Warszawa o współpracy w sektorze budowlanym.
Koreańczycy podpisali również list intencyjny zakładający współdziałanie z Izbą Gospodarczą Energetyki i Ochrony Środowiska (IGEOŚ). - Porozumienie dotyczy współpracy w celu maksymalizacji udziału polskich firm przy realizacji budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Obecnie skupiamy się na informowaniu polskich firm o tym, w jaki sposób mogą przygotować się do udziału w tej inwestycji. Warto zacząć procedury certyfikacyjne i licencyjne już dziś, bo gdy dojdzie do wyboru konkretnego dostawcy technologii, może być za późno - przekonuje Bogdan Pilch, dyrektor generalny IGEOŚ.
Polskie firmy działające w ramach IGEOŚ nie zamykają sobie drzwi do współpracy również w przypadku, gdyby Koreańczycy nie zdobyli tego kontraktu. Kryteria, jakie trzeba spełniać, są dość uniwersalne, dlatego możliwa jest także współpraca z innym wykonawcą, choć może być ona nieco trudniejsza w przypadku firm, które od razu skoncentrują się na zwycięskiej ofercie. Pilch podkreśla, że pomimo porozumienia z KHNP izba rozmawia też z pozostałymi graczami. - KHNP zdecydował się na podpisanie listu intencyjnego, ale to nie oznacza, że nie współpracujemy z innymi firmami przygotowującymi ofertę. Jesteśmy w roboczym kontakcie z Westinghouse, który podpisał również porozumienie międzyrządowe, więc najprawdopodobniej jest najbliższy złożenia oferty. Rozmawiamy również o współpracy z EDF - tłumaczy.
Amerykanie także chwalą potencjał polskich firm i podkreślają, że model biznesowy Westinghouse zakłada szeroki udział lokalnych przedsiębiorstw. Zdaniem prezesa Westinghouse Polska Mirosława Kowalika ponad 50 proc. całkowitej wartości każdego reaktora będzie dostarczane przez podmioty z Polski. Dlatego już teraz firma organizuje spotkania z ich przedstawicielami. W październiku w sympozjum potencjalnych dostawców wzięło udział 200 osób. - Zgodnie z katalogiem opracowanym w 2019 r. przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska w Polsce funkcjonuje ponad 300 firm, które mogą partycypować w projekcie budowy elektrowni atomowych. W tym ponad 50 z nich ma doświadczenie w realizacji co najmniej jednego projektu dla zagranicznych projektów w ostatniej dekadzie. Westinghouse chce wykorzystać ten potencjał - mówił niedawno Kowalik.
Wykazywanie, że wykonawcy są gotowi do współpracy z Polakami to z jednej strony wyraz ich zaangażowania, a z drugiej demonstracja, że potrafią oni poruszać się po lokalnym rynku, co w przypadku tak dużych inwestycji jest nie do przecenienia. Odróżnienie się od innych na tym polu to jedna z istotnych przewag konkurencyjnych, zwłaszcza że na rynku funkcjonuje niewiele podmiotów, a konkurenci dobrze znają swoje możliwości i potencjał technologiczny. Dostawcy technologii walczą w ten sposób nie tylko o przychylność rządu, lecz także o utrzymanie w ryzach wydatków i zabezpieczenie swoich interesów. Zwłaszcza że Warszawa wymaga, by wybrany partner objął 49 proc. udziałów w przedsięwzięciu.
Wszystkie chętne firmy deklarują, że są w stanie temu podołać. - W angażowaniu lokalnego przemysłu chodzi nie tylko o przekonanie do siebie władz. W ten sposób zwiększa się także ekonomiczną opłacalność projektu. Trudno realizować tak wielką inwestycję, opierając się jedynie na wykonawcach z zewnątrz - mówi szef IGEOŚ. EDF w październiku przekazał polskim władzom wstępną, niewiążącą ofertę. Do końca marca 2022 r. swoją ma przedstawić południowokoreański KHNP, a w połowie przyszłego roku zrobi to amerykański Westinghouse. Zgodnie z planem pierwszy reaktor o mocy 1-1,6 GW miałby powstać w Polsce w 2033 r. Później co dwa, trzy lata mają być oddawane kolejne. Łącznie ma powstać sześć bloków o łącznej mocy ok. 9 GW. ©℗

www.gazetaprawna.pl/biznes-i-klimat/