Sugestia możliwości przesyłu prądu z elektrowni atomowej w Kaliningradzie do Polski wzbudziła niedowierzanie na Litwie. – To prywatna inicjatywa – komentują nieoficjalnie polskie źródła rządowe.

Szok i niedowierzanie w Wilnie po informacji o planach Zygmunta Solorza, który ma rozważać udział w budowie elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim i sugeruje możliwość przesyłania z niej prądu do Polski. Padają głosy o rozbijaniu regionalnej solidarności energetycznej.

‒ To inicjatywa prywatna, Polska nie ma zamiaru kupować tego prądu. Nie po to mówimy o niezależności energetycznej – słyszymy nieoficjalnie ze źródeł rządowych.

„ZE PAK rozpatruje wiele opcji, w tym udział w budowie w Polsce od zera elektrowni atomowej, która najprawdopodobniej potrwa wiele lat. Innym z wariantów mogłaby być inwestycja kapitałowa w aktywa zagraniczne” – brzmiało opublikowane we wtorek wieczorem oświadczenie rzecznika Zygmunta Solorza. ZE PAK kierowana obecnie przez byłego pełnomocnika rządu ds. czystego powietrza Piotra Woźnego chce się szybko zazielenić i w związku z tym „rozważa różne opcje” – argumentowano w oświadczeniu. Jedną z nich jest zaangażowanie kapitałowe „wraz z innymi doświadczonymi partnerami” w „budowaną już w okręgu królewieckim elektrownię jądrową”. „Jest to możliwość wprowadzenia do polskiego systemu energetycznego energii wytworzonej w źródłach ulokowanych poza granicami Polski, ale kontrolowanych przez polski kapitał i nadzorowanych przez PSE” – czytamy. W oświadczeniu podano, że jest to jedna z „opcji strategicznych dla Polski”. Szkopuł w tym, że importu prądu z Rosji, który dodatkowo wymagałby budowy mostu energetycznego, w strategicznych planach polskiego rządu nie ma, a temat mostu energetycznego z Kaliningradem wzbudza kontrowersje już od przełomu wieku.
Oficjalnie nikt z polskiego rządu do oświadczenia rzecznika Zygmunta Solorza nie chciał się odnieść. – To inicjatywa prywatna, Polska nie ma zamiaru kupować tego prądu. Nie po to mówimy o niezależności energetycznej – wskazują zaś nieoficjalnie polskie źródła rządowe. Według informacji DGP w kwietniu do Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) wpłynęła prośba o nawiązanie dialogu w sprawie „przyłączenia źródła spoza terytorium Polski”, a w maju PSE odmówił. Zapytaliśmy rzecznika Grupy Polsat Tomasza Matwiejczuka o to, czy spółka Solorza wysyłała takie pytanie w sprawie możliwości przyłączenia elektrowni w Kaliningradzie do polskiego systemu, a także o to, czy Zygmunt Solorz rozmawiał o swoim pomyśle z przedstawicielami polskiego rządu. – To, co mogliśmy przekazać, przedstawiliśmy w oświadczeniu – odpowiedział DGP Matwiejczuk.
– Dla nas to science fiction, nie wyobrażamy sobie, żeby to mogło być zrealizowane. Wygląda to, jakby ktoś chciał zdestabilizować proces synchronizacji naszego systemu energetycznego z Polską i Europą Zachodnią – mówi z kolei DGP źródło litewskie. Jak zauważa, informacja została wypuszczona w dzień, w którym litewski operator elektroenergetyczny Litgrid rozpoczął zmniejszanie technicznych zdolności przesyłowych na połączeniu z Białorusią. – Ma to na celu zapewnienie, że linie energetyczne naszego kraju nie będą wykorzystywane do handlu energią elektryczną wyprodukowaną na Białorusi oraz realizację postanowień ustawy o niezbędnych środkach ochrony przed zagrożeniem ze strony niebezpiecznych elektrowni jądrowych w państwach trzecich – tłumaczył w poniedziałkowym komunikacie litewski operator. „Obecnie łotewscy i estońscy operatorzy stosują dwustronną metodologię określania zdolności przesyłowych z Rosją, która nie została zatwierdzona przez litewskiego regulatora, i wykorzystują litewską infrastrukturę do importu energii elektrycznej z krajów trzecich. Dlatego podejmujemy konkretne kroki, aby temu zapobiec” – powiedział cytowany w komunikacie Rokas Masiulis, dyrektor generalny Litgrid. Nasze litewskie źródło wskazało, że Rosja kusi tanią energią Łotwę i „może chce nas skłócić z Polską”.
Dla Litwy scenariusz przesyłu prądu z Kaliningradu do Polski jest niewyobrażalny także dlatego, że to Polska w procesie synchronizacji systemu elektroenergetycznego państw bałtyckich z Europą naciskała, aby po synchronizacji (planowana w 2025 r.) nie było żadnych połączeń i handlu z Rosją i Białorusią. Otwarte pozostaje jednak pytanie o przyszłość Królewca, który po tej synchronizacji stanie się „wyspą”. Także z technicznego punktu widzenia sprawa nie byłaby prosta i tania, bo rosyjski system elektroenergetyczny różni się od europejskiego i polskiego i żeby przesyłać energię z Kaliningradu do Polski, trzeba by zbudować tzw. wstawkę prądu stałego, jaka została zastosowana przy naszym moście energetycznym z Litwą, lub zastosować tzw. pracę wyspową – wtedy na potrzeby eksportu do Polski musiałby pracować jeden reaktor. A to zdaniem specjalistów karkołomny plan.
Tymczasem władze Kaliningradu nic o planie Solorza nie wiedzą, a przynajmniej tak twierdzą. – Rząd obwodu kaliningradzkiego nie ma informacji o podobnej inicjatywie polskiej firmy – powiedział rzecznik rządu Dmitrij Łyskow w rozmowie z agencją TASS. Dużo więcej entuzjazmu wykazuje państwowy koncern jądrowy Rosatom. „Nasza korporacja pozostaje otwarta na dialog z zainteresowanymi stronami. Bałtycka Elektrownia Atomowa pokolenia 3+ pozostaje perspektywicznym regionalnym projektem energetycznym, zdolnym pokryć zapotrzebowanie na prąd bez emisji CO2, a co za tym idzie – wesprzeć realizację planów UE zmierzających do dekarbonizacji energetyki” – podało biuro prasowe Rosatomu w oświadczeniu cytowanym przez Interfaks.
Współpraca Michał Potocki